Reklama

Szkoda, że tego kozackiego tercetu już nie będzie nam dane oglądać

redakcja

Autor:redakcja

20 grudnia 2016, 12:17 • 2 min czytania 0 komentarzy

Ekstraklasa potrafi pozostawić niedosyt. Pierwszy dzień przerwy zimowej, a my już wpadamy w nostalgiczny nastrój. I trzeba przyznać, że to w dużej mierze zasługa trzyosobowej konstelacji, którą w tym składzie obejrzeliśmy w niedzielę po raz ostatni. 

Szkoda, że tego kozackiego tercetu już nie będzie nam dane oglądać

Radović, Odjidja-Ofoe, Nikolić, czyli: niepotrzebny, otyły i powolny. Tak przynajmniej mówiono o nich po słabszych występach. Ale klasa koniec końców zawsze się obroni, a ci trzej w ten weekend pokazali, że w skali naszej ligi mają jej w nadmiarze. To, w jaki sposób rozmontowali Górnika Łęczna przy Łazienkowskiej, było prawdopodobnie najlepszym koncertem na trzy głosy w tym sezonie. Asysty Vadisa przy golach Rado na 2:0 i Niko na 4:0? Palce lizać. Zagranie Serba do Węgra przy golu na 3:0? Dopieszczone w najdrobniejszych szczegółach.

Dlatego żadnego z nich nie mogło zabraknąć w ostatniej w tym roku jedenastce kozaków. I szkoda, że już po raz ostatni można ich w niej umieścić w komplecie. Że wiosną Nikolić nie będzie już wykańczać podań Belga i Serba, że nie będziemy mieli okazji się przekonać, jak ich współpraca mogłaby zafunkcjonować na tle Ajaksu. No a Niko nie będzie już miał szansy udowodnić, że potrafi strzelać nie tylko słabym rywalom.

Oprócz nich ekipa kozaków 20. kolejki to – przyznacie – drużyna zaskoczeń. Brak w niej zawodników lidera, wicelidera, za to zaroiło się od debiutantów. Ale nie mogło być inaczej, skoro mecz rundy, a może i życia, zagrał Siemaszko (na poziomie ekstraklasy na pewno), najczęściej do tej pory dziurawiona obrona Korony dowodzona przez Dejmka zagrała na zero przeciwko Lechii, a Sylwestrzak w doliczonym czasie gry zabrał zimującej na pierwszym miejscu Jagiellonii jakąkolwiek przewagę nad wiceliderem z Gdańska.

mzpHuks

Reklama

Skład badziewiaków zawłaszczyli sobie z kolei, do spółki z bezbarwnymi jak czarna koszula po praniu w wybielaczu piłkarzami Śląska, podopieczni Franciszka Smudy. Na pocieszenie powiemy, że po takim debiucie ciężko o jakieś wyróżnienia, drużynowe czy indywidualne, tymczasem u nas łęcznianie dostają aż trzy nominacje. Można? Można.

Do programu „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie” zdążyliśmy z kolei zgłosić zaginionego Pawła Brożka. Świadkowie twierdzą, że po raz ostatni pojawił się w tunelu stadionu przy Cichej 6, natomiast chwilę później stracili z nim jakikolwiek kontakt. Kolega napastnika Białej Gwiazdy Zdenek O. twierdzi, że wiślak mignął mu jeszcze podczas drugiej połowy meczu, gdy zmarnował setkę na 1:1, ale kilka niezależnych źródeł potwierdza nasze przypuszczenia. Piłkę w maliny posłał najprawdopodobniej sobowtór zaginionego. Prawdziwy Paweł Brożek takich sytuacji nie zwykł marnować.

DDRcNru

fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

Stanowczość prezesa Wisły Kraków. “Nie będzie żadnych transferów na siłę”

Kamil Warzocha
0
Stanowczość prezesa Wisły Kraków. “Nie będzie żadnych transferów na siłę”

Kozacy i badziewiacy

Ekstraklasa

Kompromitacje Lecha i Legii, Kobylak ręcznikiem kolejki [Kozacy i badziewiacy]

Kamil Warzocha
21
Kompromitacje Lecha i Legii, Kobylak ręcznikiem kolejki [Kozacy i badziewiacy]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...