Reklama

Walka o ósemkę w cieniu wielkiej bitwy. Flavio vs Marciniak!

redakcja

Autor:redakcja

09 kwietnia 2016, 14:43 • 7 min czytania 0 komentarzy

Po jednej stronie on – pierwszy portugalofob w tym kraju. Pajac Tchórz Człowiek, który jest w stanie posunąć się do najgorszego sabotażu, żeby tylko przekręcić znienawidzoną nację. Szymon Marciniak na samą myśl o uśmiechniętym Flavio Paixao na murawie i równie wesołym Marco gdzieś na trybunach przed meczem ze trzy razy puści pawia, a w toalecie przeznaczonej dla arbitrów zażyczy sobie papier w barwach portugalskiej flagi. Na boisku wytoczy prawdziwe działa – gwizdek, dwie kartki i sędziów pomocniczych, stojących rzecz jasna po jego stronie.

Walka o ósemkę w cieniu wielkiej bitwy. Flavio vs Marciniak!

W drugim narożniku – męczennik. Kiedy Marciniak przekręcał klub jego rodaków w Lidze Mistrzów, wszyscy milczeli. Ale nie on, nie Flavio. On nie umiał siedzieć cicho – publicznie stawił się za narodem, nawet jeśli groziła mu za to surowa kara i lawina hejtu w kraju, w którym żyje na co dzień. Możemy tylko się domyślać, że dziś również nie pozostanie obojętny na kolejne skandaliczne decyzje Marciniaka. Żeby jeszcze bardziej wkurwić swojego oponenta, będzie uśmiechał się tyle, ile wlezie.

Multiliga multiligą, ale walka wieczoru jest tylko jedna.

***

Gdzieś tam w tle odbywać się będzie walka o pierwszą ósemkę. Pisząc słowo „walka” ani przez moment nie drga nam ręka na klawiaturze – 120-procentowego zaangażowanie wszystkich zainteresowanych to pewnik. Będąc w elicie możesz złapać luz, leżeć do góry brzuchem, testować młodzików i grać bez większej spinki, a w dole tabeli… No cóż, po dzisiejszym wieczorze nikt nie będzie mógł powiedzieć: ee tam, nie załapaliśmy się do czołówki, ale utrzymanie i tak mamy jak w banku.

Reklama

Kto dziś rzutem na taśmę wskoczy do czołówki? Kto ma na to jakie szanse? Dlaczego jednych plan wypali, a z jakich powodów drudzy będą musieli lizać rany? Jaki układ wyników okaże się dla poszczególnych drużyn idealny, a co będzie dla nich linią najmniejszego oporu?

Wejdźmy nieco w świat liczb, procentów i wróżenia z fusów. Opieramy się na wyliczeniach niezawodnego Pawła Mogielnickiego z 90minut.pl.

ruch

RUCH CHORZÓW – 73,5%

Reklama

Wyśniony scenariusz:

Jakakolwiek zdobycz punktowa w Gdańsku załatwi sprawę.

Po linii najmniejszego oporu:

Ruch może dostać dziś w papę, ale Wisła i Jagiellonia nie mogą wtedy wygrać swoich meczów. Do tego zaszaleć nie może Podbeskidzie – jeśli zgarnie trzy punkty, rezultat musi być na tyle mały, by nie odrobiło czterobramkowej straty do Ruchu (w przypadku równej liczby punktów pomiędzy tymi drużynami zadecyduje bilans bramkowy).

Dlaczego się uda?

Bo Szymon Marciniak. W starciu wieczoru to on może być górą – wszystkie sporne sytuacje gwizdnie na korzyść Ruchu, przymknie oko na fakt, że Flavio został wycięty w polu karnym równo z trawą (nie odpadła mu noga, więc faulu nie ma), w końcu da upust swojej nienawiści i wyrzuci z boiska uśmiechniętego Portugalczyka po tym jak ten ośmieli się zaprotestować.

