Już za moment rozpoczyna się runda wiosenna kolejna runda w Ekstraklasie, a więc moglibyśmy zakładać, że będą w niej rozgrywane mecze. Niestety jest to założenie nie do końca prawidłowe, chyba że mówimy też o meczach futbolu śnieżnego lub jazdy gołym tyłkiem po lodzie na odległość. Dziś Ekstraklasa debatowała o tym, czy przyjąć wniosek lubelskiego MOSiR-u o odwołanie meczu Górnik Łęczna – Zagłębie Lubin. Meczu, którego…
a) nie chciał rozgrywać Górnik Łęczna,
b) nie chciał rozgrywać zarządca stadionu,
c) prawdopodobnie nie chciało rozgrywać także Zagłębie Lubin,
d) nie chcieli oglądać kibice (a na pewno nie chcieli robić tego na żywo).
Debata została zakończona przychyleniem się do wniosku, mecz został przesunięty na 7 marca. Czyli w teorii wszyscy są zadowoleni.
MOSiR złożył stosowne pismo do Ekstraklasy nie tylko dlatego, że rozgrywanie meczu w takich warunkach (na przemrożonej murawie) byłoby niemożliwe, lecz także dlatego, że – czego wcale nie ukrywa – najważniejszą tegoroczną imprezą dla Lublina są MME 2017 i jej odpowiednia organizacja jest dla całego regionu absolutnym priorytetem. Rozegranie meczu przy minusowej temperaturze byłoby dla murawy podobnym przeżyciem co przyjęcie wyścigu drifterów albo ośmiogodzinny trening wślizgów Jakuba Tosika. Opcje są dwie – albo po takim meczu murawa zostałaby bardzo zniszczona, albo tylko zniszczona. Pokazanie całej Europie (i całej Polsce, bo nasza reprezentacja rozegra w Lublinie dwa spotkania) kartofliska byłoby sporym wstydem.
Lubelski MOSiR ustami rzecznika Miłosza Bednarczyka komentuje sprawę tak: – We wschodniej Polsce od kilku dni utrzymuje się bardzo silny mróz, temperatury u nas są dużo niższe niż na zachodzie, co oczywiście nie jest korzystne dla murawy. Utrzymujemy wysoką temperaturę trawy w korzeniu, około dziesięciu stopni, cała góra została przykryta agrowłókniną, która powinna utrzymywać minimalnie wyższą temperaturę całej płyty. Czy udałoby się przygotować murawę do sobotniego meczu – nie mamy pojęcia. Ważne jest też to, jak murawa zniosłaby ten mecz. Istnieje bardzo poważne ryzyko, że to spotkanie negatywnie by na nią wpłynęło. W jakim stopniu? Trudno przewidzieć.
Choć wprost to nie pada, między wierszami można wyczytać przekaz: liczą się dla nas w pierwszej kolejności MME, koniec, kropka.
W zaistniałej sytuacji nie protestują także w samej Łęcznej, wręcz można odnieść wrażenie, że odbierają tę decyzję z radością. Skoro w normalnej aurze na stadion w Lublinie przychodzi – tak na oko – jakieś dwanaście osób, istniało ryzyko, że inaugurację rundy przy minusowej temperaturze odpuściłyby sobie nawet rodziny piłkarzy, co przełożyłoby się na jeszcze bardziej żenującą frekwencję niż zwykle. Piłkarze Górnika ani razu jeszcze w tym tygodniu nie odbyli pełnego treningu na trawie – gdy tylko na nią wyszli, zaczęli się ślizgać i szybko podjęli decyzje o powrocie w jakieś bardziej sensowne miejsce. W efekcie cały tydzień trenowali tylko na hali, a więc ciężko zakładać, że sportowo byli gotowi do walki o punkty. Takim sposobem zyskają dodatkowy tydzień, by odpowiednio się przygotować.
Niby dobrze, że podjęto decyzję o ochronie murawy, wszyscy pamiętamy przecież to:
I to:
Czyli zeszłoroczne boiska (?) w Gliwicach i Kielcach, które po pierwszych kolejkach zostały rozkopane do niemożliwego stanu. Wciąż łudzimy się jednak, że dożyjemy czasów, w których lekkie opady śniegu i przymrozek nie będą dla klubów przeszkodą nie do przeskoczenia.