Polak gra w finale europejskich rozgrywek… i co z tego? Przed meczem nie widzieliśmy w mediach jakichś większych analiz na ten temat, kibice też mieli lepsze kwestie do obgadania. Kto by pomyślał – trochę nam te indywidualne sukcesy spowszedniały. Świadczy to o jednym, z naszym futbolem jest coraz lepiej. Ale mimo wszystko, warto było wziąć Krychowiaka pod lupę i sprawdzić, jak prezentuje się kilka chwil przed Euro.
Widać było, że mecz idzie o dużą stawkę, także po ustawieniu Krychowiaka na boisku. Polak coraz bardziej lubi włączyć się do ofensywy, czy to w lidze, czy w reprezentacji, tu bywało to incydentalne – głównie przy stałych fragmentach gry. A i tak raz udało mu się pokazać w polu karnym rywala, gdy był blisko efektownego szczupaka, ale utrudnił mu robotę jeden z rywali. I do powtórki z rozrywki z poprzedniego finału ostatecznie dojść nie mogło.
Dziś powierzono pomocnikowi jednak więcej innych zadań, był taką ostatnią instancją przed linią defensywy swojego zespołu i głównie musiał skupić się na destrukcji. Od takiego człowieka koledzy i trener oczekują pewności, to on ma gasić pożary, a nie je wzniecać. I rzeczywiście, Krychowiak grał spokojnie, na przykład podawał z dobrą skutecznością – do tyłu 100% celności, do przodu 70%, tylko dwukrotnie wybijał piłkę na oślep. Nie faulował głupio, nie prowokował stałych fragmentów blisko własnej szesnastki, cztery razy udało mu się odebrać piłkę czyściutko. Co więcej, w całym spotkaniu wykonał skromne dwa wślizgi. O czym to świadczy? Rzadko kiedy był spóźniony, taka interwencja to przecież ostateczność, decydujesz się na nią, gdy nie masz lepszego wyjścia. Pojedynki powietrzne? Też jest dobrze – wygrywał w ten sposób sześć z ośmiu starć.
Można więc powiedzieć – bohater drugiego planu. I co, postawić tutaj kropkę? Chcielibyśmy, ale jakieś błędy jednak też się zdarzyły.
Wszystkie poważniejsze w pierwszej połowie. Raz uciekł mu Firmino na środku boiska, ale tu bez większych konsekwencji – odnotować jednak trzeba, bo stało się to zdecydowanie za łatwo, praktycznie bez zwodu. Kolejna sytuacja, w której mógł zachować się lepiej to też spotkanie z Brazylijczykiem: zebrał on drugą piłkę, znów łatwo zgubił Polaka i innego zawodnika Sevilli, oddał futbolówkę dalej, ostatecznie akcja skończyła się fenomenalnym golem Sturridge’a. Nie chcemy powiedzieć, że Krychowiak za tę bramkę odpowiada, nic z tych rzeczy, ale w pewnym momencie był trochę spóźniony.
No i trzecia sytuacja – ewidentna jedenastka za zagranie ręką w polu karnym. Pomocnik stoi nisko na nogach, ale ręce ma rozstawione, jak bramkarz przy wyjściu do sytuacji sam na sam – stara się nie zostawić wolnego miejsca na podanie i strzał. Podanie poszło, ale zostało zablokowane. Karny bez dwóch zdań.
Jednak ogólnie, pozytywny występ. Pewnie mniej więcej takiego będzie oczekiwał Nawałka w starciu z Niemcami.
Fot. FotoPyK