Reklama

Ktoś wątpi w to, że niewykorzystane sytuacje się mszczą? To niech zapyta Bayern o zdanie

redakcja

Autor:redakcja

26 kwietnia 2017, 23:09 • 3 min czytania 18 komentarzy

Trzeba przyznać, że ostrzyliśmy sobie zęby na starcie Bayernu z Borussią w Pucharze Niemiec, bo liczyliśmy na spotkanie dwóch rozdrażnionych drużyn, dopiero co wyproszonych z Ligi Mistrzów. Rozdrażnionych nawet nie dlatego, ponieważ zwyczajnie odpadły, ale w związku ze stylem jakim to się stało – Bawarczycy poszkodowani przez błędy sędziego, BVB na pewno rozproszone przez pamiętne sytuacje poza stadionem. Kiedy sobie powetować choć trochę te straty, jak nie w starciu z czołowym krajowym rywalem? No i właśnie, jeśli ktoś zapowiadał sobie mecz w ten sposób, to z pewnością się nie zawiódł – środa wieczór spędzona z piłkarzami w Monachium była REWELACYJNYM pomysłem!

Ktoś wątpi w to, że niewykorzystane sytuacje się mszczą? To niech zapyta Bayern o zdanie

Bo czego w tym meczu nie było? Chyba tylko dogrywki zabrakło, byśmy mogli pobyć dłużej na Allianz Arena. Piłkarze grali w kozackim tempie, strzelali piękne bramki, ale też mylili się, kiedy wszyscy już widzieli piłkę w siatce. Jazda bez trzymanki, w prędkości bolidów F1 i ostatecznie to Borussia nie wypadła z trasy, wjeżdżając do finału. Choć trzeba przyznać – Bayern sam jest sobie winien.

Pudłował dzisiaj momentami skandalicznie i niestety, dużą rolę odegrał w tym Lewandowski. To nie był dzień Polaka, oj nie. Piłka go nie słuchała, był jakiś taki ociężały, bez błysku. Inny. Miał swoje szanse, jednak je marnował – gdy wyszedł sam na sam z Bürkim strzelił jak nie on, właściwie w bramkarza. Gdy zaś dostał dobre podanie z głębi pola i znów mógł wybiec na pojedynek z bramkarzem, to źle przyjął sobie piłkę i ta mu uciekła. Borussia też blokowała jego strzały, wypychała z szesnastki, nie pozwalała na wiele. No i miał Robert też trochę pecha, bo Robben ograbił go z asysty – Polak wystawił mu piłkę właściwie na pustaka, ale Holender strzelił tak, że Bender zdołał zbić strzał na słupek.

Skoro więc atak nie mógł, pomóc musieli obrońcy. Bramki dla Bawarczyków strzelali Martinez – uderzenie głową po wrzutce z rożnego – i Hummels, który wykończył jak rasowy snajper. Plasowany strzał, piłka sunęła po murawie aż w końcu wpadła do łuzy bramki, obok bezradnego Bürkiego.

Jednak dwa gole nie wystarczyły, by dzisiaj Borussię odpalić, bo choć ta też miała momentami problemy ze skutecznością – sytuacja Aubameyanga z początku – to jednak w swoich działaniach była bardziej konkretna. No i tak jak pod swoją bramką, tak i pod bramką Bayernu miała w Bawarczykach sprzymierzeńca. Pierwszy gol to wręcz kuriozum, Martinez podał do Guerreiro (a przecież nie grają razem), ten walnął jeszcze w słupek, ale dobitka Reusa z bliska była już dopełnieniem formalności. Trzecia bramka to z kolei błąd Lahma, który zaplątał się z piłką, Borussia mu ją zabrała, a szybką kontrę rewelacyjnym strzałem wykończył Dembele. W międzyczasie Aubameyang wykorzystał świetną wrzutkę (znów Dembele) i zbierając to wszystko do kupy, zamiast 3-4:1 dla Bayernu, było 3:2 dla Borussii.

Reklama

Bawarczycy chcieli jeszcze zagrać dogrywkę, ale BVB już nie miało ochoty – najlepszą okazję zmarnował Robben, przegrywając starcie z Bürkim. Borussia jedzie więc na finał, a Bayernowi grozi zostanie ilustracją w bon mocie „niewykorzystane sytuacje się mszczą”.

Bayern Monachium – Borussia Dortmund 2:3

Martinez 28′, Hummels 41′ – Reus 19′, Aubameyang 69′, Dembele 74′

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów

Radosław Laudański
0
Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów
Niemcy

Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Szymon Piórek
2
Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Komentarze

18 komentarzy

Loading...