Reklama

Problemy Bayernu, DFB kpi ze zdrowia piłkarzy, Lipsk śladem K’Lautern

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

17 października 2016, 17:08 • 5 min czytania 0 komentarzy

Przez ostatnie trzy lata w Bundeslidze wiało nudą. Sprawa mistrzostwa rozwiązywała się gdzieś koło świąt, pogrozić palcem Bawarczykom nie potrafił praktycznie nikt, a jedynym utrapieniem Pepa Guardioli było tylko to, jak utrzymać koncentrację w zespole do końca sezonu tak, by nie stracić jej w meczach Ligi Mistrzów. Carlo Ancelotti na Allianz-Arena pracuje co prawda raptem kilka miesięcy, ale na nudę narzekać nie może – w lidze na siedem spotkań zdarzyły mu się raptem dwa remisy, a niemieckie media już zdążyły wypunktować wszystkie bolączki jego zespołu, a aktualną postawę zdefiniować jako kryzys.

Problemy Bayernu, DFB kpi ze zdrowia piłkarzy, Lipsk śladem K’Lautern

Po porażce z Atletico Madryt, można było się jeszcze zasłaniać jakością przeciwnika. Po remisie z FC Koeln jako takim tłumaczeniem stał się bardzo dobry początek w wykonaniu „Kozłów” i świetna dyspozycja bramkarza, Timo Horna. Durnej straty punktów we Frankfurcie i ogólnie fatalnego wrażenia, jakie pozostawili po sobie monachijczycy, usprawiedliwić się już jednak nie da. Niemieckie media nie mają więc wątpliwości – mistrz jest w kryzysie. I to całkiem poważnym kryzysie.

Na alarm bije dziś na swoich czołówkach między innymi Bild:

1

Zachodni dziennik punktuje praktycznie każdego z osobna – Thomas Mueller, z gościa, który strzelał gole praktycznie z niczego, nagle stał się „mordercą sytuacji”. David Alaba, który jak dotąd miał niespożyte siły i potrafił sprawiać na boisku wrażenie sklonowanego mutanta, teraz jest „śpiochem” (wytyka mu się między innymi znacznie gorszy procent celnych podań i wygranych pojedynków). A Xabi Alonso? Zwykły emeryt.

Reklama

Kibice Bayernu dotychczas byli przyzwyczajeni do tego, że przeszkody takie jak Eintracht, Bayern pokonać może z marszu niezależnie od okoliczności – praktycznie odchodząc najedzonym po uszy od świątecznego stołu, a na boisko wychodząc dodatkowo przemeblowanym składem. Teraz, nie dość że podopieczni Ancelottiego stracili punkty, to jeszcze decydującego o remisie gola dali sobie wbić, gdy gospodarzy było na boisku jednego mniej. Oczywiście w takiej sytuacji nie sposób uciekać od porównania włoskiego modelu drużyny do hiszpańskiego, który przez trzy lata takie mecze wygrywał z palcem w nosie.

Wyliczenia Bilda pokazują, że Bayern gra na zdecydowanie mniejszej intensywności. Przebiegnięte kilometry – 109,5 w tym sezonie, do 113 w poprzednim. Liczba sprintów na mecz – 191 do 200. Do tego choćby wykorzystywanie dogodnych sytuacji – 36 do 53 procent.

Być może jest to zwykłe bicie piany, bo przecież o czymś w końcu pisać trzeba. Wszak Bayern wciąż jest liderem Bundesligi, wciąż nie przegrał w tym sezonie meczu i wciąż traci śmiesznie mało goli – jak na dłoni widać jednak, że z drużyny, której suma indywidualnych umiejętności potrafiła stworzyć sprawny monolit, nagle pozostał zespół, któremu ambicje personalne zdają się przeszkadzać.

***

Jeśli chcieć wskazać jednego z największych pechowców pierwszych tygodni tego sezonu, to z pewnością do grona faworytów zaliczałby się dyrektor sportowy Schalke, Christian Heidel. 53-latek latem przeprowadził wiele ciekawych transferów, a dwie sztandarowe transakcje okazały się szybko tak spektakularne, jak i niefortunne.

