Reklama

Elektryk, który podbił świat piłki. Trzydzieste piąte urodziny Davida Villi

redakcja

Autor:redakcja

03 grudnia 2016, 12:54 • 2 min czytania 0 komentarzy

Są tacy piłkarze, którzy są skazani na bycie gwiazdami. Od samego początku los toruje im drogę na szczyt. David Villa do nich nie należał: swoją pozycję musiał wyszarpać, a z pechem toczył najbardziej zażarte boje.

Elektryk, który podbił świat piłki. Trzydzieste piąte urodziny Davida Villi

Początki jego kariery to kontuzje, kontuzje i jeszcze raz kontuzje. To mogłoby załamać niejednego młodego adepta piłkarskiej sztuki, wielu dałoby sobie spokój. Villa natomiast nawet, gdy był kontuzjowany, cały czas pracował – na przykład trenował technikę zdrową nogą. Kto się wtedy z młodego śmiał, że przesadza, później siedział cicho, gdy Villa czarował na boisku zarówno lewą jak i prawą.

Przez trudną sytuację finansową swojej rodziny, „El Guaje” musiał iść do zawodówki. Młody wyrabiał się w fachu elektryka, w wolnym czasie kopiąc piłkę. Pomagał rodzicom finansowo, a ci wspierali jego marzenia o zostaniu piłkarzem – ojciec poświęcał mu czas nieustannie, chodził na każdy mecz, każdy trening. W wieku szesnastu lat został zakontraktowany przez Sporting Gijon, a tak mówi o swoim debiucie:

-Założyłem biało-czerwoną koszulkę Gijon i zagrałem na stadionie, na którym kilkanaście lat temu szalał idol mojego taty – Quini. Moja mama płakała z wzruszenia. Nie mieliśmy pojęcia, że za dekadę będę podnosił pierwszy puchar za Mistrzostwo Świata w historii Hiszpanii. Jedyne co wiedzieliśmy, to że moja kariera elektryka jest tymczasowo zawieszona.

Reklama

Reszta jest historią.  „Illa, illa, illa Villa Maravilla!”, zdobyte serca kibiców Gijon, Zaragozy, Valencii, Barcelony, reprezentacji Hiszpanii. Trofea zdobywane hurtowo, seryjnie strzelane bramki, członek złotego pokolenia La Roja, jej najlepszy strzelec. Dość powiedzieć, że Hiszpania tak naprawdę do dziś nie znalazła następcy dla Villi.

Oczywiście nie będziemy przesądzać: może elektrykiem byłby jeszcze lepszym!

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...