Reklama

Piąty z rzędu tytuł Bayernu, Lewandowski na czele wyścigu po koronę króla strzelców!

redakcja

Autor:redakcja

29 kwietnia 2017, 20:29 • 3 min czytania 10 komentarzy

Nie mógł sobie lepiej tego popołudnia wyobrazić Robert Lewandowski. Najpierw Lipsk gubiący punkty w starciu z Ingolstadt, w międzyczasie Aubameyang bez gola przeciwko Koeln, a na sam koniec zwycięstwo Bayernu Monachium, zapewnione mistrzostwo kraju i dwa gole „Lewego”, które dają mu pozycję lidera w klasyfikacji strzelców Bundesligi.

Piąty z rzędu tytuł Bayernu, Lewandowski na czele wyścigu po koronę króla strzelców!

Trudno było przewidzieć jak Bawarczycy zareagują po tak fatalnych tygodniach w ich wykonaniu. Nie dość, że dopiero co dali się bowiem wykopać z Champions League Realowi Madryt, to na domiar złego odpadli jeszcze z Pucharu Niemiec, a i w lidze pogubili punkty. Gdy jednak trafia się tak doskonała okazja by przybić stempel na dominacji w Bundeslidze, to zmarnować jej nie można.

Generalnie potyczka z Wolfsburgiem nie zapowiadała się na spacerek, bo i „Wilki” mają o co walczyć. Tymczasem praktycznie poza dwoma, może trzema zrywami Mario Gomeza z początku meczu, to podopieczni Carlo Ancelottiego miażdżyli gospodarzy. Nie wiemy za bardzo jak przed wyjściem na boisko motywują się piłkarze Wolfsburga, ale jeśli tak ma wyglądać zespół, który heroicznie walczy o utrzymanie, to my nawet nie chcemy sobie wyobrażać jak przeciwko Bayernowi zagrałby ten sam zespół spokojny już o swój byt. Niespecjalnie musieli się bowiem przemęczać goście, by już do przerwy rozstrzelać rywali. Najpierw cudownie z rzutu wolnego przymierzył Alaba.

A potem efektownym doppelpackiem pierwszą połowę zamknął Lewandowski.

Reklama

Raz.

I dwa.

Reklama

A przy okazji Robert wykręcił małą rocznicę swoich strzeleckich popisów w Monachium.

Po zmianie Bayern dołożył jeszcze trzy gole – najpierw indywidualny rajd golem zakończył Robben, potem do pustaka dobił Mueller, a w samej końcówce huknął jeszcze Kimmich. Generalnie więc Bayern bez większego wysiłku przyklepał już piąte mistrzostwo kraju z rzędu, choć pewnie mało kto w Monachium uznał ten sezon za choćby w połowie udany. Tak czy owak trzeba Bawarczykom oddać, że serię zwycięstw na krajowym podwórku notują naprawdę kapitalną.

A Wolfsburg? Dramat, żenada, kompromitacja… Najbardziej spektakularna akcja to chyba ta w wykonaniu Luiza Gustavo, który po obejrzeniu czerwonej kartki rzucił się na sędziego i tylko koledzy Brazylijczyka sprowadzający go do parteru uratowali arbitra od brutalnego wpierdolu. Poza tym „Wilki” nie istniały ani w przodzie, ani w tyłach i nie wykazywali nawet krzty zaangażowania, by nie zostać zmiażdżonym.

Swoją drogą, w dzisiejszym spotkaniu wystąpił też Jakub Błaszczykowski i słowo „wystąpił” jest tu nieprzypadkowe. Nie miał dziś Kuba prostego zadania, ale i od tak doświadczonego gracza można wymagać, by nie popełniał tak prostych błędów i strat. Raz zresztą o mały włos a Polak podarowałby gola „Lewemu” kiedy próbę dryblingu udaremnił rywal i tylko refleks bramkarza uratował od straty gola. I już samo podsumowanie graficzne jego występu wiele wyjaśnia.

Bez tytułu

VfL Wolfsburg – Bayern Monachium 0:6 (0:3)
0:1 Alaba 19′
0:2 Lewandowski 36′
0:3 Lewandowski 45′
0:4 Robben 66′
0:5 Mueller 80′
0:6 Kimmich 85′

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów

Radosław Laudański
0
Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów
Niemcy

Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Szymon Piórek
2
Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Komentarze

10 komentarzy

Loading...