Reklama

To już oficjalne – Wisła Kraków wyszła z kryzysu

redakcja

Autor:redakcja

01 listopada 2016, 17:52 • 3 min czytania 0 komentarzy

Gdyby przed sezonem ktoś powiedział Kazimierzowi Moskalowi, że po czternastu kolejkach jego zespół będzie na piątym miejscu w tabeli, pewnie bardzo by się ucieszył. Gdy jednak ten sam gość powiedział mu zamiast tego, że będzie miał ledwie sześć punktów przewagi nad ostatnią drużyną ligi, prawdopodobnie złapałby się za głowę. Zrobiłby to, jeżeli spojrzałby na dwa ostatnie sezony, w których sześć punktów przewagi nad outsiderem dawało pozycję czternastą i dość poważne widmo degradacji.

To już oficjalne – Wisła Kraków wyszła z kryzysu

Dużo się mówi, że dziś ligowa tabela jest mocno spłaszczona oraz że – zwłaszcza w dole – jest nieprawdopodobnie ciasno. W przedziale sześciu punktów mieści się bowiem aż dwanaście zespołów. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest brak klasycznego outsidera. Czerwonej latarni ligi, która od wszystkich dostawałaby w cymbał i tuż przed połówką sezonu zasadniczego traciła mnóstwo punktów do reszty stawki. Takiej drużyny nie ma, choć długo zapowiadało się, że będzie nią Wisła Kraków.

Jeszcze niedawno drużyna Dariusza Wdowczyka miała trzy punkty po ośmiu kolejkach i fatalną serię siedmiu ligowych porażek z rzędu. Był to zespól, który notował tak żenujące występy, jak pamiętne 1:5 u siebie ze Śląskiem. Dziś jednak po tamtym kryzysie zdaje się nie być śladu, bo – wliczając ligę i rozgrywki Pucharu Polski – drużyna nie przegrała ośmiu kolejnych meczów. Co więcej, terminarz wcale nie był tu sprzyjający, bo przecież “Biała Gwiazda” miała między innymi dwa wyjazdy na Lecha, wyjazd do Lubina, a także domowe mecze z Bruk-Betem i Legią. Nie mamy też wątpliwości, że Wisła z początku sezonu miałaby ogromne trudności, by wrócić z tarczą chociażby z takich wyjazdów, jak te do Chojnic czy Płocka.

Tak naprawdę – mimo że jeszcze niedawno było to nie do pomyślenia – wygrywając najbliższy mecz w Krakowie z beznadziejnym ostatnio Górnikiem Łęczna Wisła może zakończyć pierwszą połowę sezonu zasadniczego z realnymi perspektywami na grę w grupie mistrzowskiej. W ogóle dziś Wisła to przeciwnik, z którym liczyć się musi każdy. Chociażby Lech, który za dwa tygodnie pojedzie do Krakowa na rewanż po 1:1 w Poznaniu (co udało się osiągnąć głównie dzięki pomyłce arbitra). Przy Bułgarskiej nie kryją się, że celują w tym sezonie w puchar, ale za chwilę czeka ich cholernie ciężkie zadanie i właściwie nie zdziwilibyśmy się, jeśli wylądują za burtą. A wtedy to właśnie krakowian trzeba będzie postrzegać jako głównego faworyta do trofeum.

Można powiedzieć, że wreszcie oglądamy Wisłę z końcówki poprzedniego sezonu. Tak naprawdę krakowianie pod skrzydłami Wdowczyka wyglądają albo bardzo dobrze, albo bardzo źle. To taka piłkarska sinusoida – zaczęło się świetnie (osiem zwycięstw w dwunastu meczach), potem było fatalnie (siedem kolejnych porażek w lidze), a teraz ponownie jest dobrze (osiem meczów bez porażki). Losy tego sezonu, który wciąż przecież może być bardzo udany, są zależne od tego, jak długo potrwa ta ostatnia seria. Personalnie drużyna wciąż jest mocna, bo dziś grę robią Jović, Małecki czy Ondrasek, ale kwestią czasu jest, kiedy zaczną wydatnie pomagać drużynie tacy ludzie, jak Brożek, Mączyński i Głowacki.

Reklama

Jedno wydaje się pewne – po fatalnym starcie i zawirowaniach właścicielskich Wisła znowu wydaje się być na właściwej drodze.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Kamil Warzocha
0
Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...