Reklama

O co tyle szumu? Kim jest 32-milionowy brazylijski cel Guardioli?

redakcja

Autor:redakcja

30 lipca 2016, 13:02 • 4 min czytania 0 komentarzy

– Gdybym miał obstawiać, który z młodych zawodników będzie w przyszłości kluczową postacią reprezentacji Brazylii, on byłby jednym z dwóch moich typów. Jeżeli jesteś napastnikiem, który dopiero od kilku miesięcy może sobie sam kupić piwo, a taką laurkę wystawia ci słynny Ronaldo Luiz Nazario da Lima, to w głowie może zaszumieć. Nie tylko tobie. Menedżerom na całym świecie również. Gabriel Jesus, bo o nim mowa, dla Pepa Guardioli okazał się właśnie wart 32 miliony euro.

O co tyle szumu? Kim jest 32-milionowy brazylijski cel Guardioli?

Na dzień dobry gość, którego nazwisko przeciętnemu kibicowi w Europie nie mówi kompletnie nic i który do Manchesteru przeniesie się najprawdopodobniej dopiero zimą, wskoczy więc do dziesiątki najdroższych nabytków „The Citizens”. Jeśli wierzyć we wszystkie kwoty podawane przez Transfermarkt – na miejsce numer dziewięć. Tuż za plecami droższego o 300 tysięcy Bony’ego, a przed tańszych o kilka melonów Mangalę i Yayę Toure.

I choć zdajemy sobie sprawę, jak zepsuty jest obecnie nową umową telewizyjną i spowodowanym nią prężeniem muskułów przez coraz bogatsze kluby angielskie rynek, tak nie sposób nie zadać pytania: za kogo, do cholery, na trzech brazylijskich kontach wylądują 32 bańki (20 dla Palmeirasu, 12 do podziału na dwóch posiadających prawa do zawodnika przedsiębiorców: Cristiano Simoesa i Fabia Carana)?

Nie będziemy wam mydlić oczu, że Guardiola poleciał tylko i wyłącznie na opinię Ronaldo i ksywkę „nowy Neymar”, bo nawet jeśli deszcz funciaków zawrócił Wyspiarzom w głowach, to nie chce się wierzyć, by i Pep dostał małpiego rozumu. A gdzie szukać uzasadnienia, jeśli nie u Bartłomieja Rabija, największego w naszym kraju pasjonata i eksperta piłki brazylijskiej. Tak na swoim blogu radiobrazylia.pl pisał o Gabrielu Jesusie niemal równo rok temu:

„Napastnik Palmeirasu był rewelacją Copinhii 2015, w wieku 17 lat! Kiwał za dwóch, strzelał z łatwością, serca kibicom i dziennikarzom złamał. Ale w Palmeirasie nie miał łatwo, bo klub zmontował 37-osobową kadrę i dopiero presja medialna na trenera otworzyła mu drogę do pierwszej drużyny. Na mundial do lat 20 pojechał, ale na kolana nie rzucił. Brak obycia w dużym futbolu wyszedł jak słoma z buta. Tyle, że u Gabriela Jesusa gołym okiem widać dar od Bozi, którym jest gibkość, elastyczność i dynamika. Ma szybką nogę i stara się nie nadużywać dryblingu. Tak jak w przypadku Gersona, uważam że przy dobrym trenerze może szybko dobić do krajowej czołówki, ale z dobrymi trenerami w Brazylii jak z bocianami w Polsce – kiedyś były…

Reklama

Za Gabrielem Jesusem przemawia jeszcze jedno – Palmeiras nie gra po ziemi tylko wali te ciągłe crossy, co raczej szybkim napastnikom nie pozwala na rozwinięcie skrzydeł w grze kombinacyjnej i niejako wymusza samodzielne rozprawianie się z obrońcami. Jeśli ci faulami nie wybiją efektownego grania z głowy młodzieńcowi, to Brazylia ma szansę zyskać gracza a’la Lucas.”

Od tamtej pory Jesus jeszcze bardziej rozwinął skrzydła. Obrońcy – czego obawiał się Rabij – nie odebrali mu chęci do gry. Wręcz przeciwnie, jemu nadal mało. W tym roku jego bilans to 11 goli i 3 asysty w zaledwie 14 meczach ligi brazylijskiej. Prosta matematyka – wychodzi średnio jedna bramka strzelona lub wypracowana na mecz. To z kolei nie mogło ujść uwadze rozsianych po świecie skautów. Barcelona, Real, Inter, wreszcie City. W sumie łatwiej byłoby wymienić kluby, które nie chciały go mieć u siebie. Czym przekonali go Anglicy? Cóż, trudno odmówić, gdy podnosisz słuchawkę i na dzień dobry słyszysz: „halo, z tej strony Josep Guardiola”.

Nie sposób nie zauważyć, że w porównaniu z Neymarem, Jesus już teraz wyróżnia się większą tężyzną fizyczną. O ile napastnik Barcelony przechodząc do stolicy Katalonii przypominał bardziej patyk niż gościa, który nie ma zamiaru leczyć uzależnienia od siłowni, o tyle po Gabrielu widać, że zastawienie piłki czy przepchanie obrońcy nie stanowi dla niego żadnego problemu.

Zrzut ekranu 2016-07-30 o 02.25.23

Z drugiej strony – ilu to już brazylijskich magów przychodziło do Europy z jeszcze lepszą opinią, z jeszcze większym hypem wokół swojej osoby, by wylądować na szrocie po tym, jak przeskok z Campeonato Brasileirao, gdzie piłkarze ofensywni otaczani są nie tylko czcią kibiców, ale i specjalnymi względami u sędziów, okazał się zbyt brutalny? Epilogi historii Robinho czy Keirrisona (matko, pamiętacie go jeszcze?) wszyscy znamy. Ale też gdyby City nie podjęli ryzyka, zrobiłby to ktoś inny. A jeśli faktycznie Gabriel okazałby się nowym Neymarem z Palmeiras?

Reklama

I bądź tu człowieku mądry. Jak dobrze, że odpowiedzialność za te 32 bańki, to już nie nasze zmartwienie…

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

0 komentarzy

Loading...