Dość często sprawdzamy ostatnio, co słychać u byłych piłkarzy, zarówno tych polskich, jak i tych, których znamy głównie z ekranów telewizorów. Historie są przeróżne, raz bardzo pozytywne, raz takie, że można stwierdzić tylko – coś ewidentnie poszło nie tak. Tym razem wieści będą z rodzaju tych bardzo przykrych.
Ivan Klasnić. Fanom Bundesligi na pewno nie trzeba człowieka przedstawiać, a podejrzewamy, że i pozostali z was kojarzą gościa, który z Werderem ustrzelił dublet, a indywidualnie statystyki miał w pewnych momencie świetne. Pewnie powiedzielibyśmy o nim, że piłkarzem był bardziej charakterystycznym, niż wybitnym, ale bardzo trudno o jednoznaczną ocenę w momencie, gdy u szczytu kariery dopadają człowieka takie problemy ze zdrowiem.
W 2007 roku magazyn Kicker wybrał go człowiekiem roku w niemieckiej piłce. W przeciwieństwie do Francka Ribery’ego, który zgarnął tytuł rok później czy Bastiana Schweinsteigera nagrodzonego w 2010, nagroda nie była wyrazem docenienia boiskowej klasy. Chodziło bardziej o hart ducha, siłę, którą Klasnić wykazał się poza boiskiem.
W styczniu u gracza Werderu Brema zdiagnozowano niewydolność nerek. Szybko doszło do przeszczepu, dawcą została matka piłkarza, ale jego organizm odrzucił nowy organ. Dwie miesiące później kolejna próba, tym razem z nerką ojca. Udana. Jednak początkowe optymistyczne prognozy na temat rychłego powrotu piłkarza na boisku, później są zostały ostudzone. Na początku nowego sezonu Klasnić dostał bezwzględny zakaz trenowania od klubowych lekarzy, nie był w stanie sprostać obciążeniom. Zgodę na pracę z drużyną otrzymał dwa miesiące później.
Zawziął się i wrócił. Tak fatalnie rozpoczęty dla niego rok, zakończył dwoma golami i asystą w meczu ligowym przeciwko Bayerowi Leverkusen.
Jego kariera rzecz jasna nie nabrała rozpędu, ale kilka lat na przyzwoitym poziomie jeszcze pograł. W następnym roku pojechał z reprezentacją Chorwacji na mistrzostwa Europy rozgrywane w Austrii i Szwajcarii, gdzie strzelił bramkę naszej reprezentacji, a także w meczu ćwierćfinałowym z Turcją. Z Werderu przeniósł się do Nantes, później trafił do Boltonu, a karierę w 2013 roku zakończył w Mainz.
Ale całkiem spokojne “życie po życiu” zostało zakłócone. Jego nerki znów są niewydolne.
Potrzebuje kolejnego przeszczepu. W niektórych miejscach pojawia się nawet informacja, że jego stan jest krytyczny. Były piłkarz został wpisany na listę oczekujących na organ, ale droga do jego otrzymania bywa w takim wypadku długa. A czasu Klasnić – zapewne tak jak i wielu innych potrzebujących – po prostu nie ma. Chorwat aktywnie poszukuje dawcy, ale do tej pory nieskutecznie. Za sprawą mediów świat obiegła również informacja, że Klasnić samotnie wychowuje 9-letnią córkę, która nie do końca ma świadomość, jak poważny jest stan jej ojca.
Przykra sprawa. Ale waleczności Chorwatowi przecież nigdy nie można było odmówić. A może szum, który teraz mu towarzyszy przyspieszy znalezienie dawcy. Trzymamy za to kciuki.