Reklama

Czas powrócić do rzeczywistości. Jaka przyszłość czeka Leicester?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

10 sierpnia 2016, 16:51 • 4 min czytania 0 komentarzy

Pył zdążył już opaść, autorzy sukcesu dawno wytrzeźwieli, a władze miasta uprzątnęli miasto z serpentyn i baloników. Mistrzostwo Anglii wykręcone przez Leicester przechodzi już do historii, a drużyna staje przed kolejnymi wyzwaniami. W ten weekend Lisy zaczną rywalizację w sezonie 2016/2017, a my zastanawiamy się w jaki sposób skonsumują swój sukces i co czeka ich w najbliższych miesiącach. Wspinanie się jeszcze wyżej, czy może bolesny upadek?

Czas powrócić do rzeczywistości. Jaka przyszłość czeka Leicester?

Dlaczego Leicester utrzyma się w czołówce?

1. Claudio Ranieri prolongował swoją umowę z klubem, co musi być pozytywnym bodźcem dla całego zespołu. To nie jest tak, że Włoch położył już kres wszystkim podśmiechujkom i drwinom na jego temat – fakt faktem w końcu nie skończył drugi, ale ma przed sobą jeszcze sporo roboty do wykonania. A wnioskując po jego wypowiedziach – można być pewnym, że poprzeczkę zawiesza sobie coraz to wyżej.

2. Jedynym kluczowym zawodnikiem, którego straciło Leicester jest N’Golo Kante. To oczywiście wyrwa w składzie – ogromna i niezwykle bolesna, ale jednocześnie udało się utrzymać i Mahreza, i Vardy’ego i całą resztę zawodników, którzy wypracowali sukces z ubiegłego sezonu. A i tych od robienia atmosfery, jak wiemy, nie zabraknie.

Leicester-City-party

Reklama

3. Ahmed Musa, Nampalys Mendy, Bartosz Kapustka, Ron-Robert Zieler, Luis Hernandez – ile z tych nazwisk kojarzy przeciętny kibic? Podejrzewamy, że być może ani jednego. Ano właśnie, a w tym tkwi cały sekret sukcesu Lisów. Skauting klubu pracuje na najwyższych obrotach i wyciąga anonimowe dotąd perełki, które dopiero oszlifowuje. Wygląda więc na to, że na King Power Stadium zameldowała się kolejna grupka piłkarzy z ogromnymi perspektywami. Komu jak komu, ale skautom odpowiedzialnym za wyłowienie za bezcen Kante czy Mahreza można zaufać.

Dlaczego Leicester znacznie spuści z tonu?

1. Tak jak w poprzednim sezonie Lisy mogły skupić się tylko na lidze, tak w tym do obsadzenia jest o wiele więcej spotkań. Przed rokiem Leicester w styczniu odpadło z Pucharu Anglii, a jeszcze w październiku z Pucharu Ligi. Teraz nie dość, że znów istotna będzie rywalizacja na krajowym podwórku, to podopieczni Ranieriego mają jeszcze zapewnione co najmniej sześć spotkań w Lidze Mistrzów.

2. Aktualni mistrzowie przez długi czas traktowani byli w ramach niegroźnej ciekawostki. W zasadzie ciężko było się po nich spodziewać czegoś konkretnego – niby wiadomo było, że Mahrez potrafi świetnie dryblować, Vardy ma nosa do strzelania bramek, a Morgan jest silny jak tur, ale zawsze Lisom udawało się zaskoczyć. Mieli spuchnąć w okolicach nowego roku, potem wraz z początkiem wiosny, aż w końcu okazało się, że paliwa starczyło zawodnikom Ranieriego do samego końca sezonu. Teraz już tak łatwo nie będzie. 38 spotkań na poziomie Premier League, to wystarczający materiał do tego, by rozłożyć grę przeciwnika na czynniki pierwsze i  nie dać się w przyszłości zaszokować.

3. Claudio Ranieri zostawił na rynku transferowym prawie 50 milionów euro, ale obyło się bez bomb transferowych. Na King Power Stadium nie trafiły nazwiska powszechnie znane, a raczej piłkarze na dorobku. Oczywiście jeszcze przed rokiem tak samo jak dziś Mendy czy Musa anonimowi byli Mahrez z Kante, ale szczególnie na poziomie europejskim doświadczenie, ktorego Lisy nie nabyły, może okazać się nieocenione.

4. No właśnie, N’Golo Kante. Wierzymy w skauting Leicester i nie wykluczamy, że Nampalys Mendy może skutecznie wskoczyć w buty swojego rodaka, ale jest to wyzwanie z kategorii tych ocierających się o niemożliwe do wykonania. Świeży nabytek Chelsea wykonywał tak wielką, tak tytaniczną robotę, że śmiało można twierdzić, iż bez niego tego historycznego sukcesu by nie było. Jak będzie wyglądał środek pola LCFC z tak znaczącym ubytkiem? Czas pokaże, ale w pełni rozumiemy obawy kibiców.

Reklama

5. Nie da się ukryć, że Lisy w dużej mierze skorzystały na słabości angielskich potęg. Nie był to sezon ani Chelsea, ani Arsenalu, ani Liverpoolu, ani też obu Manchesterów. Teraz rywalizacja będzie już o wiele ostrzejsza, bo w niemal wszystkich klubach wymieniono menedżerów i – umówmy się – nie na jakichś przypadkowych gości, a fachowców z najwyższej półki. Szykuje nam się więc jeden z najciekawszych sezonów Premier League w historii i zawodnikom Ranieriego będzie cholernie ciężko odnaleźć swoje miejsce w czubie.

Najnowsze

Anglia

Komentarze

0 komentarzy

Loading...