Reklama

Kapustka, Lipski i odpicowany Sierpina. Najwięksi wygrani minionego sezonu

redakcja

Autor:redakcja

18 maja 2016, 17:41 • 9 min czytania 0 komentarzy

Jednemu jeszcze rok temu docinali zawodnicy Błękitnych Stargard, drugiemu bliżej było do lubińskiego dziadostwa niż do porządnej formy, kolejnego dawno spisaliśmy na straty, póki nie wylądował w programie “Pimp My Player”. Co ich łączy? Wszyscy mogą sobie na głos przed lustrem powiedzieć – odpalając słynny filmik – “kim jesteś? jesteś zwycięzcą!”, mimo że jeszcze rok temu z pewnością było im do tego miana dalej niż bliżej. Wielu jest wygranych tego sezonu Ekstraklasy (przegranych też sporo, jednak o tym kiedy indziej), ale oni zasłużyli naszym zdaniem na szczególną uwagę.  

Kapustka, Lipski i odpicowany Sierpina. Najwięksi wygrani minionego sezonu

Nemanja Nikolić

Wygrał wszystko, więc i wśród największych wygranych zabraknąć go po prostu nie może. Prawdziwy kałaszNIKOw wśród ligowych strzelb, gość miażdżący statystykami. Można się było tego spodziewać po jego bilansie z gry na Węgrzech? No można było. Ale i równie dobrze mógł się okazać niewypałem, bo – strzelamy – źle się zaaklimatyzował. W kategoriach rozczarowania rozpatrywało się jednak nie to, że nie strzela, a to, że nie dał rady pogonić strzelca 37 bramek w sezonie 1927, Henryka Reymana. Samo to już wiele mówi o tym, jak wysoko jego względem ustawiono oczekiwania, którym bez cienia wątpliwości sprostał. Ma na swoim koncie skalp każdego ligowego rywala, renomę najlepszego od lat zagranicznego napastnika, jaki przewinął się przez Ekstraklasę, a także każdą możliwą indywidualną nagrodę, do której był nominowany. Po prostu – kozak.

WARSZAWA 16.05.2016 GALA EKSTRAKLASY - OFICJALNE ZAKONCZENIE SEZONU 2015/16 --- GALA POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE - THE OFFICIAL END OF SEASON IN WARSAW NEMANJA NIKOLIC FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Mateusz Cetnarski

Reklama

Statystyki takie, że nic tylko bić brawo. “Cetnar” przestał być “tym, który trafił trzy poprzeczki w Turbokozaku”, a stał się liderem z prawdziwego zdarzenia, którego brak w szerokiej kadrze na Euro w niedawnym One Man Show Paweł Zarzeczny nazwał “czymś niewyobrażalnym”. Trzynaście goli, dwanaście asyst, sześć asyst drugiego stopnia. Udział przy większej liczbie bramek miał w naszej lidze tylko Nemanja Nikolic. Pech Cetnarskiego we wszelkich plebiscytach polega na tym, że wielką formę odnalazł raz jeszcze Rafał Murawski, którego liczby może i nie są tak imponujące (7/8/5), ale który jednak zdecydowanie mocniej wybijał się ponad kolegów z Pogoni. A przy pomocniku Cracovii błyszczeli jeszcze przecież Dąbrowski, Kapustka, Jendrisek czy Rakels.

Łukasz Janoszka

Po przejściu do Zagłębia „Ecika”mieliśmy za zawodnika, który trochę wozi się na nazwisku, wydawać się wręcz mogło, że dopadł go syndrom lubiński. Fajna, pewna kasa, to można sobie nieco poluzować. W Ruchu zawsze coś tam z przodu potrafił zrobić, za to w Zagłębiu – pustka: 6 meczów, 0 bramek, 0 asyst i spadek z ligi. Po starcie nowego sezonu, już na zapleczu, kompletnie nie potrafił na dobre zagościć w pierwszej jedenastce. Dwanaście kolejek, gdy ani razu nie zagrał w pierwszym składzie, a w siedmiu przypadkach nawet nie powąchał murawy sfrustrowało i zmotywowało go jednak na tyle, że zakasał rękawy, a i gole, i asysty zaczęły powoli zasilać konto. Prawdziwa eksplozja nastąpiła jednak, gdy wrócił do Ekstraklasy i zaczął obok niego grać Filip Starzyński. Nagle Janoszka stał się czołowym skrzydłowym ligi, groźnym absolutnie dla każdego bramkarza. Efekt? Sezon kończy z najlepszym w dotychczasowej karierze dorobkiem w klasyfikacji kanadyjskiej – 7 bramkami i 3 asystami (plus 5 asyst drugiego stopnia).

