Reklama

Środa w LM: PSG wjeżdża w Europę, Real staje przed prostym zadaniem

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

06 kwietnia 2016, 13:25 • 4 min czytania 0 komentarzy

To już czwarta z rzędu edycja Ligi Mistrzów, w której Paris Saint-Germain rozgościło się w ćwierćfinale, za to pierwsza, w której apetyty są rozbudzone do granic możliwości. Do tej pory na drodze stawały albo Barcelona, albo Chelsea i za każdym razem mur okazał się nie do skruszenia. Wzbogaceni doświadczeniem i nafaszerowani jak kabanosy teraz stają przed zadaniem zgoła łatwiejszym. Z drugiej strony Real Madryt, który na dwumecz z Wolfsburgiem zdaje się wychodzić dla czystej formalności. No bo chyba nikt nie wątpi w to, że „Królewscy” łykną rywali bez popity. Inny scenariusz jest po prostu trudny do wyobrażenia.

Środa w LM: PSG wjeżdża w Europę, Real staje przed prostym zadaniem

Czy PSG rozpoczęło już swój marsz ku podbojowi Europy?

Te czasy, w których paryżanie najadali się do syta przez sam triumf w rozgrywkach krajowych, minęły bezpowrotnie. Ileż można w końcu cieszyć się z czegoś, co jest równie łatwe, jak odebranie dzieciakowi cukierka? Mniej więcej tak banalnie przychodzi ekipie PSG wygrywanie kolejnych mistrzostw. Policzmy: 2013, 2014, 2015 i… niedawno 2016. Dokładnie od 13 marca po szalonym zwycięstwie nad Troyes banda Laurenta Blanca może skupić się tylko i wyłącznie na Lidze Mistrzów.

Nie przesądzamy, że to akurat oni 28 maja w Mediolanie zostaną obsypani confetti, ale też nie zdziwimy się szczególnie, jeśli właśnie tak się stanie. Patrzymy na występy paryżan w Europie i nie możemy pozbyć się wrażenia, że to już jest drużyna, która może narobić biedy każdemu. W fazie grupowej (gdzie mieli dwumecz z Realem) stracili tylko jednego (!) gola, potem dwa razy dojrzale zaprezentowali się naprzeciw Chelsea. Nawet bez podstawowego Verrattiego dzisiaj mogą pokazać miejsce w szyku Manchesterowi City.

Reklama

Aguero w końcu okaże się kozakiem na miarę Ligi Mistrzów?

Od lat wymieniany w gronie najlepszych z najlepszych napastników, a w ścisłej czołówce Premier League plasuje się praktycznie co roku (w tym sezonie lutnął 17 goli), tyle że w bieżącej kampanii LM jeszcze ani trochę nie rozsunął skrzydeł. To prawda, że opuścił w fazie grupowej oba mecze z Sevillą z powodu długotrwałej kontuzji, a w starciu z „Juve” miał tylko sześć minut, ale – na litość boską – tylko dwa gole? Warto nadmienić, że oba strzelone w meczach z Gladbach i Dynamem Kijów, w których teoretycznie powinien to zrobić zamkniętymi oczami/na leżąco/na jednej nodze (niepotrzebne skreślić).

Rzecz jasna wszystkie Suarezy, Muellery, nie wspominając o Cristiano Ronaldo, odjechali mu o kilka mil. Jeśli aspiruje do miana kozaków tej edycji Ligi Mistrzów, to właśnie w takich meczach jak ten musi przybijać stemple. Inaczej trzeba będzie mówić o najsłabszej kampanii w jego wykonaniu od sezonu 2011/12, gdy trafił do siatki tylko jeden jedyny raz.

2-1

De Bruyne będzie tym De Bruyne sprzed kontuzji?

