Reklama

Gdzie byłby Everton, gdyby nie niezawodny Fellaini!

redakcja

Autor:redakcja

04 grudnia 2016, 19:34 • 3 min czytania 0 komentarzy

Ryan Giggs. Paolo Maldini. Michael Zorc. Jest naprawdę wielu piłkarzy, którzy przez całą swoją karierę grali dla jednego klubu, oddali mu serce, duszę i najlepsze lata, pozostając wiernymi nawet po zakończeniu swoich przygód z boiskiem. Do tego grona bez wątpienia można zaliczyć niekwestionowaną i bezdyskusyjną legendę Evertonu. Marouane Fellainiego, sympatycznego Belga z okazałą szopą na głowie, który mimo transferu do Manchesteru United, nadal największe korzyści przynosi swojemu byłemu pracodawcy z Goodison Park.

Gdzie byłby Everton, gdyby nie niezawodny Fellaini!

Choć po czerwonej części Manchesteru Fellaini nie ma zbyt wielu fanów, nie można napisać, że jest niepopularny. Po meczach takich jak ten dzisiejszy odzywają się z pewnością sentymenty kibiców i działaczy Evertonu, którym Fellaini:

– dał mnóstwo radości i punktów jako gracz Evertonu
– dał mnóstwo śmiechu i trochę punktów jako gracz Manchesteru United
– dał furę pieniędzy przy swoim transferze

Dziś na ten przykład wszedł na boisko w 85. minucie a już 120 sekund później powalił rywala w polu karnym. Czy tam na pewno był faul? Jak piszą kibice Manchesteru United – nawet jeśli nie było, Fellaini jest tak gównianym piłkarzem, że sędzia po prostu musiał gwizdnąć. My skłanialibyśmy się do interpretacji – mógł gwizdnąć. A skoro mógł – to już kilka sekund później Leighton Baines dawał Evertonowi remis w starciu z „Czerwonymi Diabłami”.

Zresztą, nawet jeśli karny byłby z kapelusza, w „niewydrukowanej tabeli” nie weryfikowalibyśmy wyniku. Jeszcze w pierwszej połowie bowiem sędzia oszczędził Marcosa Rojo po takim makabrycznym wejściu obiema nogami.

Reklama

Jak więc wygląda nasz ranking kompromitacji wokół tego meczu? Wbrew pozorom nadal wahamy się nad kolejnością – na podium na pewno będą sędzia, Fellaini oraz Ramiro Funes Mori. Obrońca Evertonu „yaycował” przy pierwszym golu w tym meczu – dalekie wyjście Stekelenburga wykorzystał Zlatan Ibrahimović puszczając bardzo fajny lob wprost na linię bramkową Evertonu. Piłka odbiła się od poprzeczki, słupka, tańczyła na linii a Mori, mając do niej ledwie parę metrów… Cóż, spójrzcie.

Mori czekał, czekał, czekał, sprawdzał, czy już na pewno piłka jest na tyle daleko, że nie zdąży do niej wrócić i dopiero wówczas, gdy zaczęła przekraczać linię – rzucił się z desperackim wybiciem. Oczywiście się spóźnił.

Okej, nie będziemy stopniować. Pozostańmy przy tym, że trzech kabaretowych muszkieterów – Mori, Fellaini i sędzia Oliver uczyniło ten mecz całkiem znośnym. Ot, zabawna historyjka przy niedzieli – nawet jeśli długimi fragmentami zwyczajnie nudna i nużąca. 1:1, pierwsza piątka nadal ucieka Manchesterowi United, a co najgorsze – nie widać jakiejś szczególnej poprawy w grze. „Czerwone Diabły” od końcówki września przegrały tylko jeden ligowy mecz, ale u licha, ile można remisować. W tej kolejce Tottenham uciekł już na sześć punktów…

Najnowsze

Piłka nożna

OGLĄDAMY KONFERENCJĘ REPREZENTACJI POLSKI – TO MOŻE BYĆ MOCNE…

redakcja
0
OGLĄDAMY KONFERENCJĘ REPREZENTACJI POLSKI – TO MOŻE BYĆ MOCNE…
Francja

Kolejny francuski klub w poważnych tarapatach. Właściciel zapowiada wielką wyprzedaż

Paweł Marszałkowski
1
Kolejny francuski klub w poważnych tarapatach. Właściciel zapowiada wielką wyprzedaż

Anglia

Anglia

Ruud van Nistelrooy szybko wróci na ławkę? Zainteresowanie z Championship

Mikołaj Wawrzyniak
0
Ruud van Nistelrooy szybko wróci na ławkę? Zainteresowanie z Championship
Anglia

Anglicy potraktowani gazem w Grecji. Federacja zaczyna dochodzenie

Patryk Stec
2
Anglicy potraktowani gazem w Grecji. Federacja zaczyna dochodzenie

Komentarze

0 komentarzy

Loading...