

Opublikowane 21.03.2017 13:26 przez
redakcja
Lechia w niedzielę mogła, a część kibiców zameldowanych bliżej Motławy niż Pałacu Kultury stwierdzi, że nawet powinna wygrać z Legią. Z jednej strony nie byłoby to myślenie specjalnie życzeniowe, bo przecież można powiedzieć: gdy goście strzelali na 2:1 byli w odwrocie i zadecydował kompromitujący błąd Malocy. Ale z drugiej, czy nie więcej prawdy będzie w zdaniu, że sprawę zwyczajnie przesądziła skuteczność, a tą ekipa Nowaka w tym sezonie nie grzeszy?
Bo choćby przedwczoraj nie miała jej za grosz, aż trudno wybrać, który z zawodników zmarnował najlepszą okazję. Wolski? Poszedł świetnie na przebój, ale w kluczowym momencie chyba się podpalił i zamiast przymierzyć to uderzył na pałę obijając słupek. Flavio dobijający strzał swojego brata, kiedy musiał szybko podejmować decyzję, ale de facto nie trafił z głowy na pustą bramkę? Czy może właśnie Marco, który najpierw nie wykorzystał sytuacji z przypadku i przegrał starcie z Malarzem, a potem nie pokonał go po świetnym dośrodkowaniu Wawrzyniaka. No, można dyskutować, zadecydują uczucia estetyczne każdego z osobna, ale sam problem ze skutecznością zaczyna nabierać coraz wyraźniejszych i większych rozmiarów.
Rzut oka na tabelę – zazwyczaj bywa tak, że zespoły z czołówki wypracowują sobie bilans bramkowy solidnie na plus, bo przecież z kolejnymi zwycięstwami ten naturalnie rośnie. I rzeczywiście: Jagiellonia ma +22, Legia +24, Lech +23 i tylko Lechia z tego towarzystwa się wyłamuje, notując bilans +9, który wygląda dobrze, ale nie w momencie, kiedy ma leżeć koło aspiracji mistrzowskich w tak wyrównanym sezonie. Co z tym idzie, gdańszczanie mają też najmniej strzelonych goli (41), a rywale – patrząc od lidera – kolejno 50, 52 i 43.
Najwięcej bramek dla gdańszczan strzelają bracia Paixao i o ile Flavio gra na bardzo dobrej skuteczności – miał 15 okazji, a wykorzystał 10 – to problem jest z Marco. Ekstrastats.pl podaje, że po 25. kolejce drugi z braci aż 31-krotnie dochodził do sytuacji strzeleckiej i tylko dziewięć razy udało mu się z tego zrobić bramkę. Matematyk jest prosta: Portugalczyk potrzebuje ponad trzech okazji na gola, czyli zdecydowanie za dużo. Wypada słabo choćby w porównaniu do brata, rywala zza między (Rafał Siemaszko 11 okazji/sześć goli) czy rywala do mistrzostwa (Dawid Kownacki 16/9).
Oczywiście, jednocześnie Marco dorzuca sporą cegiełkę do tego, że cały zespół w tej statystyce wygląda przeciętnie. Lechia na jednego gola potrzebuje 2,3 okazji, a lider tabeli, czyli Jagiellonia, mniej niż dwie sytuacje (dokładnie 1,88). Co też ciekawe – żaden z piłkarzy gdańszczan, który oddał więcej niż 10 strzałów, nie trafia w bramkę na przynajmniej 50% skuteczności.
Też w drużynie z takimi aspiracjami gole powinno chcieć i umieć strzelać więcej zawodników, ale o to trudno, jeśli przykładu nie daje lider, czyli Krasić. Ktoś może powiedzieć, że Serb ma trochę pracy w defensywie, ale bez przesady – chętnie podłącza się do akcji ofensywnych, jednak Lechia bramkowo ma z tego tyle co nic, Krasić nie strzelił gola od 22 kolejek. Poza tym, Serb na wiosnę w formie jest mizernej, często człapie na boisku i notuje sporo strat, taka z Ruchem kosztowała Lechię gola na 2:1.
Jeszcze jedno nazwisko – Peszko, który na razie nie doczekał się godnego zmiennika. Sławek stworzył swoim kolegom 15 okazji bramkowych (drugi wynik w drużynie), kolejny Haraslin ma ich dwie, Kessel potrzebuje czasu na wejście do zespołu, Mak gra mało albo wcale. I robi się trudniej, bo z Peszką na wiosnę Lechia strzelała dwa gola na mecz, bez niego jeden.
