PZPN przygotowuje się do wyborów, kobiety przygotowują się do strajku, a my przygotowujemy się do jedenastej kolejki Ekstraklasy, która trwać będzie tylko trzy dni, co oznacza, że żadnego wyskakiwania na Targ Śniadaniowy, żadnych lektur w czasie meczów, skupienie razy dwa, czujność razy trzy, czarny chleb, czarna kawa – hmm, czy to nie zabrzmiało nazbyt politycznie? – tempo pracy podkręcone, kredki śmigają, długopisy skrzypią, toczą się po ziemi kości, z kart się sypią wióry… Ale za to przyszły weekend będziemy mieli wolny, można będzie w miasto skoczyć, na piwo, na stek, na mecz siatkówki, a może nawet… /niepewne rzuty oka na boki/ do jakiegoś teatru. Albo, za przeproszeniem, muzeum?
30 WRZEŚNIA, PIĄTEK
RUCH CHORZÓW – ZAGŁĘBIE LUBIN, godz. 18:00
Jednego obrońcy trenerowi Fornalikowi zabraknie, because of kartki, drugiego because of kontuzja, trzeciego – bo coś tam innego, czwarty chwycił się szafki i nie chce wyjść na boisko, bo się boi, że to jakaś klątwa… Nadzieja w Martinie Konczkowskim i jego dośrodkowaniach oraz w mizernej formie strzeleckiej napastników Zagłębia.
– Mizernej? – zdziwiła się Opinia Publiczna – Zagłębie strzeliło w lidze piętnaście bramek.
Z czego napastnicy tylko dwie, a jednego z tych napastników już w klubie nie ma.
– A w bramce Ruchu znowu stanie Kamil Lech? – zainteresowała się ruda…
– Ładna ta ruda?
…miedzi.
– Bo jeśli stanie, to napastnicy nam niepotrzebni – dokończyła ruda i poszła drożeć na giełdzie,
GÓRNIK ŁĘCZNA – LECH POZNAŃ, godz. 20:30
– Dwóch na jednego? Dwóch na jednego? – oburzał się lubelski koziołek, gdy Ejber zachodził go z lewej, a Gzub z prawej strony.
Koźle derby zapowiadają się… yyy… A bo ja wiem, jak się zapowiadają? Po Górniku Łęczna nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać, Lech nie zachwyca, na Jevticia już patrzeć nie mogę…
– To ja ci powiem, jak się to odbędzie – wzruszył ramionami Głos Wewnętrzny – Teteh zdominuje środek, Sergiusz Prusak zdominuje bramkę, Bartosz Śpiączka będzie machał ręką i chwytał się za głowę, Maciej Szmatiuk zmonopolizuje narzekanie, Wojciech Jagoda będzie wzywał imienia Grzegorza Bonina nadaremnie i często, Marcin Robak strzeli tylko jedną bramkę, a Nicki Bille Nielsen pewnie nawet nie obejrzy meczu, bo wieczory w Barcelonie takie są upojne i słowiki spać nie dają, a krewetki smakują bosko.
– Przecież on tam poleciał na leczenie! – zaprotestowała Opinia Publiczna.
I będzie się leczył w piątek wieczorem. Nielsen. Mhm. Jasne.
1 PAŹDZIERNIKA, SOBOTA
ARKA GDYNIA – PIAST GLIWICE, GODZ. 15:30
Arka gra u siebie – i tyle chyba wystarczy, bo wszyscy wiedzą, czego można spodziewać się po Arce, grającej u siebie. Piast chyba też chciał mieć złudzenie grania u siebie, bo do Gdyni wybrał się już we czwartek i właśnie zaznajamia się ze źdźbłami na stadionie. Co tu dużo mówić – idealny układ na sobotę: najpierw obiad, potem adrenalina na dobre trawienie, Arka ujmuje fantazją, Piast walczy o wyjście ze strefy spadkowej, żywe kolory (zieleń boiska, błękit i żółć Arki, czerwień i granat Piasta) nastrajają optymistycznie, pan sędzia Przybył kaligrafuje kreski i łuki, trener Latal mówi po czesku…
WISŁA PŁOCK – WISŁA KRAKÓW, godz. 18:00
„W nurtach niebo się przeziera i na falach słońce lśni,
A flisaków śpiewaka szczera o prześlicznej Wiśle brzmi”
Która Wisła będzie prześliczna, a która popłynie w sina z rozczarowania dal? Czy Paweł Brożek…
– Nie, Paweł Brożek nie – przerwał Głos Wewnętrzny – Paweł Brożek ma kontuzję.