Manuel Pellegrini już chwilę temu musiał się oswoić ze złą wiadomością, jaką jest absencja Yayi Toure. Iworyjczyk od dwóch tygodni próbuje wykaraskać się po kontuzji kolana i na PSG na pewno nie wyjdzie. Ale w ostatnich dniach nadeszła też dobra wieść, bo Kevin de Bruyne ma już za sobą wszelkie wizyty w gabinetach medyków i będzie gotowy na potyczkę na Parc des Princes. Belg wrócił do składu już kilka dni temu i otrzymał 57 minut z Bournemouth (strzelił nawet gola). Mniej więcej od drugiej połowy stycznia zmagał się z groźną kontuzją kolana, co kosztowało go występy w kilkunastu meczach City. Wcześniej był człowiekiem od pierwszych skrzypiec u Pellegriniego. Do sześciu goli w 20 meczach dokooptowanie dziewięciu asyst to wynik więcej niż przyzwoity. Jeśli nawiąże do tych chwil sprzed kontuzji, o jakość widowiska możemy być spokojni.

Reklama

Czy Wolfsburg wynajął już tira z chusteczkami?

„Na tym etapie rozgrywek nie ma już słabych drużyn” – dobiegają czasami głosy z obozów, które uznawane są za zdecydowanych faworytów jakiegoś starcia. Trochę brzmi jak zabieg dyplomatyczny, a trochę jak przedwczesne tłumaczenie się z ewentualnej bolesnej kompromitacji. W istocie, nikt w ćwierćfinale nie przyznaje miejsca za przepisanie kodu spod nakrętki Pepsi, ale umówmy się – szanse Wolfsburga w tym dwumeczu są mniej więcej takie, jak szanse zdezelowanego Poloneza Caro w zderzeniu z wojskowym Rosomakiem.

„Wilki”, owszem, w poprzednim sezonie były rewelacją na skalę Bundesligi, za to w tym należy ich raczej szukać w innym miejscu. Po tym, jak Szejkowie z MC wykupili De Bruyne, coś runęło. Najdrożsi latem (Draxler i Kruse) zawodzą, w dodatku ten drugi wyrasta na króla melanży i nieustannie jest o nim głośno z powodów pozasportowych. W Bundeslidze dopiero ósme miejsce, po drodze wyrżnięcie się na takich przeszkodach jak Eintracht albo Hoffenheim i marne szanse na puchary. Mając na uwadze powyższe okoliczności, każdy przyjąłby ich z pocałowaniem ręki w losowaniu.

To szczęście miał jednak tylko Real. Podobnie zresztą, jak w na przestrzeni ostatnich paru lat, kiedy trafiał na Tottenham, APOEL albo Galatasaray. Nie jest zagadką czy drużyna „Zizou” to wygra. Zagadką jest, ile przy tym wrąbie goli.

O ile Cristiano powiększy swój dorobek w starciach z Niemcami?

Komu, jak komu, ale akurat Cristiano Ronaldo niemieckie drużyny leżą znakomicie, a gole przeciwko nim przychodzą mu tak łatwo, jak dwóm Rosjanom obalenie pół litra wódki (nawet, gdy jeden nie pije). Więc policzmy:

– sezon 2011/12: 2 gole z Bayernem
– sezon 2012/13: 2 gole z Borussią (jeden w grupie, drugi w półfinale)
– sezon 2013/14: 7 goli z Schalke, Bayernem i Borussią
– Sezon 2014/15: 3 gole z Schalke

Jak łatwo się przekonać – zebrało się 14 trafień. Nie bylibyśmy jakoś przesadnie zaskoczeni, gdyby po tym dwumeczu na liczniku zakręciło się koło dwudziestki.

Najnowsze

Liga Mistrzów

Liga Mistrzów

Lewandowski zdradził, co powiedział mu Flick. “Lepiej będzie, jak zrobisz to na naszym stadionie”

Arek Dobruchowski
5
Lewandowski zdradził, co powiedział mu Flick. “Lepiej będzie, jak zrobisz to na naszym stadionie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...