Bartosz Kapustka

MECZ 12. KOLEJKA EKSTRAKLASA SEZON 2015/16: LEGIA WARSZAWA - CRACOVIA KRAKOW 3:1 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH: LEGIA WARSAW - CRACOVIA CRACOW 3:1

Kapustka niech lepiej skupi się na treningach, by być lepszym piłkarzem. Zwłaszcza mówię tu o środowym treningu, który będzie miał, w czasie gdy my będziemy grali w półfinale Pucharu Polski. Wówczas Cracovia będzie trenowała, bo na półfinał nie zasłużyła – rok temu po wyeliminowaniu „Pasów” z Pucharu Polski mówił piłkarz Błękitnych Stargard Szczeciński, Robert Gajda.

Reklama

No to się, cholera, skupił!

Rok temu miał ledwie dwie bramki i ćwierć setki występów w lidze, a Roberta Lewandowskiego mógł oglądać w telewizji. Teraz nikt nie wyobraża sobie, by to jego Adam Nawałka miał skreślić z 28-osobowej kadry i nie wręczyć mu biletu do Francji. Dwanaście miesięcy, które kompletnie zakręciły życiem wciąż przecież nastolatka, nie wydarzyły się jednak przypadkowo. Bartek przede wszystkim błysnął w lidze piłkarską dojrzałością, bez której za nic nie przeskoczyłby z kadry U-19 bezpośrednio do dorosłej reprezentacji. I zmądrzał, bo zamiast wypominać rywalom, że zarabiają mniej, woli ich prowokować udanymi zagraniami.

Wojciech Kędziora

Miał już się nie odrodzić. W Piaście, który – przypomnijmy – wcale nie był w poprzednim sezonie czołową siłą ligi, tylko zespołem broniącym się przed spadkiem, postawiono na nim krzyżyk. W Gliwicach woleli w ciemno iść w dwójkę nowych, nie zostawiając sobie trzeciej, doświadczonej alternatywy. Z braku laku poszedł do Niecieczy, a tam? Pach, pach, pach! Dziesięć bramek, sześć asyst, pierwsza w życiu dwucyfrówka po stronie zdobyczy w Ekstraklasie i tym samym podwojony rekordowy dorobek z sezonu 2012/2013. W wieku 35 lat. Kto by się spodziewał, że chwaląc gościa o nazwisku Kędziora, w 90% przypadków nie będziemy mieli na myśli Tomasza…

Mariusz Stępiński

Zarzucano nam, że dla tego chłopaka jesteśmy zbyt surowi. Ale sami powiedzcie – Norymberga rozwiązała z nim kontrakt dwa lata przed jego zakończeniem, co było jasnym sygnałem, że Niemcy nie widzą w nim nadziei na przyszłość. Przed przyjściem do Ruchu Stępiński strzelił w dwa sezony dwa gole w pierwszym zespole. Matematyka dla opornych: w wieku 20 lat był napastnikiem ze średnią z dwóch poprzednich lat na poziomie jednego gola na rok. Ale tak jak w Widzewie, gdzie dano mu szansę, tak i w młodej bandzie Waldemara Fornalika odnalazł się świetnie. Jeżeli mówią o tobie jako o potencjalnym następcy Nemanji Nikolicia, a selekcjoner powołuje do szerokiej kadry na Euro, to znaczy że masz za sobą rewelacyjny sezon. Może i wiosną Mariusz trochę się zaciął (4 gole), ale mimo to dokonał przełomu. Wreszcie stał się ligowcem pełną gębą, a nie tylko ciekawostką przyrodniczą.