No to czy Zdenek Ondrašek lub Rafał Boguski dadzą Wiśle Kraków…
– Albo Denis Popović? – wtrąciła złośliwie Opinia Publiczna,
Wisła Kraków musi. Tylko i aż. Gospodarze mogą sobie pozwolić na dowolny wynik, a Wisła Kraków musi wygrywać i już. Problem w tym, że krakowiacy…
– Krakusi – Opinia Publiczna wpadła w nałóg przerywania.
… nie stanowią wzoru siły psychicznej i mentalności wojowników. Na Legię – proszę bardzo, się zmobilizują, bo to Legia, ale na Wisłę Płock? Mogą być pewne trudności, a jeśli jeszcze płocczanie się ich nie przestraszą (a nie przestraszą się).. /tu zawieszam głos, a wiatr, muskający gałęzie brzózki, wydaje niepokojąco złowróżbny jęk/
LEGIA WARSZAWA – LECHIA GDAŃSK, godz. 20:30
Atrakcja! Promocja! Okazja! Możesz zobaczyć stadion przy Łazienkowskiej wypełniony publicznością. Ludzie na krzesełka, pełna „Żyleta”, kolejki do toalety! Nie zwlekaj! Spiesz się oglądać pełny stadion Legii – kolejna taka okazja… może się jeszcze zdarzyć, oczywiście, ale stuprocentowej gwarancji nie mamy.
– Spisek! Złośliwość! Kolaboracja z UEFA!
Jasnejasne. I jeszcze wywieście kolejny transparent, pokażcie IM. Niech ONI sobie nie myślą!
– Aaaale im pokażemy!
Mhm, strasznie. Ale oni tego okropnie nie zobaczą, bo mają to w nosie, a kary wymierzają beznamiętnie i z automatu.
– Gościu, a może być coś o mnie napisał? – żachnęła się Lechia Gdańsk – W końcu jestem wiceliderką, prawda?
Piszę zatem: Lechia jest wiceliderką, ma 12 punktów przewagi nad gospodynią meczu (czyli 7 po podziale punktów), a może mieć 15 (czyli 8). Pytanie podstawowe: czy Jakub Wawrzyniak zdąży wyleczyć na mecz i co właściwie zdąży wyleczyć: uraz fizyczny czy może dyplomatyczny?
Gwiżdże pan sędzia Marciniak. To napawa lekkim niepokojem, bo pan sędzia gwizdał we środę w Lidze Mistrzów, a do tej pory często bywało, że gdy Szymon Marciniak dobrze gwizdał w europejskich pucharach, to potem zawalał co najmniej dwa mecze ligowe.
2 PAŹDZIERNIKA, NIEDZIELA
CRACOVIA – KORONA KIELCE, godz. 15:30
Kolejny zezik ligowy. Jedno oko na Maroko, a drugie na Kaukaz, czyli lewe skierowane na Kraków…
– Kraków – dawna stolica Polaków! – dośpiewał głośnik.
…a drugie na Wrocław.
– Wrocław od zawsze poddaje się ostatni!
– Hehehe… hehehe!… – prezes Filipiak doceniał nieprzypadkową zbieżność zwrotek.
