Reklama

Panowie, to był rewelacyjny rok w waszym wykonaniu

redakcja

Autor:redakcja

12 listopada 2016, 12:38 • 6 min czytania 0 komentarzy

Za taki rok należą wam się wyłącznie podziękowania – ćwierćfinał Euro 2016 pechowo przegrany w konkursie rzutów karnych oraz dziesięć punktów i pierwsze miejsce w grupie el. MŚ. Nawet przez chwilę nie pozwoliliście nam obserwować, jak w meczu o stawkę przeciwnik jest na prowadzeniu. W sparingach zresztą też, z wyłączeniem meczu z Holandią, kiedy to byliście w środku przygotowań do turnieju we Francji. Ten rok w waszym wykonaniu wreszcie pozwolił uwierzyć nam w polski futbol, a także z wielkim optymizmem spojrzeć w przyszłość.

Panowie, to był rewelacyjny rok w waszym wykonaniu

Graliście tak, że ręce same składały się do oklasków. Oprócz meczów bardzo dobrych praktycznie każdy z was zaliczył też mecze wybitne. Jeżeli przyjdzie dzień, w którym wszyscy będziecie w stanie zagrać na swoim najwyższym poziomie, ciężko będzie znaleźć przeciwnika, który będzie w stanie wam się przeciwstawić. A za swoisty punkt odniesienia dla każdego z was mogą robić następujące mecze:

Łukasz Fabiański – Szwajcaria

Łukasz bronił jak w transie i tamtego czerwcowego popołudnia był dla Szwajcarów największym koszmarem. Rywale podejmowali naprawdę dobre próby, ich strzały były kapitalne i w innych okolicznościach zapewne kończyłyby się golem. Ale nie przy Fabiańskim, który de facto wprowadził nas do ćwierćfinału Euro. Tamtym meczem golkiper Swansea po raz kolejny zamknął też usta wszystkim krytykom i po raz kolejny trwale wywalczył sobie miejsce między słupkami w drużynie narodowej. Żeby go pokonać, Shaqiri musiał oddać najpiękniejszy strzał całego turnieju i zarazem jeden z najpiękniejszych strzałów swojego życia. A w pozostałych przypadkach Łukasz bronił tak:

Reklama

Łukasz Piszczek – Rumunia

Tak tak, Łukasz nie musi wracać pamięcią do mniej lub bardziej odległej przeszłości, bo swój najlepszy mecz w kadrze rozegrał kilkanaście godzin temu. Pracował na całej długości boiska, był absolutnie nie do przejścia, a przy tym świetnie czuł się w ofensywie. Zawsze był przy przeciwniku na czas, o co po niektórych meczach reprezentacji miewano do niego pretensje. Właściwie wreszcie był to ten sam Piszczu co w Borussii Dortmund, napompowany, pewny siebie i podejmujący świetne decyzje. Z bocznym obrońcą w takiej formie z pewnością nie chciałby się mierzyć żaden skrzydłowy.

Michał Pazdan – Niemcy

Reklama

Moglibyśmy się tu rozpisywać nad tym co pokazał w tym meczu, ale lepiej będzie, jak po prostu pokażemy wam wszystkie jego kontakty z piłką. Miazga:

Kamil Glik – Niemcy

Mecz z Niemcami był nie tylko popisem Pazdana, ale pary naszych środkowych obrońców. W gruncie rzeczy Kamil niczym nie ustępował swojemu partnerowi, był równie skuteczny w pojedynkach i równie często wyjaśniał sytuację w okolicach naszego pola karnego. W tamtym meczu obserwowaliśmy ciekawy ciąg zdarzeń, bo w pierwszej połowie rywale częściej atakowali stroną Pazdana, a w drugiej części gry – zniechęceni ciągłym poniewieraniem – spróbowali stroną Glika i również napotkali ścianę. I w tym kontekście właściwie nic dziwnego, że aktualni mistrzowie świata przeciwko Polsce nie stworzyli sobie żadnej czystej sytuacji do zdobycia gola.

Artur Jędrzejczyk – Portugalia

Całe Euro w wykonaniu Jędzy było więcej niż dobre, ale mecz z Portugalią był niejako kwintesencją jego występów. Rzucony na nieswoją pozycję, po czterech wyczerpujących starciach i przy randze ćwierćfinału mistrzostw Europy on po prostu dał radę. Dobrze współpracował z Grosikiem, fantastycznie biegał i praktycznie zamknął rywalowi prawą stronę boiska. Piszemy praktycznie, bo gol Renato Sanchesa padł po akcji w tej części boiska, ale akurat do Jędzy nie można mieć żadnych pretensji, bo on zrobił swoje – pilnował rywala na skrzydle. Poza tym był nieprawdopodobnie skuteczny i definitywnie zamknął usta wszystkim narzekającym na problem z lewą obroną w kadrze.

