1050. Tyle czasu minęło w latach, od przyjęcia chrztu, i tyle lat kreślimy znak krzyża. Niby nieistotne, inna forma pogaństwa może, ale… Paradoksem jest fakt, że wszyscy najlepsi piłkarze świata i wszystkie reprezentacje to Chrześcijanie! I Brazylia i Argentyna, i Włochy i Niemcy, a Anglia to ma nawet krzyż we fladze św. Jerzego, tego co walczył ze smokiem i wygrał 1:0 (znaczy jeden zabity, smok). Wszyscy żegnają się wychodząc na boisko i dziękując za gole, za zdrowie, a kibice żegnają się modląc o wygrane, o zwycięskie remisy, albo o honorowe porażki. Nasza religia jest bowiem wyjątkowo elastyczna, rzec można na każdą okazję – i tę wspaniałą, ale i najtrudniejszą. Przede wszystkim jest jednak religią pokory, czyli uznaniem, że istnieje ktoś Ponad nami. Bóg, dobry ojciec, i Bozia, która ma okienko…
Oczywiście są w Europie reprezentacje i gracze muzułmańscy – Bośnia, Turcja, Francja pewnie wygra EURO nawet bez Benzemy… W Bayernie gra islam w ataku i podaje naszemu – bo nasza religia to jest również mega tolerancja. Nie zawsze tak było, rżnęliśmy gdy trzeba, od zarania, ale – jak mniemam – wydorośleliśmy. Tolerancji więc każdemu życzę. A i tak wiem, że jak przyjdzie chwila, to naprawdę każdy przyklęknie. I zacznie tak mocno wierzyć, czego się po sobie w ogóle nie spodziewał!
Na przykład Messi wierzy, że i jemu i Neymarowi darują podatki. Nie darują. Bo w życiu pewne są tylko dwie rzeczy – właśnie śmierć i podatki.
* * *
Mógłbym coś o piłeczce, brr, obejrzałem Leicester kontra West Ham, i takiego dętego karnego w polskiej lidze nigdy nie widziałem, w ostatniej sekundzie. Chamstwo to małe słowo, to kurestwo było, niepotrzebne, bo Lisy mogą wygrywać uczciwie – inaczej mistrzostwo będzie (chrześcijańsko) skażone grzechem, do tego nie pierworodnym. Jasne, każdy korzysta z prezentów, ale zastanowiło mnie zachowanie komentatorów. Obaj to moi koledzy i uczniowie poniekąd. Żaden nie użył trafnego słowa, raczej było tam o zaskakującej decyzji, albo o dziwnej, a nie było o skandalicznej i chamskiej…
I ja dlatego jestem najlepszy, że kurestwo nazywam kurestwem.
* * *
Smutny tekst o Vrdoljaku, że grozi mu kalectwo. Mnie nie grozi nawet, bo już jestem kaleką, ale… Poszedłem do kliniki, acz nie w Rzymie tylko w Warszawie, żeby zbadać moją kostkę. I lekarz zrobił usg, i powiedział – wiem co jest, mógłbym powiedzieć, ale nie muszę.
Nazywał się Kopczyk
Po czym zapłaciłem chyba ze dwie paczki i z nic nie mówiącymi obrazkami wróciłem do domu.
To jest też kurestwo. A zbrodnie przeciwko mnie są nieprzedawnione. Tu przestaję być chrześcijaninem, raczej staję się Hammurabim…
* * *
Dobra, finiszuję – dałem fajny wywiad na stronę Widzewa – szykują przypomnienie 20-lecia ostatniego meczu polskiej drużyny w Lidze Mistrzów, z Atletico w Madrycie. I jestem w małym szoku – wtedy klub w szesnastce (a rok wcześniej Legia w ósemce!), a dziś czytam rozmówkę z szefem Legii. Taka w stylu Strejlaua i Szpaka, czyli o szkoleniu czyli o niczym, ale pan Mioduski mówi, że celem klubu jest awans do 50-tki europejskiej, podobnie zresztą jak celem Lecha.
I z szacunkiem dla wszystkiego co robią – takie głupie skojarzenie. 50 miejsce, to marzenie, to jest europejska trzecia liga!
Środek tabeli, bez szans na awans.
Zdaje mi się, a zwykle mam rację, że jednak będzie lepiej, dużo lepiej. Mianowicie wtedy, kiedy euro spadnie do 2 złotych a funt do 2.50. I Polska, cała, nie będzie w Europie 50-ta, tylko szósta. Jak w piłce – po Niemczech, Anglikach, Francuzach, Włochach i Hiszpanach.
Tylko, kurwa, nie dawajmy im po pięć miejsc w Lidze Mistrzów, bo sobie nabijają kasę i rankingi!!!
Hihi, akurat pisząc „po” wystukało mi się „Pio” – jak Boga kocham znak boży, zwłaszcza że duża litera wyskoczyła w środku zdania: Pio.
* * *
Nie wiem kto będzie mistrzem na 1050-lecie, nie wiem. Po sokratejsku: nie wiem.
Zapytano kiedyś jednego gościa (do mnie podobny bardzo), czy Legia zdobędzie mistrzostwo. Odpowiedział: nie wiem. Ale niech pan się zdecyduje: tak czy nie???
Już się zdecydowałem. Nie wiem.