Borussia Dortmund w dalszym ciągu zachwyca statystykami – w tym roku, mierząc się z Bayernem, Herthą, Liverpoolem czy w dwumeczach z Porto lub Tottenhamem, nie przegrali ani razu. Osiemnaście podejść rywali, bez choćby jednego skutecznego. Nawet dziś, kiedy Borussia opuściła gardę i zastanawiała się, jak silne ciosy wyprowadzi rywal, nie dała Schalke powalić się na deski.
Thomas Tuchel nie zachowywał nawet pozorów – mimo że to Schalke, że derby Zagłębia Ruhry, wymienił większość składu. Może gdyby Bayern zgubił wczoraj punkty ze Stuttgartem i pojawiłaby się szansa na skrócenie dystansu do lidera… Może. Skoro więc Dortmund ma już zapewnione wicemistrzostwo i więcej nie ugra, priorytetem jest Liga Europy. Różnica w podejściu do obu rozgrywek wynosi osiem nazwisk.
Z Liverpoolem: Weidenfeller – Piszczek, Hummels, Bender, Schmelzer – Castro, Weigl, Mchitarian – Durm, Aubameyang, Reus.
Z Schalke: Burki – Ginter, Sokratis, Hummels, Durm – Bender, Sahin, Leitner – Pulisic, Ramos, Kagawa.
Piłkarze Schalke, spoglądając dziś w kierunku ławki rezerwowych (Piszczek, Castro, Gundogan, Mchitarian, Aubameyang, Reus), mogli poczuć się delikatnie zlekceważeni. Po pierwszych trzech kwadransach lekceważeni czuliśmy się też my – Borussia, wiadomo, nie forsowała tempa, ale gospodarze nie sprawiali wrażenia poważnego kandydata do Ligi Mistrzów. Dobrą okazję miał Pulisic, świetnym strzałem odpowiedział Sane i… to wszystko. Jednym słowem: zawód.
I jak przez 45 minut nie padł żaden gol, tak po otwarciu drugiej części gry w ciągu 10 padły trzy. Kagawa ruszył odważniej, rozegrał z Leitnerem, a akcję wykończył tak… No, ten finezyjny, techniczny strzał zrobił na Tuchelu prawie takie wrażenie, jak pięć goli Lewandowskiego na Guardioli. Zanim w dortmundzkich szkołach zdążyli zorganizować Dzień Kultury Japońskiej, skutecznie odpowiedział Sane. Ale po chwili Borussia znów prowadziła – Ginter skorzystał w polu karnym z nieporadności obrony Schalke, co idealnie oddaje poniższy screen.
Od tego momentu wiele do powiedzenia miał sędzia. Po pierwsze, musiał rozstrzygnąć, czy Sokratis faulował w polu karnym Huntelaara i jaka powinna spotkać go kara – jedenastka, żółtko i gol na 2:2. Po drugie, czy Sokratis spowodował w polu karnym upadek Huntelaara – nie odgwizdał. I po trzecie, czy Hojbjerg powinien obejrzeć czerwoną kartkę – obejrzał żółtą. Kagawa zdążył jeszcze zmarnować dwie niezłe sytuacje, wprowadzony Aubameyang dał się zatrzymać przed bramką, ale nikt w Dortmundzie z tego powodu nie rozpaczał.
Kamery pokazały po meczu zadowolonego Tuchela. Nie chciał przegrać i nie przegrał derbów, żaden zawodnik nie złapał kontuzji, a w ostatnich minutach rozgrzewkę przed Liverpoolem mogli zrobić sobie najważniejsi piłkarze. Właściwa weryfikacja jego nastrojów odbędzie się w czwartek.