Reklama

Mistrzostwo na talerzu? Dietetyk Akademii Lecha w rozmowie z Weszło

redakcja

Autor:redakcja

09 grudnia 2016, 10:59 • 5 min czytania 0 komentarzy

Czy mistrzostwo Polski oprócz silnych nóg i chłodnej głowy zależne jest też od tego, co dzieje się w kuchni? Czy dieta Sebastiana Madery, która skreśliła go w oczach Michała Probierza, faktycznie mogła mu zaszkodzić? Czy młodzi piłkarze powinni brać wzór z pomeczowej diety Messiego? I jak to jest z tym glutenem? Na te i inne pytania odpowiada w rozmowie z nami Weronika Kwiecień, dietetyk Akademii Lecha Poznań.

Mistrzostwo na talerzu? Dietetyk Akademii Lecha w rozmowie z Weszło

Vadis Odjidja-Ofoe po przyjściu do Legii schudł i zaczął grać jak z nut, Dawid Kownacki też widocznie poprawił sylwetkę i zaczął grać na miarę potencjału. Zaraz się okaże, że mistrzostwo Polski wygrywa się w kuchni, a nie na boisku?

Dieta nie zagwarantuje sukcesów sportowych, ale owszem, przyczynia się do poprawienia zdolności wysiłkowych. Czyli jest jednym z elementów, nad którymi piłkarz musi pracować. To nie jest tak, że nagle zaczniemy coś jeść i zaczniemy wygrywać mecze. Trzeba po prostu dbać o wszystkie aspekty, które są na drodze do tego meczu, również o dietę. Wtedy będziemy w stanie powiedzieć, czy jest dobrze przygotowany i czy zagra na sto procent swoich możliwości.

Gdyby próbować procentowo określić, ile procent w piłce to trening, a ile to słynne „trzymanie michy”?

Ciężko jest to określić procentowo. Nie ma reguły. Każdego zawodnika rozpatruje indywidualnie.

Reklama

Każdy zawodnik ma kompletnie inną dietę od swojego kolegi? Od czego to zależy?

Istnieją ogólne zasady, jednak zawsze trzeba uwzględnić indywidualne cechy zawodnika co przekłada się później na różnice w diecie między zawodnikami. Jeżeli chodzi o te indywidualne cechy są masa ciała, wzrost, wiek oraz analiza składu ciała. Dodatkowo nietolerancje, alergie pokarmowe oraz preferencje żywieniowe, czyli uwzględnienie tego co zawodnik lubi, czy zje to, co mu rozpiszemy, czy nie.

Wyobraźmy sobie taką sytuację – przychodzę do pani jako piłkarz i mówię, że bez dużej hawajskiej raz w tygodniu nie przeżyję.

Nie zabroniłabym kategorycznie, jednak wolałabym, żeby to było rzadziej. Warto też wspomnieć, że pizza pizzy nie równa i można wybrać bardziej zdrową wersję.

Jest to możliwe, by zmiana diety drastycznie wpłynęła na formę? Niedawno głośny był konflikt Michała Probierza z jego piłkarzem, Sebastianem Maderą, który przeszedł na dietę bezglutenową, przez co podobno pogorszyły mu się parametry wysiłkowe.

Nie wiem, jak to bezpośrednio wyglądało, ale mogę się domyślać, że zawodnik miał jakieś niedobory pokarmowe, co mogło się przerzucić na zmniejszenie zdolności wysiłkowych. Nie wiem, jak piłkarz prowadził tę dietę, jeżeli nie była ona właściwie zbilansowana, to mogło to spowodować niedobory pokarmowe. Jeśli jednak miał ją ułożoną poprawnie i trzymał się jej założeń, to nie wiem jaki czynnik mógł wpłynąć na tę negatywną zmianę. Często jak eliminujemy gluten na własną rękę, ograniczamy produkty zbożowe, nie rekompensując ich innymi, nie zapewniając tych samych składników odżywczych. Zamiast na przykład jeść pieczywo pełnoziarniste unikamy go, nie zastępując takim, jakie da nam podobne wartości odżywcze.

Reklama

Pani jest zwolenniczką czy przeciwniczką diet bezglutenowych u sportowców?

