Polot, intensywność, przyjemna dla oka gra, pełne przy okazji niemal każdego meczu trybuny. Jednym słowem – powiew świeżości. Po starcie sezonu naprawdę trudno było powstrzymać się od ciepłych słów i pochwał pod adresem gdyńskiej Arki. Szczególnie po spotkaniach rozgrywanych u siebie, gdzie beniaminek znad morza mimo wskoczenia na wyższy szczebel dzielnie zmierzał w kierunku odhaczenia roku bez domowej porażki.
Przez pierwsze tygodnie ekipa Grzegorza Nicińskiego wciąż utrzymywała się w górze tabeli i – szczególnie po wyjazdowym zwycięstwie z Legią Warszawa – wydawać się mogło, że żółto-niebiescy przy zachowaniu ówczesnej tendencji rzeczywiście mogą pokusić się o bycie rewelacją rozgrywek. Im dalej jednak w las, tym fala wznosząca po awansie do Ekstraklasy zaczęła stopniowo opadać, a Arka z każdym spotkaniem poziomem coraz bardziej zaczęła wtapiać się w poziom ligowej szarzyzny.
Na półmetku minionej rundy coś bowiem się posypało. Arka nie dość, że nie potrafiła nawiązać wynikami do postawy z początku sezonu, to jeszcze z czasem kompletnie zatraciła styl. Gdynia przestała być już twierdzą – porażki z Piastem i Pogonią oraz remis w derbach Trójmiasta – a na wyjazdach, choć gdynianie nie przegrywali często, to praktycznie w przypadku żadnego z ich starć poza domem nie można było powiedzieć, by byli oni blisko zwycięstwa. Ostatnia wygrana? Dwa miesiące z temu z Cracovią.
Potem – przerwany jedynie na czas potyczki z Lechią kilkutygodniowy jesienny marazm. Marazm, z którego beniaminek nie potrafi wyjść do teraz. Od wspomnianego zwycięstwa z Pasami, wyniki Arki wyglądają bowiem następująco:
– 0:0 z Lechem (wyjazd)
– 1:2 z Piastem (dom)
– 0:0 z Górnikiem Łęczna (wyjazd)
– 0:3 z Pogonią (dom)
– 1:1 z Lechią (dom)
– 0:0 z Wisłą Płock (wyjazd)
Cztery punkty, dwa gole strzelone, sześć straconych. Jak widać, szału rzeczywiście nie ma. Za jedne z niewielu plusów na tym etapie sezonu można uznać jedynie wyszarpany punkt z liderem z Gdańska oraz fakt, że Arka, wraz z Zagłębiem, wciąż może pochwalić się drugą najszczelniejszą defensywą w lidze (15 straconych bramek). Z drugiej strony jednak, podopieczni Nicińskiego mają też najmniej strzelonych goli – 16. Ex-aequo właśnie z Termalicą.
Losy Arki przypominają zresztą poniekąd sytuację Niecieczy zarówno tej obecnej, jak i sprzed roku. Niecieczanie przed sezonem może i nie zaliczyli aż tak udanego wejścia do Ekstraklasy jak gdynianie, jednak po pierwszych 15 spotkaniach ich dorobek punktowy był bardzo zbliżony do tego, który ma teraz na koncie Arka – Słoniki na półmetku rozgrywek 2015/16 uzbierały bowiem 19 oczek (Arka – 20). W ostatnich tygodniach zaś, podobnie jak żółto-niebiescy, również nie potrafią wrócić na właściwe tory. Trzy minione kolejki, trzy porażki z zespołami z dołu tabeli – Wisłą, Piastem i Koroną. Współliderowanie w tabeli aktualnie jest już tylko mglistym, niewyraźnym wspomnieniem.
Dwa zespoły w dołku przy na wpół zamkniętych trybunach stadionu miejskiego w Gdyni i w dodatku strzelające najmniej bramek w lidze? Cóż, szczerze mówiąc nie brzmi to zbyt zachęcająco. Tak czy owak, coś nam podpowiada, że może to być kolejne z ekstraklasowych starć sprytnie wymykających się logice. A że podobne przeczucia mamy praktycznie co tydzień? To już osobna kwestia.
Fot. FotoPyK