Problem więc istnieje, bo jeśli gdańszczanie myślą na poważnie o mistrzostwie, pod bramką rywala muszą być konkretniejsi. Nawet w ekstraklasie, żeby coś wygrać, trzeba najpierw strzelić trochę goli.
Fot. FotoPyk
„Flavio gra na bardzo dobrej skuteczności – miał 15 okazji, a wykorzystał 10”
i akapit niżej:
„żaden z piłkarzy gdańszczan, który oddał więcej niż 10 strzałów, nie trafia w bramkę na przynajmniej 50% skuteczności.”
To jak w końcu jest?
Nie każdy strzał to okazja
Trzeba było kupić Necida i Chukwu.
a mnie jakos szczegolnie nie zdziwi, jak ten Chukwu odpali jeszcze w tym sezonie 😉
Treść usunięta
Patrząc, ilu zawodników Lechii grało kiedyś w Warszawie, stwierdzam, że nie jest to wykluczone.
Trochę z innej beczki. Niedawno, w wywiadzie na Weszło, jakiś gościu od trawy chwalił się, że w Gdańsku zrobił super murawę. Ja widziałem, że na bokach to sam piach a na środku też rewelacji nie ma. Coś więc z tą hybrydą jest nie teges.
Tez probowalem sie doszukiwac tej ponadprzecietniej jakosci, wizualnie kiepsko, chociaz sama pilka „chodzila” raczej bez zarzutow, a chyba o to w tej calej zabawie chodzi 😉
Prawda jest taka, że Lechia nie ma póki co drużyny na mistrza i raczej prędko mieć nie będzie. Oczywiście w naszej lidze wszystko jest możliwe i jakby jednak wygrali, to nie byłby to jakiś cud, ale tak patrząc na ich kadrę to ani teraz nie jest ona jakaś bardzo silna, ani nie daje żadnych perspektyw. Te dwie główne „armaty” Lechii mają już po 33 lata, Krasic tak samo, Peszko 32, Kuświk 30. Jedynie ten Van Kessel jest młodszy, ale nie wiadomo w sumie co potrafi. No i jeszcze Wolski z wiecznie nierówną formą. Zatem praktycznie cała ich ofensywa będzie niedługo do wymiany.
Z resztą pozycji też nie jest lepiej – dla Wawrzyniaka i Wojtkowiaka to już ostatnie sezony, kilku zawodników jest wypożyczonych, paru też na pewno odejdzie lub skończy kariery. Praktycznie większości obecnych graczy niedługo tam nie będzie. Tak się nie buduje żadnej drużyny, zero podstaw. Słychać było niedawno głosy, że Lechia w końcu się w miarę zgrała i dlatego ten sezon jest niezły, tylko co po tym ich zgrywaniu, jak za chwilę znowu będą tam tabunami zwozić piłkarzy.
Mieć sporo pieniędzy, nie żałować ich na piłkarzy i nic w polskiej lidze nie osiągnąć przez kilka lat to jednak duża sztuka. Już Piast z Latalem pokazał jak niewiele trzeba żeby zrobić tu konkretny wynik.
Czy ja wiem, w tym sezonie maja pake na zdobycie mistrzostwa, juz nie takich MP widziala nasza Ekstraklasa 😉 Co do tego, ze perspektywy na przyszlosc raczej slabe, to juz pelna zgoda. Ogolnie fakt, ze Legia pokonala ich w Gdansku nie powinien o niczym swiadczyc, bo z samego przebiegu spotkania wydawalo sie, ze Lechia zdobedzie przynajmniej 1 punkt, a pachnialo nawet 3 punktami dla gdanszczan i podejrzewam, ze takie wrazenia z tego meczu ma zdecydowana wiekszosc kibicow Legii.
”Mieć sporo pieniędzy, nie żałować ich na piłkarzy i nic w polskiej lidze nie osiągnąć przez kilka lat to jednak duża sztuka.”
A od ilu sezonow ta Lechia ma tyle pieniedzy? Od 2? Progres jest widoczny z sezonu, na sezon. Gdzie jest teraz Piast Latala?
Nieważne, gdzie jest teraz Piast Latala. Chodziło o to, że w sumie bez żadnych środków, z kilkoma ogarniętymi Czechami, resztą przeciętniaków i trenerem mającym pojęcie o taktyce zdobyli wicemistrzostwo, bijąc się o tytuł do ostatniej kolejki, czyli osiągnęli więcej niż wydająca nie wiadomo ile Lechia w ciągu trzech lat, bo Niemcy przejęli ich w 2014 roku. W 2012 roku wicemistrzostwo zdobył wiecznie biedujący Ruch, teraz stale dobre wyniki osiąga Jagiellonia, w którą nikt nie pompuje jakichś milionów. Lechia ze swoimi możliwościami powinna w tej lidze dominować. A tego progresu widocznego z sezonu na sezon też wcale nie ma, bo ich pozycje z ostatnich kilku lat to 4, 5 i 7. W tym sezonie jest aktualnie 4, a obecna forma słaba, co niczego lepszego nie zwiastuje.