Nie widzę uzasadnienia dla stosowania diet bezglutenowych bez poparcia badaniami czy występującymi dolegliwościami. Zawsze mówię o tym, że najpierw muszę wiedzieć, z kim pracuje. Czy zawodnik toleruje gluten, czy nie. Jeżeli nie ma takiej medycznej potrzeby, to tego nie robię. Kiedy przychodzi do mnie piłkarz, to nigdy nie mówię mu z marszu, że jak odstawi ten gluten, to wygra mecz, a jak tego nie zrobi – przegra.

Jakie są najważniejsze zasady, fundamenty jakie wpaja pani młodzieży z akademii, z którą pracuje pani na co dzień?

Zasady zdrowego odżywiania. Nawodnienie, odpowiednie porcje owoców i warzyw. Często podkreślam, żeby jeść ryby, bo nie zawsze są one chętnie jedzone przez dzieci, a są one źródeł em kwasów omega-3, więc chciałabym, by w diecie znalazło się dla nich miejsce. A oprócz tego, ograniczenie słodyczy i słonych przekąsek.

Jakie są najczęstsze błędy w odżywianiu u sportowców?

Duży nacisk na białko, a nie na węglowodany. Suplementuje się preparaty białkowe, bo to właśnie białko zawsze kojarzyło się z uprawianiem sportu. Tak naprawdę jesteśmy w stanie tę podaż białka dla zawodnika piłki nożnej zbilansować w diecie, bez dodatkowej suplementacji. A z kolei zaniedbuje się węglowodany, główne źródło energii, którego dostarcza się za mało.

Dobrze prowadzona od małego dieta może mieć wpływ na karierę? Przedłużyć ją, zmniejszyć podatność na kontuzje?

Nie ma reguły. Tak jak mówiłam przy wyniku sportowym – dieta nie wpływa bezpośrednio na to, czy będzie dobry czy nie, tak samo nie wpłynie na długość kariery. Ale już podczas jej trwania może tylko pomóc dojść do najwyższej dyspozycji. Nie uchroni przed kontuzją, ale może zmniejszyć ryzyko jej odniesienia. Zależy to też od organizmu zawodnika, budowy, historii urazów. Pracujemy pod kątem tego, by jak najbardziej oszczędzać organizm, zapewnić regenerację po wysiłku. Nie obiecam nikomu, że jak będzie się stosował do zaleceń dietetycznych, to przejdzie przez karierę bez kontuzji.

Jak duże znaczenie ma dla organizmu sportowca to, co zje przed spotkaniem?

Przed trzeba uważać, żeby były to lekkostrawne produkty, ubogie w błonnik, bo później może to spowodować dolegliwości ze strony układu pokarmowego. Nigdy nie dajemy nic nowego zawodnikom, to muszą być produkty sprawdzone, najczęściej przed treningami. Jeśli zawodnik coś zjadł przed zajęciami, czuł się dobrze, to już wiemy co dać mu do jedzenia przed spotkaniem. Nie kombinujemy, nie wymyślamy, bierzemy znane produkty.

A po? 

Do godziny po meczu powinna być przekąska, np. koktajl jogurtowo-owocowy, wafle ryżowe z bananem i masłem orzechowym. A do dwóch godzin po wysiłku pełnowartościowy posiłek z białkami, tłuszczami i węglowodanami. On być musi, koniecznie, aby zapewnić odpowiednią regenerację.

Pytam o to, bo kiedyś wyciekła lista pomeczowych preferencji piłkarzy Barcelony, a tam: Messi – sprite i pizza, inni również pizza, jakieś zapiekane kanapki z serem, nutella…

Dzień meczowy jest najbardziej intensywny i potrzeba jak najlepszej regeneracji. Wiem z doświadczenia, że wtedy zawodników najtrudniej przekonać do utrzymania tej zdrowej diety, uważają że po tygodniu jej ścisłego trzymania należy się taki grzeszny posiłek. Najlepszy byłby pełnowartościowy obiad czy kolacja i tak też zawsze będę zalecać, ale po spotkaniu nie do wszystkich te argumenty trafiają.

Po meczu wolno więcej?

Tak na pewno nie powiem, bo zaraz by się okazało, że wszyscy po meczu idą na pizzę i popiją ją gazowanym napojem, bo chcą być jak Messi. Nie tylko na boisku, ale też na talerzu (śmiech).

Rozmawiał SP

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...