Reklama

Co to było?! W Gdyni zakpili sobie ze zdrowego rozsądku

redakcja

Autor:redakcja

01 kwietnia 2017, 18:42 • 2 min czytania 16 komentarzy

Gdybyśmy chcieli zaskoczyć was szalenie zabawnym żartem z okazji prima aprilis i zmyślilibyśmy relację z meczu Arki Gdynia z Górnikiem Łęczna, zapewne nie starczyłoby nam wyobraźni, by wymyślić coś takiego. A nawet jeśli byśmy podołali, to odpuścilibyśmy, bo w śmieszkowaniu też trzeba mieć umiar, wszak za Chiny nie uwierzylibyście w taką liczbę niewiarygodnych zdarzeń. Bez dwóch zdań – ten mecz stanął na głowie i przez 90 minut radośnie tańczył breaka. 

Co to było?! W Gdyni zakpili sobie ze zdrowego rozsądku

Przesadzamy? Cóż, my mamy wrażenie, że jeszcze przez trzy kolejne akapity powinniśmy podkreślać, że byliśmy świadkami czegoś szczególnego, a i tak trudno byłoby odpędzić poczucie niedosytu. No bo tak:

– Hernandez strzelający gola po asyście Prusaka,
– gol Bonina po takim rajdzie Gersona, jakby Brazylijczyk pół życia grał na prawym skrzydle,
– bramka Śpiączki po świetnym otwierającym podaniu Sasina,
– kozackie przyjęcie piłki i gol Formelli po dobrej wrzutce Bożoka,
– niemal idealne uderzenie z wolnego Drewniaka,
– cztery gole Łęcznej na wyjeździe,
– kolejny bardzo dobry mecz Pitrego na stoperze.

A to tylko te grubsze sprawy. Idąc tym tropem, Franciszek Smuda powinien przemówić do dziennikarzy na konferencji prasowej przepiękną polszczyzną. No bo skoro cuda, to już do końca.

Górnik jest ciągle głównym kandydatem do spadku, ale już nie tak murowanym jak jeszcze trzy tygodnie temu. Po meczu z Pogonią można było mówić, że raz do roku to i kura pierdnie, po remisie z Lechem o tym, że Kolejorzowi zdarzył się wypadek przy pracy, ale dziś już wiadomo, że nie było w tym żadnego przypadku. Zwycięstwo 4-2 na dość trudnym terenie to jasny sygnał, że formie rośnie i na nikim nie można stawiać krzyżyka. Trzeba to sobie jasno powiedzieć i podkreślać na każdym kroku – drużyna Smudy mogła w tym meczu imponować zarówno formą fizyczną, jak i tą stricte piłkarską.

Reklama

Z kolei o Arce, której marzy się przecież awans do ósemki, trzeba powiedzieć dwie rzeczy. Pierwsza – linia obrony (wraz z Jałochą) była dziś tragiczna, co jest bardzo, bardzo złą wiadomością, bo Niciński po równie nieudanym meczu z Piastem wymienił wszystkich defensorów. Druga – gra w ofensywie była przyzwoita, bo prócz dwóch strzelonych bramek, był jeszcze m.in. słupek Trytki czy wybity z linii bramkowej strzał Szwocha. Sęk w tym, że z taką defensywą strzelenie nawet czterech bramek w meczu może w przyszłości niewiele dawać.

qZbaoLt

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Boks

Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona

Błażej Gołębiewski
0
Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona
Hiszpania

Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Kamil Warzocha
1
Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Ekstraklasa

Komentarze

16 komentarzy

Loading...