Reklama

Czas na małe podsumowanie. Czym zaskoczyła nas tej jesieni Bundesliga?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

25 grudnia 2016, 16:25 • 5 min czytania 0 komentarzy

Nie ma co się oszukiwać – przez ostatnie lata Bundesliga nie należała do najciekawszych lig. Schemat był prosty i każdemu znany – Bayern klepał kolejnych rywali, mistrzostwo przybijał jeszcze przed Wielkanocą, reszta mogła raczej podziwiać rozpęd, który zespołowi z Bawarii nadał Pep Guardioli. Hiszpana jednak w Monachium już nie ma, a jego następca nie bez problemów radził sobie tej jesieni. Nie tylko jednak postawa aktualnego lidera zaskoczyła nas w ostatnich miesiącach, bo jest sporo kwestii, które odbiły się szerokim echem.

1. Przede wszystkim RB Lipsk. Beniaminek Bundesligi, który rozgrywa swój pierwszy w historii sezon na tym poziomie rozgrywkowym, szokował praktycznie przez całą jesień. Oczywiście od początku istnienia tego projektu doskonale wiedzieliśmy, że zespół spod znaku dwóch zderzających się byków ma być głównym konkurentem dla Bayernu w walce o mistrzostwo, ale nie spodziewaliśmy się, że nastąpi to tak szybko. Tymczasem podopieczni Ralpha Hasenhüttla wystartowali z grubej rury dając radę aż jedenastu przeciwnikom. Fakt faktem koniec końców pozycji lidera utrzymać się nie udało, ale Lipsk nie pozostawił nam wątpliwości co do swoich mocarstwowych planów.

Czas na małe podsumowanie. Czym zaskoczyła nas tej jesieni Bundesliga?

FC Kaiserslautern, które jako beniaminek Bundesligi wywalczyło w 1998 roku mistrzostwo, na tym samym etapie sezonu, czyli po 16 kolejkach, miało identyczną liczbę punktów co RB. Sęk jednak w tym, że „Czerwone Diabły” wyprzedzały wówczas Bayern o cztery oczka, a RasenBallsport traci do Bawarczyków trzy.

2. Równie wielkim zaskoczeniem jest też forma TSG Hoffenheim. Zespół zaledwie 29-letnie Juliana Nagelsmanna przez rundę jesienną przeszedł suchą stopą nie przegrywając choćby meczu. Spośród kilku najsilniejszy lig Europy podobnego wyczynu dopuścił się tylko Real Madryt.

Julian-Nagelsmann4

Zespół z Sinsheim jest za to królem remisów, bo aż 10-krotnie dzielił się punktami ze swoim rywalem. To zatem zdecydowanie najbardziej przyjazna drużyna nie tylko w samej Bundeslidze, ale i jeśli weźmiemy pod uwagę Premier League, Ligue 1, Serie A oraz La Liga.

Reklama

3. Nieco szokująca tej jesieni była także liczba zwolnień trenerów w lidze niemieckiej. Przez ostatnie lata tendencja była identyczna, bo praktycznie co roku fuchę traciło przed świętami czterech szkoleniowców. Tymczasem w aktualnie trwającym sezonie gorzki smak zwolnienia poznało aż siedmiu trenerów – Victor Skripnik, Andre Schubert, Dirk Schuster, Markus Kauczinski, Dieter Hecking, Valerien Ismael oraz Norbert Meier.

4. Bayer Leverkusen nie bez kozery nazywany jest w Niemczech „Neverkusen”, bo to zespół, który nieporadność w kluczowych momentach ma wpisaną w DNA. Kibicowanie B04 to nieustanny ciąg niespodziewanej euforii przecinanej frustracją w również zaskakujących momentach. Dziś wygrywają z Borussią Dortmund, a jutro dostają po tyłku od outsidera. Pierwsze 45 minut cisną rywala nie dając mu wyjść z szesnastki, a po przerwie sami dają się stłamsić i tracą głupie gole. I tak w koło Macieju.