Patryk Lipski

Szczerze. Ale serio, szczerze. Mieliście przed tym sezonem pojęcie, że taki piłkarz w ogóle istnieje? O ile pomocnicy tacy jak Starzyński czy Murawski przyzwyczaili do ogromnego wkładu w grę swoich zespołów, o tyle świeżak, który dowodził drugą linią Ruchu pojawił się kompletnie znikąd. A jego liczby najlepiej mówią o tym, jak ogromny wkład miał w to, że chorzowianie spędzili końcówkę rozgrywek bezpieczni, w pierwszej ósemce. Cztery bramki. Siedem asyst. Osiem asyst drugiego stopnia. Udział – jak łatwo policzyć – przy dziewiętnastu trafieniach Ruchu. Czyli niemal połowie dorobku w tym sezonie.

Jakub Czerwiński

Nominacje w kategorii „Odkrycie sezonu” i „Obrońca sezonu” na Gali Ekstraklasy to już wystarczający powód, by rozpatrywać go w kategorii największych wygranych. Miał być tym drugim łysym, a często to właśnie jego chwaliliśmy nawet bardziej niż Jarosława Fojuta. Pogoń nie wygrała żadnego z czterech meczów bez niego w składzie, a gdy kontuzja przed meczem z Górnikiem miała go wykluczyć do końca sezonu, w sercach kibiców „Portowców” zagościł niewiele mniejszy niepokój, niż gdyby ze składu wypadł Rafał Murawski. Rok zajęło mu zbudowanie sobie marki, która z pewnością da mu pograć przez wiele lat na najwyższym poziomie i na którą niektórzy obrońcy muszą pracować latami.

Mateusz Szczepaniak

Dla niektórych spadek Podbeskidzia to tragedia, inni – jak choćby Szczepaniak – potrafili wcześniej zapracować sobie na to, by niezależnie od okoliczności pozostać na powierzchni. W mediach aż huczy od plotek na temat tego, że najlepszy napastnik bielszczan już za moment będzie rywalizował w europejskich pucharach, a najpierw powalczy na treningach o miejsce w składzie z Erikiem Jendriskiem. Nieznany dotąd szerszej publiczności piłkarz pokazał się z bardzo dobrej strony, u nas uzyskując najwyższą średnią ocen z całego zespołu – 5,13. Na pewno na krok do przodu solidnie sobie zapracował.

KRAKOW 2016.02.27  T - MOBILE EKSTRAKLASA PILKA NOZNA SEZON 2015 / 2016 24 KOLEJKA WISLA KRAKOW - PODBESKIDZIE BIELSKO BIALA NZ ALAN URYGA WISLA MATEUSZ SZCZEPANIAK PODBESKIDZIE FOT MICHAL STAWOWIAK / 400mm.pl KRAKOW 2016.02.27  FOOTBALL T - MOBILE EKSTRAKLASA SEASON 2015 / 2016 ROUND 24 KOLEJKA WISLA KRAKOW - PODBESKIDZIE BIELSKO BIALA FOT MICHAL STAWOWIAK / 400mm.pl

Kamil Vacek

Już wiadomo, że grą w polskiej lidze zapracował sobie na transfer do jeszcze lepszego klubu, że reanimował swoją karierę, która przez ostatnich kilka lat – a przecież Czech ma już 29 lat – wcale jakoś super imponująco nie wyglądała:

2011/2012: 20 meczów, 1 gol, 0 asyst w Chievo
2012/2013: 11 meczów, 0 goli, 0 asyst w Chievo
2013/2014: 19 meczów, 1 gol, 1 asysta w Sparcie Praga
2014/2015: 24 mecze, 0 goli, 0 asyst w Sparcie Praga i Mladej Bolesław

Wiadomo już też że Piast nie zostanie z niczym, bo coś pewnie na nim zarobi. Przypomnijmy fragment wczorajszego „Jak co wtorek…”:

„Odejdzie Kamil Vacek. Piast go wprawdzie kupi, ale tylko po to, by od razu zgodnie z dżentelmeńską umową sprzedać.”