”stale dobre wyniki osiąga Jagiellonia” No swietne, zwlaszcza w ubieglym sezonie. No i nie rozumiem skad przekonanie, ze ”Lechia powinna dominowac”. Lechia ma trzeci budzet w lidze, wiec wg. Twojego rozumowania zawsze powinna byc 3… A takie Zaglebie 4. Jak wiesz, pieniadze nie graja, zreszta jak sam zauwazyles progres jest. Nikt w Gdansku nie sklada broni w walce o mistrzostwo, a ktore miejsce zajmiemy to sie jeszcze okaze… Nie wiem tezm, skad przekonanie, ze Lechia jest w slabej formie, skoro w meczu z Legia byla o klase lepsza. Pech zadecydowal o utracie punktow.
Może stąd przekonanie o słabej formie, że przegrała 3 mecz z rzędu? Oglądałem mecz z Legią i o klasę lepszą Lechia nie była. Miała w drugiej połowie okres dobrej gry, gdzie powinna mecz rozstrzygnąć, ale też dobre momenty w tej samej połowie miała wcześniej Legia. Legia, którą musiał ratować Kucharczyk, bo nie ma teraz napastnika. Pechem nie można wszystkiego tłumaczyć, a szczęście trzeba sobie umieć zorganizować.
„Zawsze powinna być 3”. Niech będzie 3 chociaż raz, bo póki co nawet z tym ma problem. I jaki progres jest, przecież ci pokazałem jak na dłoni, że żadnego progresu nie ma. 4, 5 i 7, teraz znowu 4, o jakim progresie mówisz? Ciągle mniej więcej to samo, trudno żeby zajęli gorsze miejsce niż 7.
„Pieniądze nie grają”. No nie grają, ale grają kupieni za nie zawodnicy. Lechia nakupiła ich już kilka wagonów i ciągle gówno z tego ma, a nie gra w bogatej lidze tylko w lidze biedaków, gdzie z połowa drużyn ledwo zipie i patrzy tylko, gdzie tu kogo sprzedać żeby dopiąć budżet.
Jak się jest „o klase lepszym” to się przez pecha nie przegra, bo po prostu nie doprowadzi się do sytuacji, w której ślepy los ma cokolwiek do powiedzenia. Skoro Lechia „przegrała przez pecha” to nie mogła być o klasę lepsza, proste.
O pechu to możecie mówić przy słupku Wolskiego. Marco ładujący z 6 metrów prosto w Malarza czy Flavio nie trafiający niemal do pustej to nie jest pech.
Treść usunięta
Chociazby pod tym wzgledem go widze. Doszukujesz sie jakichs pierdol, a chyba w lidze chodzi o zdobyte punky, nieprawdaz? Jak sam zauwazyles sezon temu gralismy 5 meczy wiecej… 5 meczy! Kwestia gry Lechii, to odrebna kwestia… Winie tu glownie taktyke Nowaka. Ale widze tez, ze z meczu na mecz sie uczy i wyciaga wnioski. Jak pisalem wczesniej – uwazam, ze Lechia z Legia dobrze grala, tylko miala pecha.
Treść usunięta
Nieprawdaż, w lidze chodzi o zdobycie jak najwyższej pozycji, a liczba punktów do tego potrzebna może być w każdych rozgrywkach inna. W sezonie 2009/2010 Real Madryt zdobył w lidze 96 punktów, co było bodaj klubowym rekordem. Tylko co z tego – mistrzostwa nie zdobył, w lidze zajął drugie miejsce. Dla porównania jeszcze 3 sezony wcześniej do tytułu wystarczyło tylko 76 punktów. Punkty to tylko środek do celu.
Jak juz pisalem – nikt w Lechii nie sklada broni w walce o MP. Za kilka kolejek dialog moze byc zupelnie inny. Teraz to bez sensu.
Lechia jest obecnie w tabeli tam gdzie jej miejsce z takim potencjałem i trenerem.
Nie ma się zbytnio czemu dziwic.
Jeszcze w niedziele pisaliście ze tego czego brakuje legii, a ma lechia to marco paixao xD
Piękny ścisk w tabeli. ESA37 się sprawdza.