Pod koniec rundy jesiennej wydawało się, że los trenera Rogera Schmidta jest przesądzony. Szkoleniowiec pracujący na BayArena od prawie trzech lat kompletnie gubił się w trakcie ostatnich miesięcy – jego zespół grał futbol chimeryczny, często nieporadny, oparty w dużej mierze na przypadku. A jakby tego było mało, nie popisywał się też sam Schmidt – obrażał innych trenerów, wylatywał na trybuny, podejmował złe decyzje. I gdy w kilku ostatnich meczach Bayer zanotował choćby frajerski remis z Freiburgiem i porażkę z Ingolstadt, wydawało się, że cierpliwość Rudiego Voellera została wyczerpana. Tymczasem władze klubu postanowiły Niemca na stanowisku pozostawić wyrażając całkowite poparcie dla jego działań. Co jak co, ale wiosna w Leverkusen zapowiada się kabaretowo.

5. Latem wydawało się, że w Wolfsburgu zrobili naprawdę fajne transfery – nieco na siłę utrzymano Draxlera, a zespół wzmocniono na pozycjach, które tych wzmocnień wymagały. Jakub Błaszczykowski miał wprowadzić sporo doświadczenia i stabilizacji na skrzydle, Yannick Gerhardt udowodnić potencjał godny gry w reprezentacji, Daniel Didavi podtrzymać fantazję, która wyróżniała go w szeregach Stuttgartu, a Mario Gomez powrócić do ojczyzny z przytupem.

Tymczasem za nami szesnaście spotkań, a „Wilki” wiszą nad strefą spadkową dzięki ledwo trzypunktowej przewadze. Poza tym w klubie doszło do ogromnych przetasowań – najpierw pracę stracił trener Dieter Hecking, potem dyrektor sportowy Klaus Allofs, a na samym finiszu jesieni zastępca Heckinga – Valerien Ismael. Jakby problemów było mało, to o 25 milionów euro rocznie budżet klubu postanowił okroić koncern Volkswagena.

W Wolfsburgu budować więc będą zespół od nowa, zapewne już w zupełnie inny sposób. Na razie zaczęli od poszukiwań nowego szkoleniowca i sprzedania z zyskiem do Paryża wiecznie niezadowolonego Juliana Draxlera.

Reklama

6. Sporą zagadką jest też forma Thomasa Muellera. Niemiec przyzwyczaił nas do tego, że jak mało kto potrafi w niezwykle łatwy sposób zdobywać bramki. To gość, którego piłka w polu karnym szuka, napastnik podążający po boisku pozornie wydawałoby się dziwnymi ścieżkami, które ostatecznie prowadzą go jednak do kolejnych trafień. Tymczasem w trakcie tej jesieni 27-latek bardzo długo nie potrafił się przełamać i na swoją pierwszą bramkę w lidze musiał czekać aż do 10 grudnia. Dokładnie 999 minut minęło zanim Mueller w końcu pokonał bramkarza w wygranym 5:0 meczu z Wolfsburgiem.

Sympatyczny Niemiec nie próżnował jednak całkowicie, bo zamiast strzelać, często obsługiwał ostatnim podaniem.

7. Przedłużenie umowy przez trenera wydawało nam się zawsze swoistym kopem na rozpęd – sygnałem od władz klubu, że mają do szkoleniowca zaufanie i chcą, by udana dotychczas współpraca trwała jak najdłużej. Tymczasem Andre Schubert wraz z końcem września prolongował swój kontrakt z Borussią Moenchengladbach, co jednak, zamiast pomóc w osiąganiu lepszych wyników, rzuciło na formę drużyny coś w rodzaju klątwy. Odkąd bowiem Schubert złożył podpis na odpowiednich dokumentach, jego podopieczni nie potrafili wygrać kolejnych… ośmiu meczów ligowych i dopiero pod koniec rundy wymęczyli zwycięstwo nad Mainz.

To jednak na niewiele się zdało – Schubert tuż przed świętami otrzymał wymówienie i dziś może już sobie szukać nowej pracy.

Najnowsze

Anglia

W Anglii wierzą w Polaka. Zych przedłużył kontrakt z klubem Premier League

Szymon Piórek
0
W Anglii wierzą w Polaka. Zych przedłużył kontrakt z klubem Premier League

Niemcy

Niemcy

Dlaczego Jakub Kamiński nie gra w Wolfsburgu? Tłumaczy trener

Bartosz Lodko
11
Dlaczego Jakub Kamiński nie gra w Wolfsburgu? Tłumaczy trener

Komentarze

0 komentarzy

Loading...