Reklama

Karol, Kazimierz, Katiusza i Czesław czyli ciała i karuzela

redakcja

Autor:redakcja

15 kwietnia 2016, 12:40 • 6 min czytania 0 komentarzy

Hej, ramię do ramienia, spolnymi łańcuchy, wyklęty powstań ludu i spróbuj wykrzesać z siebie jeszcze odrobinę entuzjazmu, bo może Liverpoole i Borussie boiskowo bardzo teges, ale to przecież obce było, nie nasze, nie piastowskie i chyba nie wypstrykałeś się, ludu, emocjonalnie na Lidze Mistrzów, zostało ci na tyle jeszcze sił i entuzjazmu, by pójść na mecz Pogoni z Ruchem, śpiewać przez 90 minut meczu Podbeskidzia z Termalicą, a w Gliwicach ktonieskakać tenzaWisłą?

Karol, Kazimierz, Katiusza i Czesław czyli ciała i karuzela

15 KWIETNIA, PIĄTEK

POGOŃ SZCZECIN – RUCH CHORZÓW, godz. 18:00

Łukasz Zwoliński obiecał, że Pogoń wygra wreszcie „górnej” ósemce. Byłbyż to ten dzień?… przepraszam, zapomniałem o dużych literach…

…wielkich – wtrąciła Opinia Publiczna.

Reklama

Wielki to był Kazimierz. Albo Karol. Byłbyż to więc TEN dzień? Dzień, w którym Pogoń odniesie pierwsze…

Stary, ale kogo to tak właściwie? – wzruszył ramionami Głos Wewnętrzny, który też oglądał wczorajszy mecz Liverpoolu i znał proporcją – Ruchowi już wszystko wisi, Pogoń nawet jeśli dostanie się do pucharów, dostanie w nich bęcki, a jeśli nie dostanie, to i tak potem pewnie będzie musiała zmienić stadion…

Jasne, jasne – a poza tym wszyscy kiedyś umrzemy, więc po co zawracać sobie głowę nieistotną doczesnością?

LEGIA WARSZAWA – LECH POZNAŃ, godz. 20:30

Słońce przyświeca romantycznie, pąki na drzewach rozkwitają, a Katiusza wychodzi na wysoki bierieg, wypatrując kolejnego balona pompowanego przed „polskim klasykiem i tego… i niepowtarzalnej…” – a tu nic. Niente. Nada. Wkoło spokój, wkoło cisza, cicha noc i te rzeczy. Ot, mecz jak mecz – gra Legia z Lechem no to gra, bo to pierwszy raz w tym roku? Bo to ostatni? Bo to niby cokolwiek zależy od tego meczu?

No, formalnie jednak zależy – zwróciła uwagę Opinia Publiczna – Jeśli Legia przegra, a Piast wygra z Cracovią, to warszawiacy mogą stracić fotel lidera.

Reklama

Och-jej.

Gwiżdże pan sędzia Stefański. Co świadczy, że nawet przewodniczący Przesmycki nie był w stanie wykrzesać z siebie entuzjazmu wobec tego meczu.

16 kwietnia, sobota

KORONA KIELCE – ŚLĄSK WROCŁAW, godz. 15:30

Jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz – brzęczały stare, siwe pszczoły.

Czyli sobota może się nam zacząć całkiem ciekawie – tym bardziej, że oba zespoły muszą uciekać przed spadkowiczami, bo różnice niewielkie, Korona zdyscyplinowana, Śląsk wreszcie powyżej poziomu torfowo-bagiennego, z lewej Jovanović, z prawej Morioka, z lewej świadomość, że można odskoczyć o pięć punktów, z prawej – że skoro w razie czego decyduje miejsce po sezonie zasadniczym…

O, przepraszamy! Decydujemy my! – oburzyły się Ciała Statutowe – Na podstawie układu po sezonie, ale my!

Tym bardziej lepiej wszystko rozstrzygnąć na boisku.

ZAGŁĘBIE LUBIN – LECHIA GDAŃSK, godz. 18:00

O co gra Lechia? A może raczej: czy Lechia w ogóle o coś gra? Spadek poniżej ósmego miejsca jej nie grozi, na puchary szanse ma – łagodnie mówiąc – względne, Sławomir Peszko doskonale sobie zdaje sprawę, że w obecnej formie o Euro nie ma co marzyć, a sam Sebastian Mila…

Nie sam – sprostowała Opinia Publiczna – Zwróciłeś uwagę, jak ostatnio grają Miloš Krasić i Michał Chrapek? Pełen luz, radocha z tego, że wszystko wychodzi…

Prawie wszystko – wtrąciły beznamiętnie Statystyki.

Ponieważ jednak Lechia gra na wyjeździe, a Zagłębie Lubin wiosnę ma fantastyczną możemy spodziewać się…

…remisu 1:1 – Głos Wewnętrzny po wczorajszym meczu był konsekwentnie zblazowany.

