To miała być bardzo zwyczajna środa. Może jakiś korespondencyjny bój Cristiano Ronaldo z którymś z muszkieterów z Barcelony w walce o tytuł króla strzelców, może jakieś roszady między madryckimi zespołami na drugim i trzecim miejscu. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się jednak, że Barcelona na mecz z Deportivo będzie mogła wysłać rezerwy. Że przewaga jest zbyt wielka, by w 34. serii spotkań Katalończycy zamiast wylegiwać się na materacach w oczekiwaniu na półfinały Ligi Mistrzów musieli drżeć o wyniki na innych stadionach.
W kwietniu jednak wszystko uległo zmianie. Dziś “Marca” daje taką okładkę.
A jednocześnie media piszą o “spalonych materacach”. Tik, tak, tik, tak. Każda minuta będzie dziś cenna, każdy gol – na wagę złota. Barcelona roztrwoniła przewagę, Barcelona straciła praktycznie wszystkie atuty, dzięki którym mogła parę tygodni temu uchodzić za koronowaną nie tylko w oczach Gerarda Pique, ale i piłkarzy Realu dość szczerze przyznających, że ich celem jest raczej Liga Mistrzów niż mistrzostwo. Dzięki kryzysowi podopiecznych Luisa Enrique, dziś mamy do czynienia nie z trzema meczami do odbębnienia i zapomnienia, ale tryptykiem, który może wywrócić do góry nogami kolejność w La Liga.
Barcelona, 76 punktów, pozytywny stosunek spotkań z obiema madryckimi drużynami, wyjazd na mecz z Deportivo, start o 20.00. Altetico, 76 punktów, wyjazd do Kraju Basków na spotkanie z Bilbao, pierwszy gwizdek zbiegnie się w czasie z końcem pierwszej połowy w meczu Barcelony. No i Real, 75 punktów, wystartuje o 22.00, znając już rezultat w starciu Katalończyków. Najbardziej oczywisty scenariusz? Trzy zwycięstwa faworytów i zachowanie status quo w tabeli. Tak mogą zresztą przebiegać wszystkie kolejki do zakończenia sezonu, w końcu finisz morderczego wyścigu w Hiszpanii to walka ludzi niemal nieomylnych, o czym świadczy liczba porażek każdej z tych trzech drużyn.
Ale jednocześnie emocje, świadomość, że o układzie pierwszej trójki może zadecydować jakiś przypadkowy gol w doliczonym czasie gry, jakaś pojedyncza akcja, która nagle zrobi mistrza z Realu czy Atletico, sprawiają, że tego wieczoru nie da się spędzić inaczej, niż przy lidze hiszpańskiej.
O tym, jaka jest atmosfera, niech świadczą też wypowiedzi szkoleniowców. Zinedine Zidane był na konferencji stonowany, spokojny, nie wybiegał w przyszłość. Luis Enrique furczał na dziennikarzy, co do tej pory właściwie mu się nie zdarzało. “Cholo” Simeone zaś stwierdził – wszystko zależy od nas. Oznacza to w prostej linii – Barcelona nie wygra wszystkiego, więc my musimy.
Co polecamy na wieczór my, ze swojej strony? Przede wszystkim nową opcję w Betclicu, zakłady łączone na strzelca oraz wynik meczu. Ile dla Realu znaczą trafienia Cristiano Ronaldo – nie trzeba nikogo przekonywać. CR7 strzela, Real wygrywa? Kurs 1,62 u naszych partnerów W TYM MIEJSCU.
Analogicznie sytuacja wygląda w Barcelonie. Tutaj możemy się też pokusić o wytypowanie pierwszego strzelca. Luis Suarez otwiera wynik, a Katalończycy inkasują trzy punkty? Kurs 4,30 w TUTAJ.
A jak wyceniamy szansę na mistrzostwo? Cóż, zapraszamy na wnikliwą analizę z wczoraj, znajdziecie ją TUTAJ.