Logika podpowiada – nie dadzą rady. Nie teraz, kiedy po zimie wciąż szukają formy, mają problem z napastnikiem i kiedy ponownie zagrają w Amsterdamie bez Radovicia. Gdyby to była ta Legia z końcówki jesieni, która potrafiła strzelić trzy gole Realowi Madryt i cztery Borussii Dortmund, nadzieje na – dajmy na to – bramkowy remis byłyby znacznie większe. A tak niewiele zapowiada, że w okolicach godziny 21 będziemy mieli powody do radości.
Ale też paradoksalnie przedmeczowa atmosfera może być atutem podopiecznych Jacka Magiery. Oni nic nie muszą, bo nikt od nich nie oczekuje cudów (pierwszy od 26 lat wiosenny awans w Europie można już chyba rozpatrywać w kategoriach cudu). Mogą więc zagrać bez presji, z zębem, chcąc udowodnić, że ostatnia porażka z Ruchem była jedynie wypadkiem przy pracy. Na to też liczy szkoleniowiec warszawian, który na przedmeczowej konferencji mówił, że dobrze, iż okazja do zmazania plamy nadarza się tak szybko – inaczej ich wszystkich szlag by trafił. Wpadka w lidze może być zresztą dla Legii dobrym znakiem. Jak przypominaliśmy wczoraj, przed większością najbardziej pamiętnych zwycięstw warszawian w ostatnich latach (Spartak, Celtic, Trabzonspor, Sporting) mecze w lidze wyglądały bardzo słabo.
Legia z pewnością chce się poprawić i na boisko w Amsterdamie po prostu musi wyjść odmieniona. I wiele wskazuje, że tak się właśnie stanie, przynajmniej jeśli chodzi o personalia. Świetną wiadomością jest zielone światło dla Thibault Moulin, który – jak podkreśla sam Magiera – od dłuższego czasu trenował z piłką, ale wreszcie może być brany pod uwagę także przy ustalaniu składu. I to właśnie Francuza najbardziej brakowało w pierwszym meczu, kiedy tak potrzebne było utrzymanie piłki w środkowej strefie. Jeżeli zagra od pierwszych minut, będzie znaczącym wzmocnieniem drużyny, ale też stworzy swojemu trenerowi małą łamigłówkę – jak zmieścić w pierwszej jedenastce czterech środkowych pomocników.
Bo trudno przypuszczać, by szkoleniowiec Legii dobrowolnie zrezygnował z fizycznej siły Tomasza Jodłowca w środku pola, zresztą chyba nie bez przyczyny piłkarz był oszczędzany w lidze. Zagrać powinien też Kopczyński, który zdecydowanie lepiej się ustawia i pod względem taktycznym jednak znacznie przewyższa “Jodłę”. Taki piłkarz grający tuż przed obrońcami będzie w Amsterdamie niezwykle przydatny, a poza tym wiele wskazuje, że to właśnie “Kopa” założy wieczorem opaskę kapitańską. I wreszcie chyba nikt nie ma wątpliwości, że absolutnym pewniakiem do gry jest Odjidja-Ofoe. Czy zatem Magiera zdecyduje się na wariant z Belgiem jako fałszywym skrzydłowym? A może wymyśli jeszcze coś innego?
Nie zdziwilibyśmy się też, gdyby od pierwszych minut w Amsterdamie zagrał Michał Kucharczyk, którego szybkość może być niezwykle przydatna przy grze z kontry. I kto wie, czy nawet nie jako dziewiątka, co Magiera testował jeszcze podczas przygotowań. Do Holandii poleciał także Jakub Rzeźniczak, który – o ile fizycznie będzie gotowy – może być brany pod uwagę jako partner Michała Pazdana na środku defensywy albo jako prawy obrońca, w miejsce Łukasza Brozia, który ewidentnie nie cieszy się zaufaniem sztabu szkoleniowego Legii. Dość napisać, że jest to jedyny zawodnik z pierwszej drużyny, który nie dostał nawet sekundy na boisku w żadnym z sześciu meczów w Lidze Mistrzów.
Niezależnie od tego, kto wystąpi od początku, a kto wejdzie z ławki, wszyscy legioniści muszą wznieść się na swoje wyżyny, by móc w ogóle myśleć o jakimkolwiek pozytywnym rozstrzygnięciu. Ajax jest rozpędzony i nie zatrzymuje się w lidze, gdzie – podczas gdy warszawianie zbierali razy od Ruchu – wygrał kolejny mecz, tym razem z Vitesse Arnhem. Zatrzymanie Holendrów, którzy kolejnych rywali rozjeżdżają jak walec, z pewnością nie będzie prostym zadaniem, ale też – jakkolwiek spojrzeć – już raz Legii udało się to zrobić. Mecz w Warszawie był jedynym w tym roku – na siedem rozegranych – którego Ajaksowi nie udało się wygrać. Ponadto było to dopiero drugie spotkanie – na 37 rozegranych w tym sezonie – w którym Holendrzy nie strzelili rywalowi bramki (uznanej). Dla piłkarzy Legii to z pewnością jakiś punkt odniesienia przed dzisiejszym meczem. Jeżeli ponownie zatrzymają rozhuśtany i pewny siebie Ajax – będą wielcy.
Fot. FotoPyK