Prawą stroną ruszył Janus, oddał piłkę Starzyńskiemu, który popisał się zagraniem na jeden kontakt do Buksy i niebrzydkim piruetem, młody napastnik posłał dokładną wrzutkę na dalszy słupek, akcję strzałem (nieudanym) z woleja zakończył Janoszka. Ujmijmy to tak – widzieliśmy w swoim życiu kilka meczów Ekstraklasy, w których było mniej piłkarskiej jakości niż w ciągu 20 sekund rywalizacji Zagłębia z Ruchem. Sęk w tym, że Miedziowym poza tym zwiastunem wychodziło dziś mniej więcej tyle, co Adasiowi Miauczyńskiemu w trakcie “Dnia Świra”.
Coś złego dzieje się z drużyną Piotra Stokowca. Taktyka “podajmy do Starzyńskiego i zobaczmy, co się wydarzy” nie wygląda nam na plan, którym można zapewnić jej ponowny bilet do Europy. A innego w Lubinie jak na razie wiosną nie pokazali. To znaczy rozgrywający Zagłębia poziomu na boisku dziś również na pewno nie zaniżał, ale gdy – tak na oko – o dziewięciu jego kolegach można coś takiego powiedzieć, to trudno oczekiwać, że uda się ograć rozpędzony Ruch. Całą masę strzałów oddali gospodarze (dokładnie 24), ale większość wylądowała na trybunach lub w malinach. Największe pretensje trzeba mieć do byłych skrzydłowych Ruchu, bo:
– Janoszka zepsuł nie tylko pierwszą dobrą okazję, ale również dwie inne,
– Mazek z kolei zmarnował najlepszą z sytuacji do pokonania Hrdlicki.
Gdybyśmy mieli opisać ten mecz za pomocą jednego gifa, chyba użylibyśmy tego:
Ruch nie miał problemów, by otrząsnąć się po serii chybionych prób Zagłębia. Niebiescy wyjęli broń i postawili na jakość. A w zasadzie postawił na nią Jarosław Niezgoda, bo jeszcze w pierwszej połowie świetne podanie Monety i gapiostwo Dziwniela koncertowo spartolił Przybecki. Jednak druga kontra – miód-malina. Odzyskanie piłki na własnej połowie, szybkie przemieszczenie się do strefy ataku, kreatywność Lipskiego i napastnik jeszcze raz potwierdził, że jest materiałem na dużego formatu kozaka.
Do tego solidna gra w obronie oraz w środku pola (choć najbardziej podobał nam się skrzydłowy Moneta) i to wystarczyło, by dopisać sobie do dorobku trzy punkty. Chyba spodobało się Niebieskim miano drugiej drużyny wiosny (lepszy w tej rundzie jest tylko Lech), nie mają zamiaru go oddawać. Jeszcze fajniejszy jest tytuł: “drużyna z górnej ósemki”. Niedawno wydawało się to niemożliwe, ale kto wie – jak tak dalej pójdzie, to Ruch po raz kolejny się o tym przekona. Gdyby nie ujemne punkty – już by zresztą w niej był.
Fot. FotoPyK