Najpierw rekordowy transfer Filipa Starzyńskiego, teraz wreszcie wyczekiwany napastnik. Zagłębie Lubin po zajęciu trzeciego miejsca w pierwszym sezonie po powrocie do Ekstraklasy zamiast klasycznego wyprzedawania najlepszych zawodników – ruszyło na zakupy. Podczas gdy wicemistrz stracił Kamila Vacka i Martina Nespora – brązowi medaliści nie tylko utrzymali swój mózg poprzez wykup z Lokeren “Figo”, ale i… zgarnęli tegoż właśnie Nespora.
Jutro czeski napastnik powinien przejść badania medyczne w Lubinie i jeśli nic nie wysypie się na ostatniej prostej – zawodnik Sparty Praga dołączy do Zagłębia.
Czy trzeba go jakoś szerzej przedstawiać? Na wypożyczeniu do Gliwic grał praktycznie od deski do deski, w 33 meczach zdobył jedenaście goli, wsadzał swoją łysą głowę tam, gdzie inni bali się w ogóle stanąć. Uderzał z każdej pozycji, wykańczał 3/4 podań Mraza, a współpraca tych dwóch panów wspomaganych przez Vacka warunkowała wyniki Piasta. Po powrocie do Pragi został zgłoszony do występów w europejskich pucharach, ale w dwumeczu ze Steauą nie powąchał murawy.
W Lubinie będzie jednak zapewne pierwszym wyborem – Papadopulos zdecydowanie nie jest zawodnikiem gotowym do gry o cele, które zakładają sobie w Lubinie, Krzysztof Piątek zaś – jeśli w ogóle zostanie w Lubinie – jest od Nespora zwyczajnie słabszy. Zresztą, o stanie lubińskich armat sporo mówi fakt, że z ośmiu ligowych bramek tylko dwie zdobyli napastnicy. Biorąc pod uwagę, że za plecami mają Starzyńskiego czy Vlasko – to wynik dość kiepski.
Tym samym Zagłębie Lubin – lider Ekstraklasy – znów się wzmacnia. W stosunku do ubiegłego, bardzo udanego sezonu, ubył im właściwie jedynie Maciej Dąbrowski. Z napastnikiem z prawdziwego zdarzenia, a takim wydaje się Nespor na tle Papadopulosa, mogą być równie mocni, jeśli nie mocniejsi niż w rozgrywkach 2015/16.
Fot.FotoPyK