Grzegorz Krychowiak – Niemcy

Im bardziej wspominamy tamten występ Grześka, tym bardziej utwierdzamy się w przekonania, że reprezentacja potrzebuje takiego piłkarza w środku pola. Silny, wybiegany i nieprawdopodobnie pewny siebie – wchodził z piłką pomiędzy Khedirę i Kroosa, jakby grał z jakimiś juniorami na podwórku. Dawał drużynie spokój i czas na odpoczynek, a przy tym zupełnie zamknął przed rywalem środek pola. To właśnie dzięki takim meczom, jak ten z Niemcami, w ogóle nas nie zdziwiło, że po Krychowiaka zgłosił się jeden z najpotężniejszych klubów świata.

Piotr Zieliński – Rumunia

Do niedawna panowało u nas przekonanie, że Zieliński nie ma głowy do gry w reprezentacji, że pęka mentalnie, przez co notuje zupełnie bezbarwne występy. Coś jednak drgnęło, bo z meczu na mecz 22-latek z Napoli wygląda lepiej i coraz więcej potrafi dać drużynie narodowej. Swoista kulminacja miała miejsce wczoraj, kiedy Zieliński wreszcie pokazał to, co regularnie pokazuje w klubie. Brał na siebie ciężar gry, potrafił przyspieszyć akcję, a nawet samemu pociągnąć kilkanaście metrów i fajnie rozegrać. W przypadku tego zawodnika najlepszy mecz 2016 roku z orzełkiem na piersi jest jednak dopiero zapowiedzią tego, jak wiele może dać naszej drużynie w kolejnych latach.

Jakub Błaszczykowski – Szwajcaria

Co to był za mecz Kuby – świetny w ofensywie, co skwitował golem, a także nieprawdopodobnie pracowity w defensywie. Grał niezwykle odpowiedzialnie, z ogromny poświęceniem i – przede wszystkim – dla drużyny. To był taki mecz, po którym można było powiedzieć, że Błaszczykowski tak naprawdę nigdy nie zdjął opaski kapitańskiej, i że w najtrudniejszych momentach potrafi być dla kadry nie mniejszym liderem, co Robert Lewandowski.

Kamil Grosicki – Dania

Grosik ma taką jesień, że naprawdę ciężko było zdecydować, który mecz był w jego wykonaniu lepszy – ten z Danią, czy jednak ten z Rumunią. Wczoraj strzelił tak kapitalną bramkę, że wciąż zbieramy szczęki z podłogi. Ale to jednak z Duńczykami pokazał większą klasę, bo praktycznie każda jego akcja siała popłoch w szeregach przeciwnika. To była kwintesencja jego stylu, który można określić ukierunkowanym szaleństwem – jego rajdy przerodziły się w dwa gole. To w końcu Grosicki asystował przy pierwszym golu Lewandowskiego, a także podawał do faulowanego w polu karnym Milika.

Arkadiusz Milik – Irlandia Północna

Ten rok w reprezentacji nie był dla Arka najlepszy. Zaczęło się od wielu niewykorzystanych sytuacji, skończyło się na bardzo poważnej kontuzji. Paradoksalnie Milik swoimi występami w kadrze jednak zyskał, bo potrafił pokazać ogromny potencjał, chociażby poprzez łatwość przy dochodzeniu do bardzo dobrych sytuacji strzeleckich. Jako jego najlepszy mecz wybraliśmy starcie z Irlandią Północną, w którym zrobił to – z czego wcześniej słynął w eliminacjach – czyli strzelił kluczowego gola. To właśnie tamto trafienie było początkiem wszystkiego dobrego, co spotkało nas na całym turnieju.

Robert Lewandowski – Dania

Dzisiaj już poruszaliśmy temat, że piłkarza klasy Lewandowskiego nie wypada chwalić za robienie miejsca partnerom czy przepychanki z obrońcami. Napastnika rozlicza się z goli, a tych w meczu z Duńczykami Robert strzelił trzy. Być może trafienia numer jeden i dwa nikogo nie wgniotły w fotel, ale już trzecia bramka na pewno. Lewy sam wykreował sobie okazję strzelecką, którą później z zimną krwią wykorzystał. Tak naprawdę – podobnie jak przy Grosickim – Lewego moglibyśmy wyróżnić także za spotkanie z Rumunią, co tylko pokazuje, na jakim poziomie reprezentuje Polskę w ostatnich tygodniach. Jakkolwiek patrzeć, podział na Lewandowskiego z klubu i z reprezentacji jest dziś zupełnie nieuzasadniony.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...