Od momentu, w którym wszyscy wokół poinformowali, że nadeszły sądne dni dla Jana Urbana, trenerowi Lecha przybyło argumentów na swoją obronę. Najważniejszy: wyniki. Bo kiedy najbliższe potknięcie miało kosztować go posadę – najpierw gładko rozprawił się w Pucharze Polski z Podbeskidziem Bielsko-Biała, a potem pokonał w lidze Cracovię.
Zresztą, sukcesy Kolejorza można na początku tego sezonu w dość zabawny sposób stopniować:
– pierwszy gol zdobyty w 4. kolejce
– pierwsze zwycięstwo 9. sierpnia, choć jeszcze nie w lidze
– pierwsze zwycięstwo w lidze w 5. kolejce
Że poznaniacy fatalnie weszli w te rozgrywki, przekonywać nikogo nie trzeba. Wystarczy szybki rzut okiem na tabelę: przedostatnie miejsce, czyli… i tak lepiej niż było. Ale przede wszystkim wydaje się, że podopieczni Urbana powoli wskakują na właściwą ścieżkę. A przynajmniej trener chyba odnalazł grupę swoich ludzi, którym może zaufać.
Skład z Podbeskidziem: Putnocky – Kędziora, Wilusz, Bednarek, Kadar – Makuszewski, Trałka, Tetteh, Jevtić, Pawłowski – Nielsen
Skład z Cracovią: Putnocky – Kędzior, Arajuuri, Bednarek, Kadar – Makuszewski, Trałka, Majewski, Jevtić, Pawłowski – Nielsen
Mimo że jeden mecz od drugiego dzieliły zaledwie trzy dni, szkoleniowiec Lecha posłał w bój właściwie tych samych piłkarzy, przy czym z takiego Tetteha i tak nie mógł skorzystać. I to prawdopodobnie jest to optymalne zestawienie, z kilkoma spostrzeżeniami:
– lepiej w bramce mieć Putnockiego niż Buricia
– Bednarek nie zaniża poziomu defensywy
– na bok obrony lepiej wrzucić Kadara niż Gumnego
– jedna dobra runda w I-ligowej Arce to za mało, by Formella sprostał oczekiwaniom
Zagadkę w dalszym ciągu stanowią m.in. napastnicy. Nicki Bille Nielsen niby dwukrotnie trafił z Podbeskidziem, ale w tym sezonie ligowym nie udało mu się to ani razu. Z kolei Marcin Robak w Ekstraklasie zdobył już drugą bramkę, i to wchodząc z ławki. Tak czy owak, Urban o przesadnym komforcie mówić jednak nie może.
Poza tym, wystarczy cofnąć się o kilka miesięcy i przypomnieć jasne zapowiedzi władz Lecha: jak nie będzie pucharów, czeka nas trzęsienie ziemi. I kiedy oczekiwaliśmy choćby śladów awanturniczej polityki transferowej, Kolejorz stracił dwóch piłkarzy pierwszego składu (Linetty, Kamiński) i trzech, którzy w tym składzie grywali (Volkov, Lovrencsics, Ceesay). W ich miejsce zakontraktowano czterech zawodników, z czego na razie tylko o Putnockim można śmiało powiedzieć, że jest wzmocnieniem. Reszta to wciąż znaki zapytania. Tak jak i wracający z wypożyczenia Bednarek, który w Łęcznej więcej nie grał niż grał.
A dziś kolejna trudna próba Urbana.
Fot. FotoPyk