Wyciągnięty z Sevilli za frytki Coke miał rozwiązać problemy z obsadą prawej strony defensywy, ale też nadać drużynie charakteru i tożsamości, bo – jak dotychczas – były z tym spore problemy. Rozsypał się już na jednym z pierwszych treningów, nie wytrzymały więzadła. Rundę jesienną ma z głowy.

Reklama

Breel Embolo stał się najdroższych zakupem w historii klubu. Długo nie mógł się odblokować, a gdy już to zrobił strzelając dwie bramki w poprzedniej kolejce, to w sobotę doznał złamania kostki i uszkodzenia kości strzałkowej. Od czterech do sześciu miesięcy przerwy.

W przeraźliwych bólach rodzi się ta drużyna – nie dość, że katastrofalny start okraszony pięcioma porażkami z rzędu, to jeszcze te feralne kontuzje.

A tak z innej beczki – w meczu z Augsburgiem po raz pierwszy w historii Bundesligi sędziowie zostali zmuszeni do skorzystania z techniki goal-line.


No ale co jak co – dla takich bramek warto oglądać powtórki.

***

Zagadka. Zgadnijcie ile meczów kary dostał za ten brutalny, skrajnie kretyński faul Valentin Stocker.

5? 10? 5?

3 (słownie: trzy).

A ile będzie pauzował za to odepchnięcie rywala Emre Mor?

2 (słownie: dwa).

Gdzie sens? Gdzie logika?

***

Zgaduję, że ta twarz mówi wam niewiele:

Auswärtssieg

W takim razie zapamiętajcie ją czym prędzej. To Ralph Hasenhuettl, trener RB Lipsk. Gość, który przed rokiem w kapitalnym stylu utrzymał w elicie Ingolstadt, a teraz – mając większe możliwości finansowe oraz infrastrukturalne – robi potęgę z ekipy spod znaku dwóch zderzających się byków.

To nie jest przypadek, że Lipsk jest trzeci w tabeli, a w weekend wywiózł z Wolfsburga trzy punkty. Niesamowicie precyzyjna organizacja gry, wysoki, intensywny pressing i wrażenie, że każdy ruch zawodnika, nawet ten najprostszy, jest niezwykle przemyślany. Lipsk dobije na stałe do niemieckiej czołówki o wiele szybciej niż komukolwiek może się wydawać. Przy tak świetnym trenerem, przy tak kapitalnym dyrektorze (Ralf Rangnick) i z takim zaangażowanym sponsorem, niedziwne są nagłówki, w których już teraz Lipsk zestawiany jest z Bayernem.

3

No i właśnie – czy historia zatoczy koło?

***

Przed tygodniem tak pisałem o sytuacji Dietera Heckinga:

Choć Klaus Allofs nie zdecydował się jeszcze pozbyć z klubu Heckinga, który kontrakt ważny ma do czerwca 2018 roku, to wydaje się, że ta przerwa reprezentacyjna mogła być ostatnią, jaką niemiecki szkoleniowiec przetrwał jeszcze w klubie z Volkswagen-Arena. Dostał wotum zaufania, kilkanaście dni na to, by na spokojnie przeanalizować problemy i znaleźć remedium na wszystkie boleści drużyny. Jeśli w tym czasie nie stworzył recepty, która przyniesie zmiany, to prawdopodobnie pacjentem będzie musiał zająć się ktoś zupełnie inny.

W punkt. Recepty wynaleźć się nie udało, więc Klaus Allofs postanowił dłużej nie czekać.

dd

Pozamiatane. W trakcie pisania tego tekstu Kicker podał informację o tym, że Hecking może sobie teraz jechać na jakieś dłuższe wakacje, a tymczasowym szkoleniowcem zostanie Valerien Ismael. A kogo wymienia się wśród kandydatów do objęcia schedy po Niemcu? Między innymi aktualnie bezrobotnego Andre Villasa-Boasa.

***

MARCIN BORZĘCKI

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Uczestnik Ligi Mistrzów osłabiony. Reprezentant Niemiec nabawił się kontuzji

Bartosz Lodko
0
Uczestnik Ligi Mistrzów osłabiony. Reprezentant Niemiec nabawił się kontuzji

Komentarze

0 komentarzy

Loading...