Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

redakcja

Autor:redakcja

16 maja 2016, 17:32 • 2 min czytania 0 komentarzy

Lada moment nastąpi wręczenie nagród na Gali Ekstraklasy. Szczerze napiszę – niezbyt mnie to interesuje, jako że dewaluacja nagród osiągnęła poziom straszliwy. Właściwie nie ma w Ekstraklasie zawodnika, który by nie miał albo paru meczów w kadrze (policzcie sobie, ale trzeba umieć rachować do ponad 100 głów), albo kilku  statuetek z blachy z odpowiednim napisem, albo nie byliby „na celowniku” wielkich klubów i uchodzili za talenty. Generalnie wszyscy są świetni, telewizja też, i dziennikarze, wszyscy rozsyłają sobie uśmiechy – ale przypomnę coś, co pisałem w „PS” po awansie Polaków na mundial, cytując Winstona Wolfa: „Panowie, jeszcze nie czas na lizanie się po fiutach”.

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

Otóż cała ta Ekstraklasa wciąż nie potrafi znaleźć sponsora strategicznego, który byłby w stanie wpompować w nią kilkadziesiąt milionów. Łatwiej zamówić statuetki, całkiem jak w „Misiu”: „Za zajęcie pierwszego miejsca”.

Nawet nie pójdę na to patrzeć, wystarczył mi wczorajszy spacer po Warszawie nocą, by spostrzec to samo co zawsze – kibice są zorganizowani najlepiej i dowodzeni najlepiej. Nie wiem z czego to wynika, ale pewnie z tego, że tylko im na czymkolwiek zależy.

I w zasadzie nie dyskutują nawet o pojedynczych piłkarzach, tych znają na pamięć i wiedzą, że oni nie są wiele warci. Rozprawiają o przyjemnościach, a nie o stresach – zatem o swoich przeżyciach podróżniczych, stadionowych, o każdym dymie, piosenkach. I im należy się nagroda. W przeciwnym razie nad polskimi stadionami zapanują Janusze. Tacy sami, jak ci z Ekstraklasy SA. A nawet Legii „januszostwo” zaczęło zagrażać. Dziesiątki koleżanek wyznało mi, że wybiera się na Legię albo chciałoby się wybrać – przepraszam, ale w jakim celu?

Jedna spytała jak ma się ubrać i zdziwiła się odpowiedzią, że na biało będzie najlepiej. Jej chodziło raczej o to czy spodnie czy spódniczka i kurtka czy sweter…

Reklama

Oklaskiwałem piłkarzy, bo mimo dziadostwa osiągnęli poziom górny i uczciwie zarobili premie. Choć liczba kontuzji ręki – Rzeźniczak, Pazdan, Prijović, Kucharczyk – pokazuje że przydałyby się im zajęcia z gimnastyki, bo z pewnością nie nauczą się już techniki. Ani fizyki, ani taktyki, ani matematyki. Mówiąc wprost – mistrzowie to łamagi. Łamagą zwano kogoś właśnie takiego łamliwego…

Ale że zwycięzców się nie sądzi, podziękowałem za walkę i za to, że stolica znów stała się Stolicą.

A zaraz rozejdzie się wszystko po kościach. Wprawdzie odejście Czerczesowa mnie nie zmartwi (choć te wypustki o Rosji to chyba znowu jakiś myk na podniesienie stawki, nie ze mną te numery), ale znów odpłynie paru graczy, a ze składu rywali w Lidze Mistrzów widać, że tu już nie trzeba trenować, tu już nie trzeba kupować, tylko trzeba… modlić się.

Zatem zmówię zdrowaśkę, bo nie pozostaje mi nic innego.

Najnowsze

Moto

Motorsport był dla facetów. Ale ona się tym nie przejmowała. Historia Michèle Mouton

Błażej Gołębiewski
1
Motorsport był dla facetów. Ale ona się tym nie przejmowała. Historia Michèle Mouton

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...