Jan Urban nie jest już trenerem Lecha Poznań, co mnie niespecjalnie dziwi. Bardziej dziwi – że w ogóle nim był. A najbardziej – że był nim w sezonie 2016/2017.
Różnie zmienia się w Polsce trenerów – czasami bardziej, czasami mniej logicznie. Na przykład uważam, że kompletną głupotę zrobiono w Szczecinie – z czym nie wszyscy się ze mną zgadzają, spoko – nie oferując nowego kontraktu Czesławowi Michniewiczowi. Jednak wciąż było to sto razy bardziej zrozumiałe niż opcja poznańska. Mogę się bowiem nie zgadzać z diagnozą, ale jednocześnie rozumiem, iż ktoś widzi, że dalsza współpraca nie prowadzi w takim kierunku, w jakim powinna. I wtedy należy się rozstać. Natomiast co zdarzyło się w Poznaniu?
Lech przez blisko rok współpracował z Janem Urbanem.
Czy wiedział, jaki to jest trener? Wiedział.
Czy wiedział, czego się można po nim spodziewać? Wiedział.
Czy wiedział jak prowadzi treningi? Wiedział.
Czy wiedział jak komunikuje się z zespołem? Wiedział.
Czy wiedział jaka jest długofalowa wizja trenera? Wiedział.
Wszystko wiedział. I dał Urbanowi w maju nowy kontrakt. A za moment go rozwiązał.
Moim zdaniem nowy sezon nie przyniósł niczego, co znacząco różniłoby się od sezonu poprzedniego, a Jan Urban pracował w dokładnie taki sposób jak w momencie, gdy oferowano mu nową umowę. Gdzie więc sens i gdzie logika? Zrozumiałbym jeszcze, gdyby czekano na Nenada Bjelicę – zakładając, iż jest to jakiś wymarzony, długo wypatrywany trener. Jednak Bjelica tak samo nie miał pracy w maju, jak i dwa dni temu. Nie nadarzyła się żadna niespodziewana trenerska okazja, z której należało bezzwłocznie skorzystać.
Kto więc w Poznaniu odpowiada za to, że inny trener przygotowywał Lecha do sezonu, a inny będzie go prowadził? Kto odpowiada za to, że inny trener uczestniczył w kompletowaniu kadry zespołu, a inny będzie z tych zawodników korzystał? Chciałbym, aby taka osoba się pokazała i powiedziała wprost: – Tak, to ja dałem Janowi Urbanowi nowy kontrakt, ponieważ…
I to „ponieważ” bardzo mnie interesuje.
Lech przed długi czas wydawał się jednym z najlogiczniejszych, a może w ogóle najlogiczniejszym klubem w Polsce. Ale to było dość dawno. Później mieliśmy oświadczenie, że kontaktował się z Chelsea Londyn i Borussią Dortmund w sprawie wyjścia z kryzysu, co już ocierało się o „Lot nad kukułczym gniazdem” i lampki alarmowe świeciły się na czerwono. Z czasem w ogóle trudno było zrozumieć, co z czego wynika, dlaczego podjęto taką, a nie inną decyzję i czym kierowali się działacze wykonując takie, a nie inne posunięcie. Na przykład skauting – takie mam wrażenie patrząc z boku – albo całkowicie się rozsypał, albo ma sporego pecha (bo jednak w piłce, decydując się na transfer, szczęście i pech też mają znaczenie). Ale jednak ja po pierwszym zdjęciu Nickiego Bille Nielsena – zdaje się, że w balerinkach i z wytatuowanym pistoletem – pomyślałem: – To jest człowiek o dokładnie takim profilu charakterologicznym, jakiego przez lata nie szukał Lech. Jest wręcz zaprzeczeniem transferowej filozofii.
W pokerze – a Polak niedawno wygrał 1,1 miliona euro! – jest takie pojęcie jak „tilt”. O tilcie mówimy wtedy, gdy puszczają nam nerwy, kończy się cierpliwość (często na skutek jakiegoś pechowego rozdania, po którym chcemy się odegrać) i zaczynamy podejmować pochopne, nieracjonalne decyzje. Zamiast wrócić do swojej gry, zaufać chłodnemu osądowi, zaczynamy szukać szybkiej zemsty. I wtedy robi się coraz gorzej i gorzej, stres się potęguje. Nawet bardzo doświadczeni pokerzyści miewają problemy, by odpowiednio „wyczyścić głowę”.
Jakoś kojarzy mi się to z Lechem. Na boisku potrzeba jest spora doza spontaniczności, ale w gabinetach prezesów – jak przy stole pokerowym – chłodna analiza. A oni, stosując cały czas tę karcianą terminologię – weszli w grube rozdanie z kartami 4 i 8 (czyli Janem Urbanem na ławce) – by po dosypaniu sporej liczby żetonów, dopiero na river uznać, że to jednak było bez sensu.
Teraz – kto wie, może trafili. Może mają dokładnie takiego trenera, jak mieć powinni. Ale rzecz w tym, że moim zdaniem jeśli trafili, to przypadkiem. Nie da się wymyślić takiej ścieżki jak Skorża – Urban – nowy kontrakt Urbana – Bjelica, by nie urągało to zdrowemu rozsądkowi.