Dokładnie jednego gola potrzebował dziś Robert Lewandowski, by prawdopodobnie na długie, długie lata wykreślić z kronik dwa rekordy strzeleckie. Lewy oczywiście do siatki trafił, ale nie była to jedyna bramka polskiego zawodnika dziś na Allianz-Arena. Svena Ulreicha pokonał jeszcze bowiem Artur Sobiech, dla którego był to siódmy gol w tym sezonie. Z ligi natomiast spadł VfB Stuttgart, który w ostatniej kolejce nie był w stanie nawiązać walki z Wolfsburgiem.
Bayern nie mógł trafić łatwiejszego na rywala, jeśli miał w zamiarze
a) pożegnać z przytupem Pepa Guardiolę
b) poszaleć w ostatnim meczu sezonu na własnym stadionie
c) wspomóc Lewandowskiego w gonitwie za rekordami.
Trafiając dziś po raz trzydziesty, Polak pobił rekord Karla-Heinza Rummenige, który w sezonie 1980/81 zdobył rekordowe dla monachijczyków 29 goli w jednym sezonie. Ponadto stał się pierwszym obcokrajowcem w historii rozgrywek, który złamał magiczną barierę 30 trafień. Co w tej sytuacji oczywiste – w cuglach zdobył koronę króla strzelców, wyprzedzając Aubameyanga aż o pięć goli.
Bayern ostatecznie wygrał 3:1, a dla Hannoveru 96 trafił Artur Sobiech. Dla niego był to siódmy gol w tych rozgrywkach, dzięki czemu paradoksalnie, w najgorszym sezonie H96, on wykręcił najlepsze liczby.
Robert 'Tito’ Lewandowski pic.twitter.com/HgejS7LaHr
— Felipe (@FCBayernUpdate) May 14, 2016
Pokonując dziś Svena Ulreicha, Sobiech zaprezentował te wszystkie przymioty, które charakteryzowały jego grę w ostatnich tygodniach, czyli niezwykłą intuicję do znajdowania się w polu karnym i taką zwyczajną umiejętność wykańczania prostych piłek.
Wracając jeszcze na chwilę do Pepa Guardioli. No cóż – wątpimy, by ktokolwiek te liczby w najbliższej przyszłości przebił.
Pep Guardiolas Bilanz in der Bundesliga ist unerreicht:
Siegquote von 80%
2.52 Punkte pro Partie#ssnhd pic.twitter.com/zGpawiHtT6— Sky Sport News HD (@SkySportNewsHD) May 14, 2016
***
Prawdziwa walka trwała jednak na dnie tabeli. VfB Stuttgart, mistrz Niemiec z roku 2007, który jeszcze nie tak dawno grał w fazie pucharowej Ligi Mistrzów, zebrał od Wolfsburga trzy bramki, a samemu odpowiadając raptem jednym golem dziś pożegnał się z Bundesligą po raz pierwszy od 39 lat. Biorąc jednak pod uwagę potencjał finansowo-kibicowski klubu, to można mieć nadzieję, że takie swoiste katharsis będzie dla tego klubu najlepszym rozwiązaniem i raczej nie ma co się spodziewać, że „Die Schwaben” zasiedzą się na zapleczu.
***
Największe emocje jednak towarzyszyły spotkaniu Werderu z Eintrachtem. Ci pierwsi – jeśli chcieli ustrzec się baraży – musieli mecz wygrać. Drugim zaś wystarczył remis. Goście długo trzymali korzystne dla siebie 0:0, ale ich antyfutbol w końcu spotkała kara. W 89. minucie centrę Junuzovicia i zamieszanie w polu karnym wykorzystał Papy Djilobodji pakując piłkę do siatki. Po chwili kibice wpadli na murawę śladem swoich kolegów ze Stuttgartu, ale zamiast szamotać się z piłkarzami i szturchać ich za koszulki, odpalili imprezę na całego. Oj nie zaśnie dzisiaj prędko Brema.
***
Wzruszająco i emocjonalnie było też w Schalke, które pewnie ograło 4:1 Hoffenheim, ale już przed meczem potwierdzona została informacja, że trener Andre Breitenreiter pożegna się z posadą. W S04 więc rewolucja na całego, bo zmienia się i szkoleniowiec, i dyrektor sportowy. Obaj zresztą widać, że mocno związali się z klubem, bo po końcowym gwizdku oglądaliśmy takie obrazki.
Mach et jut, Hotte! :-/ #Heldt #S04 pic.twitter.com/xp9iRLcUef
— 「59」サシャ Sasha (@Sanetzka) May 14, 2016