Reklama

To wcale nie jest koniec, to dopiero początek

redakcja

Autor:redakcja

30 czerwca 2016, 23:22 • 3 min czytania 0 komentarzy

Lipiec na wielkich turniejach to czas zwycięzców, w lipcu najczęściej gra się o złoto. Ci, którzy do niego dotrwają, są wielcy. Nam zabrakło ledwie 17 minut, bo o 23:43 – kiedy Quaresma wykonywał ostatnią jedenastkę – wciąż byliśmy w grze. Ale to nic, my też jesteśmy wielcy. Nie przegraliśmy meczu, nie daliśmy się przeciwnikom, nasi piłkarze ani przez moment nie pozwolili nam pomyśleć, że jesteśmy od kogokolwiek gorsi. Za te piękne mistrzostwa należą im się ogromne podziękowania.

To wcale nie jest koniec, to dopiero początek

Czego zabrakło? Nie umiejętności i nie charakteru, ale szczęścia. Nie zadziałał nasz talizman, Kuba Błaszczykowski, bo – jak pamiętamy – kiedy on trafia, Polska nie przegrywa. I jest to pieprzona niesprawiedliwość, że akurat jemu nie weszło, że akurat on dziś będzie się czuł najbardziej winny. To były dla Kuby fantastyczne mistrzostwa i jeden zmarnowany karny tego nie zmieni. Dzisiejsza bramka Lewandowskiego była pierwsza od dwóch ostatnich mistrzowskich turniejów, w której Błaszczykowski nie miał swojego bezpośredniego udziału. Gdyby nie on, prawdopodobnie w tej fazie w ogóle by nas nie było.

Pocieszające, że to z pewnością nie jest koniec tej drużyny, a dopiero początek. Że za dwa lata nasz najstarszy piłkarz z pola, Łukasz Piszczek będzie miał 33 lata. Z kolei Błaszczykowski jeszcze 32, a Lewandowski jeszcze 29. Im upływ czasu nie powinien jeszcze zaszkodzić, a innym może bardzo pomóc. Milik czy Zieliński będą już mieli 23, a Kapustka już 21. Oni już okrzepną w europejskim graniu, to mogą być nasze kolejne motory napędowe. Poza tym im dłużej ci ludzie są razem, tym stają się potężniejsi, a Nawałka odciska na nich coraz większe piętno. Doświadczenie z 5-meczowego turnieju w randze mistrzowskiej bez żadnej porażki też swoje zrobi. Być może dopiero za dwa lata to wspaniałe pokolenie powalczy o prawdziwe zapisanie się w historii polskiej piłki.

Euro 2016 w nieprawdopodobny sposób zbudowało nam drużynę. Krychowiak właśnie idzie do PSG, a Glik do Monaco. Jak dodamy do tego kontuzjowanego Rybusa w Lyonie, będziemy mieli obsadzoną całą czołówkę we Francji. Z kolei Szczęsny – być może tylko na chwilę – wróci do Arsenalu, a Błaszczykowski do Borussii Dortmund, gdzie szansę ma mu dać Thomas Tuchel. We Włoszech ciągle mocno spekuluje się o mało grającym we Francji Zielińskim i jego transferze do Napoli, a u progu swoich wielkich przeprowadzek stoją Pazdan, Kapustka i Jędrzejczyk, a może też Grosicki oraz Milik. Co to oznacza?

Na przykład to, że Liga Mistrzów 2016/17 może być pełna Polaków.

Reklama

Szczęsny, Rybus, Glik, Piszczek, Błaszczykowski, Krychowiak, Lewandowski, Milik – na dziś ci przedstawiciele zagranicznych klubów mają szanse na występy w Lidze Mistrzów w sezonie 2016/17. Innymi słowy, nasi nie będą już grać w przeciętniakach, ale w czołowych drużynach najsilniejszych zachodnich lig. Ośmiu piłkarzy Nawałki już teraz jest zatrudnionych – lub ma już zapewniony angaż – w klubach bijących się o Champions League. Być może Zieliński będzie dziewiąty, a być może – właśnie dzięki kapitalnej postawie na Euro – uda nam się nawet ułożyć pełną jedenastkę. Jakkolwiek spojrzeć, to pokolenie cały czas się rozwija i w kolejnym sezonie będzie miało szansę rozkwitnąć na niespotykaną skalę.

Dzisiejszy wieczór nie powinien być smutny. Przeciwnie, on niesie nadzieję. Jeżeli już odpadać z turniejów, to właśnie w taki sposób i przeciwko takim piłkarzom. Jedno wydaje się pewne – Nawałka i jego ludzie nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Oni nam jeszcze dadzą mnóstwo radości.

MICHAŁ SADOMSKI


Najnowsze

Francja

Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG

Bartosz Lodko
2
Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...