Już wczoraj w naszej pomeczowej relacji pisaliśmy, że do wyników notowanych przez Bruk-Bet coraz mniej pasują takie słowa, jak sensacja czy niespodzianka. Kiedy podopieczni Czesława Michniewicza szybko wyszli na dwubramkowe prowadzenie w meczu z Cracovią, swoje zdziwienie takim stanem rzeczy wyrażali komentatorzy Eurosportu. My natomiast dziwiliśmy się ich zdziwieniu, bo przecież dobra gra niecieczan to już raczej norma. Rzut oka na tabelę mówi wszystko – pewne pudło i tylko jedna drużyna, która potrafiła wygrać więcej spotkań, czyli Lechia. Tak obecnie prezentuje się nasza ligowa rzeczywistość.
Na początku sezonu dobra gra Bruk-Betu nie była jednak rzeczą oczywistą. Sami pisaliśmy, że personalnie ta drużyna ma skład na walkę o utrzymanie, i to niekoniecznie udaną. Ta sytuacja momentalnie uległa jednak zmianie, bo w międzyczasie udało się przeprowadzić dobre transfery, odbudować kilku piłkarzy, a jeszcze innych wypromować. Dziś analiza składu niecieczan przynosi już zdecydowanie inne wnioski i poniekąd tłumaczy przynależność drużyny do górnej połówki tabeli, w której ta najpewniej ostatecznie się znajdzie.
Pojedźmy po kolei: W bramce mamy doświadczonego Krzysztofa Pilarza, który ma grubo ponad 200 występów w Ekstraklasie i wciąż zalicza się do czołówki ligowych golkiperów. Przed nim na środku obrony gra Putiwcew, który przecież jeszcze w marcu tego roku zagrał w wyjściowym składzie szykującej się do Euro 2016 reprezentacji Ukrainy. A obok niego minuty łapie Kornel Osyra, niedawno podstawowy piłkarz Piasta w najlepszym okresie wicemistrzowskiego sezonu, w którym drużyna odjechała rywalom na dziesięć punktów. Wiosną defensor grał znacznie mniej, ale po przenosinach do Niecieczy znowu pokazuje to, z czego dał się zapamiętać w Gliwicach.
Na lewej obronie zagrał wczoraj Guilherme, sprowadzony do klubu tuż przed zamknięciem okna transferowego, który z miejsca zasłużył na miano jednego z największych odkryć rundy. Pierwszą połówkę sezonu zasadniczego zakończył na drugim miejscu wśród lewych obrońców w raporcie InStat, a największe wrażenie robiła jego statystyka dziewięciu odzyskanych piłek w każdym meczu. Ale nie jest też tak, że Brazylijczyk sprawdza się tylko w tyłach, bo przecież drugą połówkę części zasadniczej zaczął od trzech asyst w dwóch meczach. Jakkolwiek spojrzeć, były zawodnik Steauy wygląda na człowieka, który dopiero zaczął się u nas rozkręcać.
Lecimy dalej – na prawej obronie mamy Fryca, a na pozycji numer sześć Kupczaka, odpowiednio 23- i 24-latka, którzy dopiero próbują okrzepnąć w tej lidze i z tygodnia na tydzień prezentują się solidniej. Natomiast środek pola uzupełnia Babiarz, który jeszcze w barwach Ruchu zapracował na miano w miarę solidnego ligowca oraz Jovanović, o którym zawsze się mówiło, że dobrze byłoby zobaczyć go w lepszym klubie niż Korona. Co prawda jeszcze niedawno można było mieć wątpliwości, czy Bruk-Bet takim klubem będzie, ale dziś chyba nikt tego już nie podważa. A Bośniak momentalnie odnalazł się w nowym otoczeniu i udowadnia, że na swojej pozycji to wciąż ścisła ligowa czołówka.
Wczoraj na lewym skrzydle fantastyczny mecz, zwieńczony dwoma golami i kluczowym podaniem, zaliczył Misak, który wreszcie nawiązał do niezwykle efektownego początku w Ekstraklasie z lutego i marca tego roku (pamiętacie 3:0 z Legią?). A po prawej stronie mieliśmy Gergela, czyli kolejny transfer last-minute, który okazał się niezłym ruchem. Słowak to piłkarz zupełnie nieobliczalny, o czym świadczyć może mecz sprzed niespełna roku, w którym w pojedynkę rozstrzelał lidera z Gliwic, pakując cztery gole i dokładając asystę. Natomiast w ataku Niecieczy zazwyczaj oglądamy Gutkovskisa, którego jednak z powodu urazu nie zobaczymy w trzech ostatnich spotkaniach w tym roku. Łotysz z dorobkiem sześciu goli i asysty to jednak jedno z największych jesiennych odkryć w naszej lidze.
Nie zapominajmy także o trenerze Michniewiczu, który drugi sezon z rzędu zalicza ze swoimi drużynami bardzo dobre wyniki i wyciska ze swoich piłkarzy to, co najlepsze. Nie ukrywamy, że być może Niecieczy wciąż brakuje pewnej głębi w składzie, że zmiennicy bywają mocno przeciętni, i że mocno eksploatowany pierwszy skład po prostu musi notować wahania formy. Trudno jednak przy tak zestawionej jedenastce Bruk-Betu nie stawiać przed tą drużyną jakichś oczekiwań. Jak na naszą ligę to bardzo przyzwoita jedenastka, przez którą zespół Michniewicza może być uznany za faworyta w meczach z – kto wie – może nawet większością ligowych rywali. Natomiast fakt, że tak zestawiony Bruk-Bet obija cieniującą ostatnio Cracovię naprawdę nikogo nie powinien już dziwić.
Fot. FotoPyK