Czerwiec 2015, czub tabeli pierwszej ligi: na pierwszym miejscu Zagłębie Lubin, na drugim – Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Lipiec 2016, czub tabeli Ekstraklasy: na pierwszym miejscu Zagłębie Lubin, na drugim – Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Wiadomo, że przywiązywanie uwagi do miejsca w tabeli po drugiej kolejce ma mniej więcej taki sens, jak stawanie na wadze drugiego dnia po rozpoczęciu diety, ale warto podkreślić, że zeszłoroczni beniaminkowie świetnie zaczęli swój drugi sezon na poziomie Ekstraklasy.
A jak powszechnie wiadomo – drugi sezon w elicie jest dla beniaminka trudniejszy! Przynajmniej tak mówią. Stwierdzenie to w ciągu sezonu pada chyba nawet tak często, że można je postawić w jednym szeregu z ulubionymi powiedzonkami piłkarzy i trenerów, tymi typu: derby rządzą się swoimi prawami. W uzasadnieniu słyszmy zazwyczaj, że w drugim sezonie opada euforia związana z wywalczeniem awansu. Wszystko przestaje być nowe, a zaczyna się szara rzeczywistość. A po drugie i chyba ważniejsze – odpada element zaskoczenia. Ligowi przeciwnicy, z którymi zmierzyłeś się już 2-3 razy, zdążyli już cię poznać, rozszyfrować.
Jak się to ma do ekstraklasowej rzeczywistości ostatnich lat? Jak ta rzekoma trudność przekłada się na lokaty i punkty? Dzisiejsze starcie pomiędzy Zagłębiem a Bruk-Bet Termaliką to świetny pretekst, by to sprawdzić, więc postanowiliśmy zestawić ze sobą miejsca w tabeli zajmowane przez kilkunastu ostatnich beniaminków i ich zdobycze punktowe.
Lechia Gdańsk – pierwszy sezon: 11. miejsce (32 punkty), drugi sezon: 8. miejsce (37 punktów)
Śląsk Wrocław – pierwszy 6. (45), drugi: 9. (36)
Piast Gliwice – pierwszy: 10. (33), drugi: 16. (27)
Arka Gdynia – pierwszy: 13. (30), drugi: 14. (28)
Zagłębie Lubin – pierwszy: 10. (35), drugi: 11. (39)
Korona Kielce – pierwszy: 6. (37), drugi: 13. (37)
Widzew Łódź – pierwszy: 9. (43), drugi: 11. (39)
Górnik Zabrze – pierwszy: 6. (45), drugi: 8. (42)
ŁKS – pierwszy: 15. (24), drugi: –
Podbeskidzie Bielsko-Biała – pierwszy: 12. (35), drugi: 14. (32)
Piast Gliwice – pierwszy: 4. (46), drugi: 12. (34 – od teraz: bez dzielenia punktów)
Pogoń Szczecin – pierwszy: 12. (35), drugi: 7. (47 – od teraz: bez dzielenia punktów)
Zawisza Bydgoszcz – pierwszy: 8. (42), drugi: 15. (29)
Cracovia – pierwszy: 14. (39), drugi: 9. (37)
GKS Bełchatów – pierwszy: 16. (31), drugi: –
Górnik Łęczna – pierwszy: 14. (34), drugi: 14. (31)
Zagłębie Lubin – pierwszy: 3. (45), drugi: ?
Bruk-Bet Termalica Nieciecza – pierwszy: 13. (33), drugi: ?
Pierwsi najpierw rozbili w pył Koronę Kielce, później – znów bez straty gola – pokonali Lecha w Poznaniu, a drudzy zwycięsko wyszli ze starć z Cracovią i Arką Gdynia, ale czyżby miałyby być to tylko tzw. dobre złego początki? Cóż, opierając się na danych, które widzicie powyżej, można napisać: tak, beniaminowie w drugim sezonie zazwyczaj wypadają troszeczkę słabiej. Tak było w aż dziesięciu z szesnastu powyższych przypadków, lokaty na koniec sezonu były niższe (choć zdobytych punktów czasami bywało więcej). Tylko trzy razy beniaminek drugi sezon skończył na wyższym miejscu w tabeli (Lechia, Pogoń, Cracovia), raz na tym samym, a dwa razy nie dane nam było się o tym przekonać, bo w przypadku ŁKS i GKS Bełchatów już pierwszy rok w elicie był tak cholernie trudny, że zakończył się spadkiem.
Oczywiście przypadek Zagłębia jest o tyle specyficzny, że pierwszy sezon w wykonaniu ekipy Piotra Stokowca był tak świetny, że poprawienie tego rezultatu byłoby naprawdę nie lada wyczynem. Ale początek tegorocznych rozgrywek naprawdę nie pozwala nam tego wykluczyć.
* * *
W równolegle rozgrywanym meczu Górnik Łęczna zmierzy się z Cracovią. Nie możemy powiedzieć, byśmy czekali na to spotkanie obgryzając paznokcie, bo pamiętamy te smutne obrazki z Lublina – niby ładny stadion, ale nawet najpiękniejszy obiekt nie obroni się, gdy stoi pusty. Kibice mają swoje argumenty, prezesi mają swoje, a na końcu i tak nie ma jednego zwycięzcy. Zresztą, najlepiej opowie wam o tym Leszek Milewski w swoim reportażu, o, tutaj: KLIK.
Co można powiedzieć na pewno to fakt, że Łęczna została pozbawiona mimo wszystko dość ważnego atutu – dopingu. Jasne, na poprzednim obiekcie też nie mieliśmy atmosfery jak na Anfield, ale jednak wsparcie kibiców potrafiło pomóc swoim piłkarzom, dać te 10 % ekstra. Nie ma co ukrywać, zawodnicy Górnika tego potrzebowali, bo często brakowało im umiejętności, by nawiązywać równą walkę z lepszymi zespołami tej ligi.
Teraz, nikt ich raczej nie poniesie. Ciekawe, czy daliby na przykład radę dogonić Lechię kolejkę wcześniej, gdyby grali na własnym obiekcie i mieli realniejsze wsparcie kibiców. Nie damy rady już jednak tego sprawdzić, a Łęczna szoruje na razie o dno tabeli. Szansą dla ekipy z Lubelszczyzny jest przewidywalna niczym nastrój kobiety w ciąży forma Cracovii. Z jednej strony “Pasy” skompromitowały się ze Szkendiją, a przed tygodniem w marnym stylu przegrały z Niecieczą, gdzie obrona robiła wszystko, tylko nie broniła. Z drugiej jednak – na inaugurację Cracovia rozniosła 5:1 Piasta. Pewnie gdzieś o 15 nastąpi losowanie, w jakiej dyspozycji przystąpi drużyna Zielińskiego do tego spotkania. Ot, taki urok tej ligi.
Fot. FotoPyK