Kim są salafici? Najogólniej rzecz ujmując to dość radykalni wyznawcy islamu, sunnici, którzy nawołują do głębokich reform w świecie muzułmanów i powrotu do prawdziwej „religii przodków”. W praktyce, szczególnie w Niemczech, to ludzie najbardziej zdeterminowani do każdej możliwej walki o rozpowszechnianie swojej ideologii. Jak podają niemieckie media – salafizm ma dwa nurty. Pierwszy to propaganda, przyciąganie umiarkowanych muzułmanów oraz niewiernych a następnie indoktrynowanie według sztywnych zasad. Drugi – dżihad. Święta wojna. Jak podają niemieckie służby – to właśnie spośród salafitów wywodzą się wszystkie znane im jednostki terrorystyczne próbujące działalności na terenie naszych zachodnich sąsiadów.
Czym jest Ansaar International? Tutaj nie ma pełnej zgody. Niemcy podchodzą do organizacji wyjątkowo nieufnie, by nie powiedzieć wprost – mają ją za wylęgarnie radykalnych muzułmanów pod przykrywką akcji charytatywnej. W raporcie dotyczącym bezpieczeństwa w Nadrenii Północnej i Westfalii wydanym przez tamtejsze ministerstwo organizacja została określona jako utrzymująca kontakty z radykalnymi muzułmanami i salafitami. Kto twierdzi inaczej? By daleko nie szukać – choćby Anis Ben-Hatira, tunezyjski piłkarzy występujący w barwach Darmstadt.
– To organizacja, która robi mnóstwo dobrego. Ma jedyną oczyszczalnię ścieków w Strefie Gazy, sierociniec w Ghanie, pomaga w szpitalach i szkołach, ludziom niezależnie od wyznania, także chrześcijanom – przekonuje w oficjalnym oświadczeniu wystosowanym po burzy jaka rozpętała się w Niemczech. Anis Ben-Hatira bowiem bez większego krygowania się wspiera finansowo i wizerunkowo Ansaar. W swoim mniemaniu – robi to, co setki innych piłkarzy, pomaga potrzebującym, jest uczestnikiem akcji charytatywnej. W opinii kibiców, działaczy a pewnie i części kolegów z drużyny – wspiera salafitów. Wspiera nurt religijny, z którego wyrosło wielu terrorystów.
Dziś sprawą zajął się Frankfurter Allgemeine, przywołując m.in. komentarz Aytaca Sulu, obrońcy Darmstadt. – To nie są sprawy, o których rozmawia się w szatni. On z pewnością sam wie, co jest dobre, a co złe – przekonywał turecki piłkarz. Rudiger Fritsch, prezydent klubu, także twierdzi, że to sfera działalności piłkarza, na którą Darmstadt nie ma wpływu. Inne zdanie mają kibice, którzy żądają nawet usunięcia wywiadu z piłkarzem z oficjalnych kanałów klubu. Przede wszystkim zaś – ostrego odcięcia się od Ansaar. Reakcja piłkarza?
– Nie wstyd wam za takie akcje? Naprawdę myślicie, że dam się zastraszyć? – tak rozpoczyna się wspomniane oświadczenie na Facebooku, zanim oczywiście piłkarz przybliża swoim fanom całe dobro świata, za które odpowiedzialni są ludzie z Ansaar.
Możliwe, że Ben-Hatirze podobne akcje uszłyby na sucho, gdyby nie fakt, że Tunezyjczyk od dawna ma opinię problemowego. Współpraca z Ansaar, jeśli oczywiście założymy, że to krwiożerczy salafici a nie muzułmański Caritas, to najgrubsza, ale nie najgłupsza z nich. Z Herthy odszedł po konflikcie z jednym z kolegów. W Eintrachcie Frankfurt z kolei popisał się wyjątkowo idiotycznym zdjęciem wrzuconym na Snapchata.
Tak, część z tych substancji rozpoznano jako nielegalne. Choć niczego mu nie udowodniono – w Eintrachcie już za wiele nie zagrał.
Teraz też jego przygoda z Darmstadt wydaje się powoli kończyć. Pytanie tylko: co dalej? Frankfurter Allgemeine podkreśla – nowy pracodawca też będzie musiał się zmierzyć z powiązaniami Ben-Hatiry z Ansaar. Sam piłkarz bowiem nazywa skandalem próby ograniczania jego wolności i dość jasno zapowiada: będę dalej robił to, na co mam ochotę.
Parafrazując – gdy klub zapyta go: Darmstadt albo salafici, on doprecyzuje jedynie czy następny przelew ma iść na sierocińce w Ghanie czy oczyszczalnie ścieków w Palestynie.