Reklama

Kluczowa rola Pazdana – z nim w składzie Legia nie straciła jeszcze gola

redakcja

Autor:redakcja

04 sierpnia 2016, 10:40 • 3 min czytania 0 komentarzy

Gdybyśmy mieli wskazać pozytywy gry Legii w dwumeczu z Trenczynem, mimo wszystko byłaby to defensywa, która długimi momentami wyglądała solidnie i miała przy tym sporo szczęścia. Tak naprawdę awans do kolejnej rundy to efekt zera z tyłu w obydwu meczach, dzięki czemu jedno trafienie Nikolicia mogło przesądzić o losach całej rywalizacji. Pochwały należą się przede wszystkim liderowi formacji obronnej, Michałowi Pazdanowi. Kiedy reprezentant Polski przebywa na boisku, gra defensywna całej drużyny wygląda o niebo lepiej.

Kluczowa rola Pazdana – z nim w składzie Legia nie straciła jeszcze gola

Dobra wiadomość jest taka, że Pazdan z drużyny narodowej to bardzo podobny gość, co Pazdan z Legii. Rzecz jasna wciąż przytrafiają mu się błędy – zwłaszcza teraz, na początku sezonu – ale jego wpływ na drużynę jest nie do przecenienia. Przede wszystkim świetnie się ustawia, ten element piłkarskiego rzemiosła doprowadził do perfekcji. Jego wpływ na grę bardzo dobrze widać w liczbach. Legia rozegrała w tym sezonie już osiem spotkań, w których straciła też osiem goli. Ani jedna bramka nie padła jednak, kiedy Michał był na boisku. Bilans „Wojskowych” prezentuje się następująco:

Z Pazdanem: 4 mecze, 0 straconych bramek
Bez Pazdana: 4 mecze, 8 straconych bramek

Inna sprawa, że dobry wynik Pazdana jest przy okazji fatalnym wynikiem Jakuba Rzeźniczaka, który ma bilans dokładnie odwrotny. Pierwszy kapitan Legii w tym sezonie „cieszy się” średnią dwóch straconych goli na mecz i, niestety, sam sporo do tego dokłada. Gol Cernycha z meczu z Jagiellonią to w stu procentach jego zasługa, tak jak i faul w polu karnym z ostatniego spotkania w Płocku, którego jednak nie zauważył arbiter. Jakkolwiek spojrzeć, akurat w kontekście obsady środka obrony nie można powiedzieć, że Legia ma do dyspozycji kilku równorzędnych piłkarzy.

Wracając jednak do Pazdana, widać jak na dłoni, jak ważnym stał się dla Legii piłkarzem. W Warszawie wciąż nie mogą być pewni, że Michał zostanie w drużynie, a wydaje się to być kluczowa informacja w kontekście jesiennych występów Legii pucharach – niezależnie czy będzie to Liga Europy, czy jednak Liga Mistrzów. Środkowy obrońca reprezentacji Polski przyznał jakiś czas temu w Lidze+ Extra, że zależy mu na regularnym rywalizowaniu z najlepszymi. Wydaje się więc, że najbliższy pucharowy dwumecz Legii będzie nie tylko o być albo nie być w Champions League, ale także o być albo nie być Pazdana w Legii.

Reklama

Inna sprawa, że Legia ma już przyklepanego godnego następcę, czyli Macieja Dąbrowskiego z Zagłębia. Chciałoby się zobaczyć, jak taka para wyglądałaby razem na boisku. Duet Dąbrowski-Pazdan jak na polską ligę byłby nieprawdopodobnie mocny i w okół niego można by budować wszystko inne. Można powiedzieć, że z takimi piłkarzami Legia miałaby zabezpieczony środek obrony nawet na poziomie Ligi Mistrzów, czego przecież nie można stwierdzić w kontekście żadnej innej boiskowej pozycji. A w naszych warunkach to i tak bardzo wiele.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...