Reklama

W Szczecinie strzelanina, ale celownik nastawił tylko Zwoliński!

redakcja

Autor:redakcja

23 kwietnia 2016, 22:14 • 3 min czytania 0 komentarzy

Jeśli coś wam długo nie wychodzi i chcecie się przełamać, to macie jeszcze chwilę – idźcie, spróbujcie dzisiaj. Ta sobota to idealny termin, najpierw fatalną passę skończył Hazard, w meczu z Lechem w jego ślady poszedł Zwoliński. Szczecin odzyskał napastnika, więc ma już jednego, bo Dwaliszwili jednak wciąż prowadzi strajk.

W Szczecinie strzelanina, ale celownik nastawił tylko Zwoliński!

Wrzutka Murawskiego w pole karne, tam najsprytniejszy jest Zwoliński i z bliska głową pokonuje Buricia. W końcu kończy się jego mordęga, strzela pierwszego gola od 24 października – przełamał się dziś, w 59. minucie. Już od jutra przestanie alergicznie reagować na dźwięk słowa gol, zacznie odbierać telefony od kolegi Janusza z Amkaru Perm. Pewnie jak trafi za tydzień to usłyszymy głosy, żeby zabrać Łukasza na Euro, ale w tym kraju w samolocie siedzi już Brożek z Małeckim, więc nic dziwnego.

Długo wydawało się, że prędzej Szczecin doczeka się nowoczesnego stadionu, niż ktoś tu strzeli gola. Naprawdę, dawno nie widzieliśmy podobnych cudów jak w pierwszej połowie. Zdobyć bramkę chcieli wszyscy, chyba tylko sędzia powiedział, że akurat nie ma ochoty. Z jednej strony próbował Dwaliszwili, Murawski i Akahoshi z drugiej choćby Kownacki i Gajos – tutaj nawet na dośrodkowania trzeba było uważać, wrzutka Pawłowskiego spadła na poprzeczkę. – I to jest gol!, krzyknął w pewnym momencie komentujący Bartosz Gleń, gdy piłka po uderzeniu Dwaliszwilego musnęła boczną siatkę. Widzisz Lado, Polacy to bardzo życzliwy naród, wszyscy chcą twojego przełamania, a ty się ociągasz.

Bramki jednak były zaczarowane, bo albo nie chciało wpaść, albo Słowik odgrywał rolę najlepszego golkipera globu. Rany, co on dzisiaj bronił – ta parada kiedy wyciągnął piłkę lecącą w okienko po strzale Gajosa, stadiony świata. Tak, pierwsze 45 minut to było bardzo dobre meczycho, tyle że bez goli. W pewnym momencie piłkarze nawet się pokłócili i doszło do przepychanek, a sędziowie zaczęli ich rozdzielać. Naszym zdaniem całkiem niepotrzebnie, przecież nikt by nikogo nie trafił.

Druga połowa już spokojniejsza, jakby obie drużyny wymęczyło to szaleństwo z pierwszej odsłony. Ale to nie znaczy, że było nudno – o emocje zadbał choćby Burić, który raz źle wybił piłkę, ta trafiła pod nogi Murawskiego, jednak pomocnik nie trafił na pustą z połowy boiska. Lech po stracie gola niby chciał wyglądać jak drużyna, która za wszelką cenę chce zrobić tutaj chociaż punkt, ale argumentów w tym było jak na lekarstwo. Dawno nie widzieliśmy tak złego Łukasz Trałki, jak podczas rozmowy pomeczowej – piłkarze czują, że mogą zostać na lodzie, bez choćby pucharów.

Reklama

Urban miał w grupie mistrzowskiej walczyć o podium, a na razie nie wygrał meczu. I konstrukcja tego zdania nie jest przypadkowa. To on szukał lepszego rozwiązania w przerwie, to on Lovrencsicsa zastąpił Nielsen, potem jeszcze ściągnął Linettego. Europa to w Poznaniu obowiązek, dlatego finał Pucharu Polski może być meczem o jego głowę.

Fot.Adam Ciereszko / 400mm.pl

Najnowsze

EURO 2024

Belgia igrała z losem. Ale przeciętność wystarczyła, żeby wyjść z grupy

Kamil Warzocha
12
Belgia igrała z losem. Ale przeciętność wystarczyła, żeby wyjść z grupy

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...