Arsenal zbliżył się do upragnionego czwartego miejsca w tabeli. Informacja, nie opinia. Jeśli ta „upragniona” czwarta lokata faktycznie kogoś ucieszy (choć czemu nie, to chociaż eliminacje do Ligi Mistrzów, na co dziś liczyć nie można), to przypominamy, że Middlesbrough to drużyna walcząca o – jak to mówi Franciszek Smuda – spadek. Według frazesu, trzy punkty dla Arsenalu faktycznie są dziś najważniejsze, ale nie w takim stylu powinien on je zdobywać.
Oto lista powodów, dzięki którym Arsenal pokonał dziś Middlesbrough
1. Alexis Sanchez
2. Mesut Ozil
3. Alex Oxlade-Chamberlain
Koncert tych trzech panów. Ewidentnie to oni grali dziś na fortepianie, za to reszta, tych noszących, ledwo co go nie upuściła. Sanchez strzelił pięknego gola i zaliczył asystę drugiego stopnia, Ozil też zdobył bramkę, a Oxlade-Chamberlain do pełni szczęścia po fenomenalnym występie mógłby zażyczyć sobie tylko, aby też po jego strzale piłka wpadła do siatki, do czego dwukrotnie próbował doprowadzić w doliczonym czasie gry.
Pierwsza połowa generalnie byłaby zupełnie do zapomnienia, gdyby nie gol Alexisa na 1:0.
Alexis Sanchez scintillating free kick vs Middlesbrough to open the scoreline. pic.twitter.com/HXHPXprwLg
— ㅤ (@Ozilcentro) 17 kwietnia 2017
Za to druga to jej zupełne przeciwieństwo, akcja za akcję, po bramce z obu stron, ale jeśli idzie o tę Arsenalu, to równie piękna, co w pierwszej połowie i także z kluczowym udziałem Chilijczyka. Alexis wrzucił „ciasteczko” w pole karne, Aaron Ramsey stojąc tyłem do bramki, zgrał futbolówkę klatką do Ozila, a Niemiec strzelił z pierwszej piłki i wyprowadził Arsenal na ponowne prowadzenie.
Beautiful assist from Ramsey finished cleverly by Ozil #afc pic.twitter.com/NFOCbKfTdv
— Arsenal Latest (@ArsenalsNews) 17 kwietnia 2017
No właśnie, ponowne, bo wcześniej cudowne dośrodkowanie w pole karne Petra Cecha posłał Downing, a Negredo naskoczył (to chyba najlepsze określenie) na piłkę i wpakował ją do bramki. O Hiszpanie niemal zapomnieliśmy i wygląda na to, że obrońcy Arsenalu o kryciu go też. Grał regularnie, a w tym roku strzelił tylko West Bromowi i Hull City. Teraz dał przedostatniemu w tabeli Middlesbrough wyrównanie z Arsenalem.
Negredo ⚽️ pic.twitter.com/D9mSX60DDC
— GoalHQ ⚽ (@GoalHQ) 17 kwietnia 2017
A nie była to jedna, jedyna akcja Middlesbrough, bo w drugiej połowie zdecydowanie się ich namnożyło. Downing, który obsłużył Negredo świetnym dośrodkowaniem, sam mógł strzelić gola, po tym jak piłka trafiła pod jego nogi po – koślawym, bo koślawym – zagraniu Gastona Ramireza. Za to dwie dobre okazje miał stoper Daniel Ayala. Raz strzelił na bramkę Cecha, ten sparował piłkę i wybił ją Gabriel, później doszło do ciekawej akcji, bo po dośrodkowaniu z lewej flanki Ayala uderzył głową, piłkę złapał Cech i szybko zaczął grę, Arsenal ruszył z kontrą, a gdy już pod drugim polem karnym Sanchez zagrywał w pole karne do Ozila, Niemiec nie miał szans na strzał, bo podanie przeciął… wszędobylski Ayala.
Choć Arsenal przede wszystkim może żałować innej akcji wspomnianej dwójki. Sanchez podawał prostopadle do Ozila, a ten wyszedł sam na sam z Guzanem, ale nie miał wiele miejsca i zamiast przerzucić piłkę nad bramkarzem czy strzelić obok niego, po prostu kopnął piłkę przed siebie, czyli wprost w Guzana.
Ale już w 78. minucie wiedzieliśmy, że cokolwiek się nie zdarzy i czegokolwiek gracze Arsenalu nie zrobią, nie przegrają meczu. Bowiem w tej minucie na boisko wszedł Gestede, który nie wygrał meczu od 41 spotkań. A Kanonierzy nie są aż tak słabi, aby takie serie przerywać.