Pape Djaw w szpitalu z podejrzeniem zapalenia wyrostka, Piotr Polczak z kompresem na stawie skokowym, Łukasz Sekulski silny, zwarty i gotowy, a obsługa boiskowego trawnika wyluzowana, bo nawet jeśli piłkarze wejdą w mecz jak dziki w żołędzie to do meczu Ukraina-Kosowo zostaje jeszcze tydzień i wszystko się załata, zaceruje, zasieje. Aha, mecz podobno z udziałem publiczności.
– Mecz Cracovii z Koroną? – zdziwił się Głos Wewnętrzny – Co w tym dziwnego?
Nie, mecz Ukrainy z Kosowem przy udziale publiczności.
– A co w tym dziwnego? – powtórzył Głos Wewnętrzny.
Yyyy… no, w sumie rzeczywiście
– Hehehe… hehehe!
ŚLĄSK WROCŁAW – BRUK-BET TERMALICA NIECIECZA, godz. 15:30
W tym samym czasie we Wrocławiu…
– Do siebie! Do siebie!
– Na nich!
– Banzai!
– AAAAAARGHŁA POLSKA! W CIENIU AAAAARGH!
– Za linię piłki!
– A, przepraszam, z której strony linii?
– Pawełeeeeek!
– Obroni czy zawali? – zainteresowała się Opinia Publiczna.
Przekonamy się w niedzielę.
– A jeśli ktoś nie ma dwóch monitorów?
To poczeka do Ligi+ Extra.
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – POGOŃ SZCZECIN, godz. 18:00
Z okazji rozpoczynającego się roku akademickiego szczecińscy studenci mogli nabyć bilety na pucharowy mecz z Jagiellonią w promocyjnej cenie browara i dwóch bułek.
– Ale to jednak browar i dwie bułki – zauważył student pierwszego roku – A dwa dni później Pogoń znowu zagra z Jagiellonią.
– Przepraszam, ale co ty pijesz? – zapytał student trzeciego roku – Przecież to dwa browary. I bułka.
– Aha. To nie idę – powiedział student pierwszego roku – Znaczy, idę, ale po bułkę.
Studenci w Białymstoku wybór mają trudniejszy – obniżek nie przewidziano, a za 20 złotych można kupić mucho browaro, że o bułkach nie wspomnę.
– Ale Jagiellonia jest liderem… – kusił dział marketingu – Wygramywygramywygramyyyy!
– Z Pogonią, która jest na dwunastym miejscu – obliczył student drugiego roku, przeliczając bułki na bramki, a puszki na punkty i odwrotnie.
Nad Podlasiem świeci jesienne słońce, mgła płynie wśród zalesień i samotny baran beczy, a trener Probierz z niedowierzaniem przeciera oczu: tym razem „Poligon” nie przyczepił się do żadnej jego wypowiedzi.
„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”
Ligę „poligonową” (kod: 432967992) cechują dwie rzeczy: efektowność i efektywność. I spokój. Trzy rzeczy: efektowność, efektywność i spokój. Oraz zmysł taktyczny. Cztery rzeczy.
– Pięć – prezes zarządu ligi „poligonowej” (kod: 432967992) wskazał leżące na biurku silne poczucie wspólnotowości.
Drugie miejsce w klasyfikacji lig prywatnych, zaledwie 11 punktów za ligą R-GOLa, 1012 zespołów (z czego pewnie jedna trzecia należy do konsorcjum MacMar) – gramy spokojnie, transfery robimy mądre, nie jaramy się chwilowymi wyskokami w górę i chwilowymi spadkami: lewa, prawa, lewa, prawa, wdech, wydech, wdech, wydech…
– Ssanie – narzekał blady Głos Wewnętrzny, który wczoraj do domu wrócił podejrzanie późno.
LZS Poligon startuje z miejsca 2270 w klasyfikacji generalnej i 288 w lidze „poligonowej” (kod: 432967992). Przodująca w naszej lidze Falenica prezesa Mauritiuska zajmuje drugie miejsce w „generalce” i próbuje nadrobić 72-punktową stratę do lidera, a w UstawLigę gra już 16 752 zespoły.
– A kody działają? – zapytały szerokie rzesze prezesów.
Miało być bez polityki, prawda?
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk