Pierwszy mecz Polaków na mistrzostwach Europy dopiero za tydzień, ale nie oszukujmy się – od dłuższego czasu w tramwajach mówi się już niemal wyłącznie o kadrze Adama Nawałki. Ekstraklasowe tematy na tapetę również wjeżdżają, wszak kluby zmieniają trenerów, a np. Lech szybko wystartował z transferową ofensywą, ale pewne mniej istotne kwestie mogły wam w tym czasie umknąć. By tego uniknąć, postanowiliśmy zebrać w jednym miejscu informacje z kilku ostatnich dni, zapraszamy na nasz szybki raport.
1. Śląsk Wrocław W KOŃCU znalazł bramkarza. Gościa, który – cytując Romualda Szukiełowicza – wskoczy do bramki, gdy Pawełek zrobi pawełka i będzie bronić. OK, po zajrzeniu w jego CV wydaje się nawet, że wcale nie będzie musiał czekać na gafy rywali, powinien od razu być numerem jeden. W Śląsku pewnie łudzą się, że 28-letni Słowak Lubos Kamenar będzie w stanie nawet nawiązać do klasy, którą prezentował w tym klubie kilka sezonów temu jego rodak, Marian Kelemen. Marne szanse, ale…
Wracając do życiorysu – Spartak Trnava, Artmedia Petrzalka, Nantes, Sivasspor, Sparta Praga, Celtic, Gyori ETO. Po pierwsze: trochę się najeździł po Europie, Polska jest już siódmym krajem, w którym będzie występować. Po drugie: trochę się nasiedział, bo we Francji był pierwszym bramkarzem tylko w debiutanckim sezonie (a spędził tam trzy), a w Turcji, Szkocji i Czechach zaliczył łącznie jeden występ. Do w miarę regularnej gry wrócił na Węgrzech i w rodzinnym Spartaku (53 mecze w trzech ostatnich sezonach), więc ten transfer się broni. Niepokojące są tylko okoliczności, w których Kamenar ostatnio miejsce w składzie stracił. Nieporadność przy golu taka typowo pawełkowata (od 2:30).
2. Słowak dostał we Wrocławiu bluzę z numerem 1, a ostatnio bronił z nim przecież Mateusz Abramowicz… Tak – mamy powitanie, ale mamy też pożegnanie. Kontrakt z 23-latkiem, który w zeszłym sezonie pokazał się 10 meczach z bardzo różnej strony, nie zostanie przedłużony. Właśnie ze względu na tę chimeryczność i skłonność do klopsów, widzielibyśmy go w przyszłym sezonie raczej w I lidze niż w Ekstraklasie.
3. Jakub Bąk, pamiętacie gościa? Powinniście, nawet w ostatnim sezonie było w Pogoni Szczecin kilku gorszych skrzydłowych. No cóż, chłopak ewidentnie się pogubił. Do pierwszej ligi trafił, by grać regularnie i wrócić do Ekstraklasy z cennym doświadczeniem. Tymczasem on najpierw przyczynił się do spuszczenia GKS-u Tychy do II ligi. A później trafił do Wisły, ale do wywalczenia awansu przyczynił się w takim stopniu (20 meczów, głównie z ławki, 2 gole, oba w jednym spotkaniu), że w Płocku uznano, że nie zasłużył na Ekstraklasę i nie przedłużono z nim kontraktu. Przykry zjazd.
4. Kluby Ekstraklasy walczą o wyróżniających się piłkarzy Podbeskidzia i Górnika – Adam Mójta trafił już do Wisły Kraków, Mateusz Szczepaniak do Cracovii, a kilka następnych ruchów – np. Madej w Jagiellonii – pewnie zostanie dogranych niedługo. Tymczasem okazuje się, że są też – już poziom niżej – chętni na etatowych badziewiaków.
Sandecja wymyśliła sobie, że zostanie drugim Górnikiem Zabrze – Maciej Korzym już dogadany, Aleksander Kwiek za moment też.
— Piotr Tomasik (@piotr_tomasik) 2 June 2016
Duet Janczyk-Korzym? No, parsknęliśmy śmiechem na samą myśl. Ale nie krytykujemy. Dla Korzyma to przecież powrót do domu. Chyba najwyższa pora.
5. Pożegnań ciąg dalszy. Od jakiegoś czasu wiemy już, że nowych klubów będą musieli szukać sobie m.in. Luis Carlos, Daniel Łukasik, Miłosz Przybecki, Emmanuel Sarki, Gergo Lovrencsics czy Marek Szyndrowski. W ostatnich dniach do tego grona dołączyli: Silvio Rodić z Górnika Łęczna i Marek Zieńczuk z Ruchu Chorzów. O ile losy bramkarza mamy generalnie w nosie, o tyle nie da się ukryć, że skrzydłowy to naprawdę kawałek najnowszej historii Ekstraklasy. Dokładnie 416 meczów, w których zdobył 73 gole, a w gablocie wylądowały trzy mistrzostwa i jeden puchar. Zdecydowanie szacuneczek.
Jednak gdybyście zapytali się nas, czy postawa Ruchu, który postanowił z Zieńczukiem kontraktu nie przedłużać, jest uzasadniona… No jest. Nie da się ukryć, że za 37-latkiem bardzo przeciętny sezon (32 mecze, 2 gole i 3 asysty). Za zasługi można można zorganizować mecz pożegnalny. Ruch jest w takiej sytuacji, że musi promować młodych.
6. Z innego założenia wyszły z kolei władze Lechii Gdańsk, które postanowiły przedłużyć o rok kontrakt z 33-letnim Piotrem Wiśniewskim. Pomocnik wprawdzie występuje w klubie nieprzerwanie od zimy 2005 roku, szkopuł jednak w tym, że ostatni raz na murawie w meczu Ekstraklasy zameldował się w 17. kolejce poprzedniego sezonu, gdy dostał 7 minut w meczu z Lechem. Ogólnie wystąpił w 9 spotkaniach ligowych, w których zaliczył 1 asystę. Na boisku jest ewidentnie zbędny, widocznie w szatni odgrywa ważniejszą rolę.
7. Inna ciekawostka z Gdańska – Wiśniewski nie będzie miał nawet okazji, by utrzymywać rytm meczowy dzięki grze w III-ligowych rezerwach. Po pierwsze dlatego, że drużyna dość regularnie wzmacniana przez spadochroniarzy z pierwszego zespołu nie wywalczyła utrzymania na zreformowanym czwartym poziomie rozgrywkowym. Ale wynik sportowy i tak nie miał w tym przypadku większego znaczenia, bo władze Lechii ogłosiły, że rezygnują z prowadzenia drugiej drużyny. Od teraz bezpośrednim zapleczem zespołu Ekstraklasy ma być ekipa juniorów starszych. Czyli nie ma co szaleć z transferami, bo nie będzie gdzie nadwyżki ludzi upychać. Reprezentant Gwinei Bissau, niejaki Rudinilson (21 meczów w III lidze) pewnie będzie niepocieszony.
8. Wracając do przedłużania kontraktów: Radek Dejmek podpisał dwuletnią umowę z Koroną Kielce, Mariusz Pawelec związał się ze Śląskiem na kolejne trzy lata (z opcją przedłużenia o rok), a Wisła Płock zatrzyma w swoich szeregach Mikołaja Lebedyńskiego (umowa na rok) i Dominika Kuna (na dwa lata). Każda z tych decyzji wydaje się być zrozumiała, a w przypadku Korony i Dejmka możemy chyba nawet mówić o pierwszym sukcesie klubu tego lata.
9. Pierwszym wzmocnieniem Piasta Gliwice przed walką o awans do Ligi Europy jest – uwaga, uwaga – Marcin Flis. Zabrzmiało szumnie, ale to oczywiście nie tak. Jeśli nie pamiętacie – to ten chłopak, któremu wystarczyło 11 meczów w barwach GKS Bełchatów w Ekstraklasie, by zakręcić się w okolicach najgorszej jedenastki sezonu. Piast przejął go już zimą, po czym wypożyczył do GKS-u Katowice. Tam wiosną szału nie było (8 występów), ale Latal ma mu się dokładniej przyjrzeć. A może po prostu brakowało sztuki do treningowych gierek.
10. Piłkarze Ekstraklasy i I ligi rozjechali się po zgrupowaniach swoich reprezentacji. O tych, którzy przygotowują się do Euro 2016 informujemy na bieżąco, a z pozostałych informacji tego typu naszą uwagę przykuła głównie jedna, która może zainteresować też fanów Legii Warszawa. Michaił Aleksandrow jednak potrafi strzelać gole, o czym miał okazję przekonać się bramkarz reprezentacji Japonii. To nic, że Bułgaria została przez Azjatów upokorzona (przegrała 2-7), Aleksandrow strzelił swojego pierwszego gola od… października poprzedniego roku (również w narodowych barwach pokonał wtedy bramkarza Azerbejdżanu, w klubie po raz ostatni strzelił w lipcu).
To wielkie przełamanie możecie zobaczyć w poniżej (od 3:02).
Fot. FotoPyK