Rzutem na taśmę Napoli nie potknęło się wczoraj na Sampdorii, więc dziś grupa pościgowa Juventusu musiała zrobić wszystko, by również zgarnąć pełną pulę. I choć Roma, Milan czy Inter mierzyli się dziś z niżej notowanymi rywalami, to praktycznie każda z tych ekip do ostatnich chwil musiała drżeć o końcowy rezultat, jednocześnie fundując swoimi kibicom nerwówkę jak z wytrawnego horroru. Dla polskich kibiców dobra wiadomość jest natomiast taka, że bardzo ważną rolę w szeregach rzymian odegrał Wojciech Szczęsny i gdyby nie refleks 26-latka, to przewaga Giallorossich nad Napoli nieco by stopniała.
Podopieczni Luciano Spalettiego udali się dziś na teren niezwykle nieprzyjemny, bo Genoa potrafiła w ostatnich starciach na Stadio Luigi Ferraris odprawić bez punktów choćby Fiorentinę czy Juventus. Przyjezdni przez ponad pół godziny męczyli się z tym, by trafić do siatki, a kiedy już wpakowali na 1:0 to w dużej mierze dzięki Armando Izzo, który pokonał własnego bramkarza.
Zgodnie z przewidywaniami ciężki był to bój dla wicelidera Serie A i dobre humory w drodze powrotnej do Rzymu koledzy muszą zawdzięczać między innymi Wojtkowi Szczęsnemu. Polak przez całe 90 minut stanowił opokę defensywy, a kapitalnymi interwencjami popisywał się zwłaszcza w samej końcówce, kiedy wyciągnął choćby tak groźnie lecącą piłkę.
Video: Szczesny’s superb last minute save today. pic.twitter.com/b1bh5dYkdF
— Gurjit (@GurjitAFC) 8 stycznia 2017
Roma prowadzenie więc dowiozła i utrzymała trzypunktową przewagę nad Napoli, ale jednocześnie nie zniwelowała straty do Juventusu. „Stara Dama” zrobiła dziś z Bologną to samo, co zwykła robić na własnym obiekcie z tego typu outsiderami – szybko pozbawiła złudzeń i pożegnała z bagażem kilku bramek. Jedno trafienie Dybali, dwa Higuaina i było pozamiatane. Choć generalnie wydaje nam się, że ciężko liczyć w Turynie na dobry wynik, kiedy takiego Higuaina pozostawia się bez opieki dwa metry przed bramką. No bo ustalmy pewne fakty – to nie jest argentyńskie wcielenie Daniela Sikorskiego, żeby tak łatwą piłkę spaskudzić.
Tym samym Juve śrubuje swój rekord i naprawdę, gdybyśmy mieli na miejscu kogolwiek jechać do zebrzastej paszczy lwa, to chyba już na samą myśl narobilibyśmy w gacie. Albo zwyczajnie pogodzilibyśmy się z porażką i na miejscu pozwiedzali po prostu okolice Piemontu.
Swoje mecze wygrały też obie frakcje mediolańskie, choć emocji na pewno nie brakowało. Milan na San Siro męczył się z Cagliari aż do 88. minuty – obijał bramkarza gości raz z jednej, a raz z drugiej strony i dopiero gdy Carlos Bacca znalazł się w sytuacji sam na sam za bramkarzem, Vincenzo Montella mógł odetchnąć z ulgą.
Zgrzewka piwa należy się też dziś Ivanowi Perisiciowo od granatowo-czarnej strony Mediolanu. Chorwat dziś obudził się bowiem w dwóch kluczowych momentach spotkania – tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę dając wyrównanie i tuż przed końcem spotkania strzelając na 2:1.
Poza tym, w pierwszej szóstce wciąż utrzymuje się widok niecodzienny, czyli obecność Atalanty Bergamo. Nigdy jakoś ta drużyna nie porywała się na wykręcanie tak dobrych rezultatów, a dziś bezlitośnie oklepała na wyjeździe Chievo 4:1 i utrzymała dwa punkty przewagi nad Interem. Patrzymy zresztą w skład ekipy z północy i musimy oddać Gian Piero Gasperiniemu, że wykonuje w klubie kawał dobrej roboty. Alejandro Gomez, Remo Freuler czy Jasmin Kurtic to nie są wiele mówiące nam nazwiska, a właśnie z takimi przeciętniakami świetne rezultaty wykręca włoski szkoleniowiec.
Co poza tym działo się na boiskach Serie A? Lazio ograło skromnie Crotone (po golu w… 90. minucie), a Sassuolo bezbramkowo zremisowało z Torino.
Udinese – Inter 1:2 (1:1)
1:0 Jankto 17′
1:1 Perisić 45+2′
1:2 Perisić 87′
Chievo – Atalanta 1:4 (0:3)
0:1 Gomez 4′
0:2 Gomez 23′
0:3 Conti 42′
1:3 Pellissier 62′
1:4 Freuler 69′
Genoa – AS Roma 0:1 (0:1)
36′ Izzo (sam.) 36′
Lazio – Crotone 1:0 (0:0)
1:0 Immobile 90′
Sassuolo – Torino 0:0
Milan – Cagliari 1:0 (0:0)
1:0 Bacca 88′
Juventus – Bologna (3:0)
1:0 Higuain 7′
2:0 Dybala 41′
3:0 Higuain 55′