Dużo sporych wyzwań dla sędziów, nieoczywistych rzutów karnych, nieoczywistych przewinień. Dobra wiadomość jest taka, że mimo wysokiego stopnia trudności w zakończonej właśnie kolejce, podjęto sporo dobrych decyzji. Zła – nie ustrzegliśmy się poważnych błędów.
Zaczynamy od tego najpotężniejszego – brak czerwonej kartki dla Polacka po dość chamskim faulu na Mariuszu Stępińskim. Wytyczne-sryczne – dopóki w przepisach stoi jak byk, że wykluczeniem karany jest gracz, który “pozbawia realnej szansy zdobycia bramki przeciwnika poruszającego się w kierunku bramki tego zawodnika, popełniając przewinienie karane rzutem wolnym lub rzutem karnym” – nie zamierzamy dyskutować. Plus jest taki, że błąd nie wypaczył wyniku, a jednocześnie niesłusznie nieuznana została bramka Zagłębia. Sędzia pomógł lubinianom, ale nieznacznie i przede wszystkim – w tym meczu poradziliby sobie bez niego.
Dalej stacja Gliwice, gdzie dość kontrowersyjne były obie “jedenastki”. Ta po faulu na Wawrzyniaku… Cóż, naprawdę zastanowilibyśmy się kilka razy przed gwizdnięciem, ale z uwagi na to, że Mila i tak nie strzelił – ta kontrowersyjna (ale niekoniecznie błędna) decyzja nie ma wpływu na wynik.
W grupie mistrzowskiej poza tym sędziowanie raczej bez zarzutu. W Warszawie – nie możemy się przyczepić, choć byliśmy pewni, że snajperski strzał, który powalił Bejana przy bramce Prijovicia zostanie przez sędziego mylnie odczytany jako faul. Bez kontrowersji także w Szczecinie, gdzie przy wysokim tempie meczu nie było ciężko o pomyłki – sędzia Stefański jednak bardzo zgrabnie udźwignął ciężar.
Przechodzimy do spadkowej, zaglądamy do Kielc. Szymon Marciniak podjął dwie ciężkie decyzje, obie jednak naszym zdaniem jeśli nie “całkowicie słuszne” to “jak najbardziej do uzasadnienia”. Czy Gabovs był faulowany? Raczej był. Czy zagranie ręką Diawa to jedenastka? Raczej, a nawet na pewno tak. Zostawiamy jak jest, sędziowanie bez zarzutu, co znów cieszy, bo potwierdza, że dołek Marciniaka, gdy popełnił kilka błędów na krótkiej przestrzeni czasu, jest już raczej za nim.
Na stadionie Podbeskidzia sporym błędem był brak gwizdka przy fantastycznej sytuacji Morioki, w której przyjmował sobie ręką, ale ostatecznie bramki z tego nie było. Faul na Mójcie? Nie było to jakieś rzeźnicze zagranie, ale Pawelec prawdopodobnie zahaczył szarżującego piłkarza gospodarzy… kroczem? Pachwiną? Udem? Tak czy owak – o tym, że karny słuszny, niech świadczy choćby brak jakichkolwiek protestów Pawelca. No i może jeszcze ta stop-klatka zrobiona tosterem.
No i jesteśmy w Białymstoku. Naszym zdaniem – karny dla Jagiellonii za kopnięcie w twarz Szymonowicza. Tak, ta twarz była nisko, tak, “nie wiadomo jak to gwizdnąć”, ale nie przekonacie nas – to zagranie wybitnie nierozważne i zdecydowanie rzut karny. Weryfikujemy wynik – odbieramy zabrzanom ten uciułany punkt i dajemy komplet gospodarzom.
I bez żadnych kontrowersji chyba tylko poniedziałek. Uff, tyle w tym tygodniu.