PIAST GLIWICE – CRACOVIA, godz. 20:30

No tak! No tak! Sędzia z Warszawy! – awanturowały się Łabędy – To! Jest! Skandal!
Nie. To:

poli

…jest Skandal. A sędzia z Warszawy to pan Paweł Raczkowski. I może skupcie się bardziej na rywalu z Krakowa, bo sześć punktów…

– …sześć punktów to Cracovia ugrała od 20 lutego – wzruszyły ramionami Łabędy – W ośmiu kolejkach, a teraz mamy do rozegrania tylko siedem.

17 KWIETNIA, NIEDZIELA

PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA – TERMALICA BRUK-BET NIECIECZA, godz. 15:30

„Ale za to niedziela, ale za to niedziela, niedziela będzie…”

No, właśnie – jaka będzie niedziela, jeśli zaczyna się meczem Podbeskidzie-Termalica, a równocześnie serwuje nam mecz Jagiellonii z Górnikiem Łęczna?

No, weź, to ja ci tu oszczędzam czas i rozczarowania, a ty grymasisz? – strzeliła focha niedziela.

Rany, zapytać nie wolno?… A poza tym wiadomo, jaka niedziela będzie – akurat w „dolnej ósemce” emocji na pewno nie zabraknie, bo za drzwiami siedzi tłusty, włochaty spadek i szyderczo szczerzy kły.

JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – GÓRNIK ŁĘCZNA, godz. 15:30

Dwa punkty różnicy, perspektywy pierwszoligowe za zakrętem… tu nie ma co dzwonić, tu trzeba grać. I to grać naprawdę dobrze, bo przy tych różnicach odrobić jakąkolwiek wpadkę w siedmiu kolejkach będzie naprawdę ciężko.

Trener Szatałow i trener Probierz cały mecz spędzą w pozycji stojącej…

Wiadomo, wtedy lepiej widać i można na bieżąco korygować ustawienie druży…

…bo fotel jednego trenera mocno się chwieje, a fotel drugiego zrobił się bardzo gorący i usiedzieć na nich coraz trudniej. No i publiczność…

– Wstań, unieś barwy!…

Po ostatnich meczach kibice Jagiellonii wznosili głównie bladość, siność i fiolet. Ciekawe, co wzniosą po meczu z Górnikiem.

Okrzyki – zgadywał Głos Wewnętrzny – I pięści.

WISŁA KRAKÓW – GÓRNIK ZABRZE, godz. 18:00

Górnik w proszku: ostatnie miejsce, spora strata, nerwowa atmosfera, trener, traktowany chyba przez piłkarzy jako nieco tymczasowy, piłkarze na pewno traktowani przez kibiców jako ciapciaki…

…ale jeśli tak właśnie pomyśli Wisła, to skończy się jak zwykle: niespodziewanym gongiem od przeciwnika, bezradnym klinczem i płakusianiem, że przecież było tak blisko, byliśmy lepsi, nie rozumiemy, co się stało.

To co my mamy sobie myśleć? – rozłożyli ręce piłkarze Wisły.

Na przykład, że Arkadiusz Głowacki kończy karierę, więc jeśli zafundujecie mu jeszcze parę frajersko zgubionych punktów, to na emeryturze będzie was straszył po nocach i dniach, will look for was, will find was i w końcu will kill wam opony zimowe albo ogrodowego krasnala.

poli2

„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”

Liga „poligonowa” (kod: 453322109), siódma liga pod względem wielkości jest siódmą ligą także w klasyfikacji punktowej. Co jest logiczne, ale co jednak napawa lekkim pesymizmem, bo to tak, jakby kolejność w tabeli Ekstraklasy ściśle uzależniona była na przykład od wysokości budżetu klubowego.

Przepraszam, wysoka rado miejska – wtrącił się pewien prezes – Wnoszę o zwiększenie pożyczki z 18 do 38 milionów, dzięki czemu zakwalifikujemy się do pucharów i oddamy z zysków, oczywiście po wszystkich odliczeniach kosztów.

Wysokich zapewne? – rada miasta chciała się upewnić.

No, a jak inaczej – ręce prezesa rozłożyły się w geście szerokim jak jego uśmiech.

My na pożyczkę miejska liczyć nie możemy, Ba! nawet za sms-y zwiększające budżet musimy płacić z własnej kieszeni, więc skoro płacimy, to dajmy sobie coś w zamian i może byśmy tak awansowali o parę miejsc? Nie musi być od razu na podium, możemy najpierw na piąte, potem na czwarte, a potem już samo pójdzie z górki… yyy… znaczy, pod górkę.

A ja ciągle czekam… – mruknął kontakt.

Zagwozdka na dzisiejsze popołudnie: kupować zawodników z „górnej” ósemki i zgrzytać zębami, że po ciężkich bojach z trudnymi przeciwnikami, zakończonych imponującym 0:0 lub 0:1 wszyscy ugrali od trzech do sześciu punktów, czy postawić na piłkarzy z walczącej o życie ósemki „dolnej” i liczyć, że wygrają 3:1, a nie przegrają 0:4? A może defensywę z „górnej”, a ofensywę z „górnej”? Albo odwrotnie?

Andrzej Kałwa

Fot. AJK

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...