Wiele już form protestu widzieliśmy, ale oddać musi kibicom Coventry, że należą do ludzi kreatywnych. Oto bowiem wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego w starciu z Charltonem zorganizowali… deszcz świń. Plastikowych świń, które zasypały boisko.
Wyglądało to dokładnie tak.
Joint protest between City fans and Charlton fans against the respective ownership. #PUSB #CAFC pic.twitter.com/6SIDwyCsol
— Matty Roper (@M_Roper96) 14 kwietnia 2017
Oczywiście wszystkie śmieci zostały szybko pozbierane, ale gdy już sędzia szykował się do wznowienia gry… kibice ponowili akcję.
A jakie są przyczyny tego, że trybuny w ten sposób reagują? Przede wszystkim kibice stoją w mocnej opozycji do władz klubu, które sprawiają, że klub systematycznie pikuje. Coventry we wspomnianym starciu z Charltonem przypieczętowało swój spadek z League One o klasę niżej wygodnie rozsiadając się na ostatnim miejscu w tabeli. Strata do miejsca bezpiecznego? Dziesięć punktów, co na trzy kolejki przed końcem nijak nie jest już do odrobienia.
Próby odmienienia losu klubu trwają zresztą od dłuższego czasu, bo fani spotkali się już w marcu z prezesem Timem Fisherem, by w żołnierskich słowach wyrazić swoje niezadowolenie. Fisher od dłuższego czasu mamił ich bowiem opowieściami o tym, że znalazł wspaniałych inwestorów, że klub lada chwila wyjdzie na prostą, że przyjdą i pieniądze, i sukcesy. Czyli mniej więcej coś analogicznego do sytuacji Korony Kielce. Jak się jednak można domyślić, do dziś żaden dziany gość wokół Coventry się nie zakręcił, a klub – zamiast rosnąć w siłę – spektakularnie mizernieje.
Fisher zresztą, łagodnie mówiąc, nie prowadzi zbyt ugodowego dialogu. Jak ripostował na przykład opinie o tym, w jaki sposób prowadzony powinien być zespół? – Jeśli chcecie mówić mi jak wydawać moje pieniądze, to ja bardzo chętnie powiem wam, jak powinniście wydać swoje – wbijał szpileczkę nawiązując do swojego wcale niemałego majątku. Innym razem dopowiadał: – Kiedy płacicie za bilety, macie prawo do dopingu i radości po zwycięstwach, ale i do krytyki. Gorzej, gdy ktoś nie pomaga, a narzeka nie przychodząc na stadion.
I choć momentami logiki odmówić mu trudno, to szkoda że na tym całym bajzlu cierpią zwykli kibice.