Jako że podczas poniedziałkowego meczu pomiędzy Zagłębiem i Arką telewidzom pękały oczy, nie był to też najłatwiejszy wieczór dla komentatorów. Na boisku działo się tyle co nic, więc siłą rzeczy trzeba było posiłkować się wcześniej przygotowanym research’em. Gdzieś w 17. minucie gry, przy okazji wyrzutu z autu w okolicach linii środkowej, Sławomir Chałaśkiewicz postanowił wyciągnąć asa z rękawa i podzielić się z szerszą publicznością swoim rewolucyjnym pomysłem.
Posłuchajcie zresztą sami:
“Przede wszystkim wydaje mi się, że ta przerwa zimowa jest troszeczkę u nas za długa, mimo wszystko. Spójrzmy na te ligi – wszyscy wcześniej zaczynają grać. Mamy podobne warunki, mamy stadiony, podgrzewane płyty. Czemu nie korzystamy z tego? Piłkarzom grałoby się dużo lepiej po krótszej przerwie”.
To jest tak absurdalne, że aż nam ręce opadły. Mieliśmy nawet problem, jak się w ogóle do tego odnieść i wyszło nam, że najlepiej będzie w punktach:
1) Najbardziej urocze jest to, że facet komentujący mecz Zagłębia – któremu pierwsze spotkanie przełożono z powodu złych warunków atmosferycznych – zaapelował o skrócenie zimowej przerwy. Przypomnijmy – wedle oficjalnej wersji mecz w Lublinie odwołano z powodu przymrozków, bardzo dużych opadów śniegu oraz silnego wiatru, co groziło znaczącym pogorszeniem się stanu murawy.
2) Ani ta zima, ani stadion w Lublinie nie są tu żadnymi wyjątkami. Przypominamy, jak przed rokiem wyglądały nasze podgrzewane płyty, o których wspominał ekspert Eurosportu. Na pierwszy ogień Gliwice:
No i zawsze trzymające poziom Kielce:
3) Chałaśkiewicz sugeruje, żebyśmy brali przykład z lig europejskich. To może z ligi czeskiej, która w rankingu UEFA jest znaczniej wyżej notowana niż polska? Ostatni zeszłoroczny mecz rozegrano tam 4 grudnia (u nas dwa tygodnie później), a rozgrywki wznowiono 18 lutego (u nas tydzień wcześniej). Jeżeli więc nasza przerwa jest za krótka, to Czesi już zupełnie nie mają o niczym pojęcia.
4) No dobra, strzelamy że Chałaśkiewiczowi chodziło jednak o Niemców, u których spędził większość kariery (i że jednak nie porównał Polski do Hiszpanii czy Włoch). Skoro piłkarzom gra się lepiej przy krótszej przerwie, to u naszych zachodnich sąsiadów musi być cholernie trudno. My zimą pauzowaliśmy 54 dni, a oni latem aż 104. Jak oni to w ogóle przetrwali – nie mamy pojęcia.
5) Sumując ostatnią przerwę letnią i zimową Ekstraklasa nie grała przez 118 dni, a Bundesliga przez 134 dni. Czy zatem oznacza to, że Niemcy to amatorzy i zbyt długo przetrzymują swoich piłkarzy poza grą? A może to nasi zawodnicy są zdecydowanie lepiej przygotowani do dużego wysiłku, więc to im należałoby dodatkowo skrócić i tak krótszą niż u innych przerwę?
6) No dobra, Chałaśkiewicz mógł też mieć na myśli jakąś głębszą reformę i – na wzór niemiecki – postulować o skrócenie zimowej przerwy i wydłużenie letniej. Czy jednak ekspert Eurosportu pamięta, że w zeszłym roku Cracovia swój pierwszy mecz w eliminacjach Ligi Europy 2016/17 rozegrała w czerwcu? Jak rozumiemy, przy takim wariancie odpuszczamy puchary i gramy je piłkarzami ściągniętymi prosto z plaży (chociaż akurat w przypadku Cracovii wyszłoby na to samo).
Grajmy więc już w styczniu – na zmrożonej płycie przy 20 stopniach na minusie lub w kompletnym błocie – a europejskie puchary zaczynajmy dwa miesiące przed ligą. Jakie to proste, prawda? Większość ludzi polskiej piłki od lat narzeka na zbyt ciasny kalendarz, a ekspert Eurosportu w kilkanaście sekund znalazł proste rozwiązanie, zawstydzając ich wszystkich.
Panie Sławku, naprawdę rozumiemy, że komentował pan mecz, w którym nie było o czym opowiadać. Problem w tym, że pańskie wynurzenia były na porównywalnym poziomie, co akcje Janoszki czy Barisicia. I naprawdę lepiej będzie, jak następnym razem – kiedy ponownie nic nie będzie się działo na murawie – zamiast proponować szeroko zakrojone reformy opowie pan, co zjadł na drugie śniadanie.