Reklama

Profesorski występ Lewczuka. Polak zatrzymał Super Mario

redakcja

Autor:redakcja

21 grudnia 2016, 23:59 • 3 min czytania 0 komentarzy

Igor Lewczuk grał z Niceą dokładnie tydzień temu w spotkaniu pucharowym. Mecz, choć wygrany, będzie wspominał średnio, bo w głupi sposób sprokurował karnego. W weekend Bordeaux zostało zbite czterema golami przez Montpellier, w ogóle ostatnie trzy mecze w Ligue 1 były dla nich tragiczne. Same porażki, dziewięć goli w plecy i zero z przodu. W takim wypadku mecz z liderem po trzech dniach od blamażu nie zapowiadał się dobrze.

Profesorski występ Lewczuka. Polak zatrzymał Super Mario

I dobrze też nie wyglądał, bo Nicea w pierwszej połowie gniotła Bordeaux, przeważała na tyle, że procent posiadania piłki przez Żyrondystów wynosił całe 27 procent. Dzięki temu Lewczuk miał okazje się wykazać i kilka razy to zrobił. Uchronił drużynę przed stratą bramki przyjmując na ciało mocny strzał Plei, który – jak się wydaje – zmierzał do siatki. Wybił też piłkę z pola karnego i uspokoił sytuację po tym, jak Balotelli strzelił z dystansu, a bramkarz odbił ją przed siebie. Z Super Mario generalnie sobie radził, oprócz sytuacji, w której Włoch wybiegał do długiej piłki, Lewczuk go gonił, a “Balo”, gdy piłka spadła na murawę, odegrał ją piętą w przeciwnym do biegu kierunku, czym Igor mógł być mocno oszołomiony.

Oprócz tego, co z tyłu, Lewczuk wykazał się pod bramką rywali. Po wrzutce z rożnego strzelił groźnie głową, ale na linii stało dwóch obrońców i bramkarz, który sparował piłkę. Dośrodkowania z rożnych czy wolnych cyklicznie były grane właśnie na Lewczuka. W drugiej połowie jego strzał zablokował rywal, a raz Polak był blisko asysty, bo zgrał piłkę do Laborde, a ten strzelał z pięciu metrów – obok bramki.

W drugiej połowie Bordeaux zaczęło odgryzać się Nicei i stwarzać coraz lepsze sytuacje. Mogło nawet wygrać przy większym szczęściu, a tego zabrakło chociażby, gdy Rolan po podaniu Toulalana strzelił a’la Danijel Ljuboja z Piastem i trafił w słupek. Lewczuk w drugiej części roboty miał mniej, ale nadal wykonywał ją perfekcyjnie. Już w doliczonym czasie wbiegł na połowę rywali, żeby przerwać zawczasu atak przeciwników i odebrał piłkę Balotellemu, wbiegając przed niego z pełnym impetem. A że Mario czegoś takiego nie lubi, to najzwyczajniej się naburmuszył i sprzedał Igorowi kopa. Czy na tyle mocnego, aby ten padł jak postrzelony? Pewnie nie, ale czerwona kartka była słuszna. Co ciekawe i dość zabawne – “Balo” schodząc z ironicznym uśmiechem na ustach podszedł jeszcze do trybun i dał kibicom koszulkę.

Chwilę potem czerwień zobaczył jeszcze Belhanda i Nicea kończyć miała w dziewięciu, a że decyzja sędziego im się nie spodobała, to zaczęła się bójka. Lewczuk rozdzielał chętnych do bitki, a też dyskutował z arbitrem, więc zakładamy, że z jego francuskim jest już całkiem nieźle. Podsumowując, Bordeaux przerwało fatalną serię, a Igor zatrzymał Super Mario i był jednym z najlepszych na boisku. Profesorski występ.

Reklama

 

Najnowsze

Francja

Francja

Niewiarygodny występ Marcina Bułki przeciwko PSG. Statystyki mówią same za siebie

Michał Kołkowski
12
Niewiarygodny występ Marcina Bułki przeciwko PSG. Statystyki mówią same za siebie
Anglia

Giganci poza burtą LM? Kto musi martwić się przed kolejnym sezonem?

Wojciech Górski
7
Giganci poza burtą LM? Kto musi martwić się przed kolejnym sezonem?