O Vacku mówiło się – o czym wspominał choćby swego czasu Tomasz Smokowski w Lidze+ Extra – że ma dość słabą psychikę i że jak już coś mu nie wyjdzie raz i drugi, to zaczyna się na boisku gubić. Dlatego też to, że trafił na trenera, który nie tylko stawiał na niego bez względu na formę (ta pod koniec sezonu była po prostu słabiutka), ale wręcz przy każdej możliwej okazji słodził mu jak ukochanemu synkowi, pomogło Czechowi pozbierać się do kupy po kilku nie do końca udanych sezonach. Czy w nowym klubie, gdzie pewnie rywalizacja, a co za tym idzie presja będzie znacznie większa, nie zablokuje się na dobre? Cokolwiek będzie się działo – było wiele momentów, w których Vacka po prostu fajnie się oglądało. Wspomnienia w Gliwicach pozostawia po sobie bardzo dobre.

Patrik Mraz

Mieliśmy zgryz, czy go tutaj umieszczać, bo już w Łęcznej dał przecież znać, że lewą nogę to ma ułożoną jak mało kto. Ale dopiero w Piaście w pełni wykorzystał ten ogromny atut. Odpalił, gdy rzucono go na wahadło i dostał z przodu doskonale czującego jego zagrania Nespora. Który zresztą powiedział w niedawnym wywiadzie dla Weszło, że najchętniej do kolejnego klubu brałby ze sobą “Mrazika”, bo kogoś z taką lewą nogą nie spotkał od początku swojej kariery. Może i wiosna była dla niego średnio udana, bo i Piast nie grał już tak skutecznie i efektownie (jesienią 39 bramek, wiosną ledwie 21), mimo to wypracowany w dużej mierze w pierwszej części sezonu dorobek – znakomity. Razem – trzy bramki, dziesięć asyst, do tego jedna drugiego stopnia.

Marcin Pietrowski

Z każdym spotkaniem jego wartość dla drużyny rosła. Może nie notował na prawej obronie tylu asyst co po przeciwnej stronie boiska co Patrik Mraz, może wystawiany na środku obrony nie był tak efektowny jak dominujący w powietrzu Hebert, a na środku pomocy ustępował wyszkoleniem technicznym Vackowi, ale trudno wskazać mecz, który by zawalił. O ile tamci miewali swoje wahania formy, o tyle Pietrowski zawsze był mega solidny. A już sama końcówka rozgrywek – profesura. Najlepszy w Warszawie przeciwko Legii.

Łukasz Sierpina

MECZ 11. KOLEJKA EKSTRAKLASA SEZON 2015/16 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH: KORONA KIELCE - PODBESKIDZIE BIELSKO-BIALA 0:0

Toporny, z potencjałem maksimum na pierwszą ligę (a i to nie wiadomo), bez większych atutów… Artykuł o tym, że przedłuża kontrakt zatytułowaliśmy: „Łukasz Sierpina. Z Korony została ruina”.

Aż tu nagle wbija Xzibit, cały na biało i specjalnie dla niego kręci pierwszy od niemal dekady odcinek Pimp My Ride Player.

Sierpina dostaje prawdziwe turbodoładowanie. Tu gol, tam asysta, tu wywalczony karny i przede wszystkim – sporo naprawdę porządnych występów w jego wykonaniu. Jeżeli kiedyś Marcin Brosz będzie na nowo składać swoje CV, to w osiągnięciach spokojnie może sobie wkleić: „Sierpina”. I to nawet mimo słabej końcówki sezonu piłkarza.

Airam Cabrera

Wiosną podniósł rękawicę rzuconą przez Nikolicia i jak zaczął masakrować kolejnych bramkarzy, tak długo nie potrafił się zatrzymać.

22. kolejka: gol i asysta z Pogonią
23. kolejka: trzy gole z Lechią
24. kolejka: gol z Górnikiem Łęczna
25. kolejka: gol z Wisłą
26. kolejka:
27. kolejka: dwa gole ze Śląskiem
28. kolejka: gol z Piastem

Świetny początek. A potem w Kielcach spojrzeli w kontrakt i stwierdzili, że podpisanie umowy tylko na rok, to była jednak głupota. Bo w tym momencie Cabrera to jeden z najgorętszych napastników w kraju, którego można mieć od 1. lipca bez konieczności negocjowania z jakimkolwiek klubem. Wystarczy dogadać się z Airamem i czekać, aż znów tak odpali.

Fot. FotoPyK/400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...