Tak swoją drogą, w Chorzowie właśnie świętują – polityka stawiania na Polaków może dać im ósemkę. Gdyby ściągali jakiś szrot ze Sportingu Braga B, kto wie…

Dlaczego się nie uda?

Nowak wyczuje pismo nosem i posadzi Flavio na ławce. Szymon Marciniak okaże się potulny jak baranek i – szok, niedowierzanie – będzie sędziował tak jak trzeba.

lech

LECHIA GDAŃSK 68%

Wyśniony scenariusz:

Lechia wygrywa, od piętnastej minuty meczu piłkarze zaczynają układać już sobie w głowach walkę o puchary, o punkcie przyznanym w kuriozalnych okolicznościach wszyscy szybko zapominają – okaże się gdańszczanom potrzebny jak Marciniakowi bilet na mecz FC Porto.

Po linii najmniejszego oporu:

Lechia zbiera baty, ale w ten sam sposób wieczór kończy Wisła, Podbeskidzie, Jagiellonia i Korona. Czyli obrywają wszyscy kandydaci do miejsca numer 8.

Dlaczego się uda?

Bo Lechia u siebie na wiosnę masakruje. Bilans – trzy zwycięstwa, jeden remis. Bramki – 14:3. Walec nie powinien się zatrzymać, szczególnie, że jest naładowany świetnym meczem w Warszawie i stoi przed ostatnią szansą na uratowanie sezonu.

Dlaczego się nie uda?

Jeśli Lechia wyszła przy Łazienkowskiej siedmioma ofensywnymi piłkarzami i to odniosło sukces, bankowo tak samo wyjdzie na Ruch. A wtedy – znowu loteria. Może się okazać tak, że właduje rywalom piątkę, a równie dobrze… Ruch się odgryzie i sam zapakuje ze dwie sztuki. Sytuacje ku temu będzie miał na pewno – przy takiej strategii kontry zwyczajnie muszą się zdarzyć. A jeśli dodamy do tego fakt, że gdyby futbol polegał wyłącznie na kontratakach, Kamil Mazek pakowałby się właśnie do wyjazdu na zachód – może być w Gdańsku cieplutko.

Oczywiście jeśli się nie uda wejść do ósemki, Flavio już doskonale wie, jaką wymówką zabłysnąć przed całym światem.

wis

WISŁA KRAKÓW 33%

Wyśniony scenariusz:

Wisła wygrywa. Tyle wystarczy.

Po linii najmniejszego oporu:

Wisła pisze oświadczenie, że niezależnie od pozostałych rezultatów przyjmuje, że wywalczyła awans do pierwszej ósemki.

Dlaczego się uda?

Bo w Krakowie przebywa właśnie dwóch gości, którym wiosną udaje się absolutnie WSZYSTKO. Pierwszy – Dariusz Wdowczyk. Wszedł do klubu notorycznie ośmieszanego, punktującego tak jak spadkowicz (przed jego przyjściem 11 meczów z rzędu bez zwycięstwa) i z miejsca zrobił z niego maszynkę do wygrywania (i to w jakim stylu!). Wyniki mówią zresztą same za siebie:

– Termalica Bruk-Bet Nieciecza 4:2 (wyjazd),

– Jagiellonia Białystok 5:1 (dom),

– Ruch Chorzów 3:2 (wyjazd).

Trzy mecze, trzy zwycięstwa. U Wdowczyka nawet Małecki sprawia wrażenie dobrego piłkarza, a to najdobitniej świadczy o tym, że facet zasługuje na tytuł strażaka roku.

Drugi gość, któremu z talii dochodzą same asy – Rafał Wolski. Zagrał ledwie sześć meczów a już ma zawstydzający bilans. Trzy bramki, pięć asyst i noty: 6, 6, 5, 7, 9, 9. Tak na marginesie – pojedynek Wolski vs Starzyński szykuje się wybornie.

