Filip Starzyński – gość, który odbił się od belgijskiego przeciętniaka, a w Polsce momentalnie ligę wciągnął nosem w takim stylu, że zdołał załapać się na Euro. Nic więc dziwnego, że wykupienie go przez Zagłębie potraktowaliśmy jako duży sukces. Ale pytanie, czy czas, kiedy leczy kontuzję i jest niezdolny do gry, to zła wiadomość dla samych lubinian czy… ich rywali.
Spójrzmy na statystyki rozgrywek ligowych, które dziś opublikował Przegląd Sportowy.
Ze Starzyńskim (314/540 minut): 2-4-0, w bramkach 6:2, średnio 1,66 pkt/mecz Bez Starzyńskiego: 2-1-1, w bramkach 9:5, średnio 1,75 pkt/mecz Idziemy jednak dalej – Starzyńskiego zabrakło w dwumeczach ze Sławiją Sofia i Partizanem Belgrad, z których Zagłębie wyszło zwycięsko. Z SonderjyskE już grał, zmarnował rzut karny, co też miało wpływ na odpadnięcie z Duńczykami. Lubinianie ze Starzyńskim w składzie pożegnali się również z Pucharem Polski.
No, dla polskiego „Figo” te liczby są niekorzystne. Średnia not w Ekstraklasie od Weszło to 5,0, wygląda nieźle, ale została wykręcona głównie przez świetny występ z Bruk-Bet Termalicą, kiedy zaliczył gola i asystę. Do tego bramka z Lechem, i tyle. A pamiętajmy, że za swój ostatni występ przed kontuzją, przeciwko Arce został wybrany minusem meczu. W tym sezonie dwa gole i asysta przez łącznie dziewięć godzin na boisku. Szału nie ma, choć to i tak lepiej niż choćby Jan Vlasko (dwie asysty), który grał więcej.
Nic więc dziwnego, że trener Stokowiec pod nieobecność Starzyńskiego, który i tak nie był w najwyższej dyspozycji, i Vlasko, który zazwyczaj nieco rozczarowuje, zmienia ustawienie. Wyłączył ze składu rolę rozgrywającego i ustawił z przodu dwóch zawodników: Martina Nespora i Michala Papadopulosa. Ta współpraca zaczęła wyglądać nieźle, ale jest zbyt wcześnie na jasne wnioski, czy ta zmiana ustawienia wychodzi Zagłębiu na lepsze.
Nie, nie twierdzimy, że lubinianie lepiej wyglądają bez Starzyńskiego. Jego sezon był wydłużony z powodu Euro, więc siłą rzeczy potrzebował więcej odpoczynku. Później dołączył do zespołu również z tego względu, że niejasna była jego przynależność klubowa. Poza tym, trzecia drużyna poprzedniego sezonu jako całość wpadła w dołek. Ale za „Figo” w formie z ostatnich tygodni nikt płakać nie powinien. Ofensywa Miedziowych, przez uraz reprezentanta Polski, przynajmniej na chwilę definiuje się na nowo.
Fot. FotoPyK