Dlaczego się nie uda?

Wisła w najważniejszym meczu sezonu trafiła najgorzej jak się da – Zagłębie masakruje na swojej drodze wszystko, co tylko się rusza i w pełni zasłużenie zostało obwołane rycerzami wiosny. Nie widzimy pół powodu, dlaczego nagle mieliby się zatrzymać.

pod

PODBESKIDZIE BIELSKO BIAŁA 16,5%

Wyśniony scenariusz:

Podbeskidzie wygrywa, a Wisła i Lechia dostają w trąbkę lub remisują.

Po linii najmniejszego oporu:

Nie ma takiej opcji. Musi wypalić plan idealny.

Dlaczego się uda?

Bo Termalica będzie rozbita decyzją Trybunału Arbitrażowego ds. sportu przy PKOl. Szanse i tak mieli bardziej iluzoryczne niż rzeczywiste, no ale… Można przyjąć, że trzymali w ręku kupon totka. Mogli przez cały dzień czuć nutkę emocji, zasiąść wygodnie wieczorem przed telewizorami i odpalić losowanie. A tak? Zanim jeszcze blokada zostanie zwolniona, ci już będą mogli swoim kuponem co najwyżej się podetrzeć. Przewidujemy, że niecieczanie będą dziś się snuli po murawie jak zbite psy z determinacją flegmatyka po podwójnej dawce xanaxu.

Dlaczego się nie uda?

Gdyby wszystko było w nogach bielszczan, pewnie by się udało. Ale ci muszą jednak patrzeć na innych. Zespół z ostatniego miejsca w ósemce – to byłaby kapitalna historia.

kor

KORONA KIELCE 4,5%

Wyśniony scenariusz:

Korona zwycięża, a nikt spośród Lechii, Wisły, Podbeskidzia i Jagiellonii nie zgarnia trzech punktów. Umówmy się – utopia.

Po linii najmniejszego oporu:

Nie ma takiej opcji. Musi wypalić plan idealny.

Dlaczego się uda?

Korona ze swojej roboty prawdopodobnie wywiąże się w stu procentach – grają z Górnikiem, a to rywal tak trudny jak Franek Smuda przystępujący do partii szachów. A niech jeszcze Jan Żurek stwierdzi, że przed „swoją” publicznością błysną Korzym lub Janota – no, wtedy punkty jak w banku.

Dlaczego się nie uda?

Korona może wygrać nawet i 20:0, a i tak pewnie to nic nie da.

jag

JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 4,5%

Wyśniony scenariusz:

Jaga wygrywa, Wisła traci punkty i pada jedno z dwóch rozstrzygnięć – Podbeskidzie nie daje rady zgarnąć kompletu oczek albo Ruch przegrywa.

Po linii najmniejszego oporu:

Zawsze można wyciągnąć szklaneczkę whisky i czekać na jakiś cudowny wyrok Trybunału Arbitrażowego ds. sportu przy PKOl.

Dlaczego się uda?

Po ostatniej akcji Probierza z kibicami piłkarze mogą dostać kopa jak od Roberto Carlosa. Po prostu – jeśli wiesz, że ktoś idzie za tobą z ogień, zwyczajnie o wiele łatwiej ci się poświęcić dla drużyny i trenera. Poza tym mierzą się z Piastem, który wiceliderem jest już tylko na papierze. Radoslav Latal broni się jak tylko może przed słowem kryzys, ale gliwiczanie drastycznie obniżyli loty i nawet nie powinno się z tym dyskutować.

Dlaczego się nie uda?

Bo cuda się nie zdarzają. Nawet i w Ekstraklasie.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Anglia

Trener Chelsea tonuje euforyczne nastroje. “Nie jesteśmy w wyścigu o tytuł mistrzowski”

Arek Dobruchowski
0
Trener Chelsea tonuje euforyczne nastroje. “Nie jesteśmy w wyścigu o tytuł mistrzowski”

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...