Reklama

Filozof z więzienia, mistrzowie photoshopa. Przegląd social media ninja

redakcja

Autor:redakcja

09 marca 2016, 17:44 • 9 min czytania 0 komentarzy

Co może zrobić piłkarz, którego drużyna jest na ostatnim miejscu w tabeli i przegrywa na własnym boisku 0:6? Joleon Lescott z Aston Villi kilka godzin po tym oklepie wrzucił na Twittera zdjęcie nowego, wartego 100 tysięcy funtów samochodu, a potem tłumaczył, że wszystko stało się przez przypadek, bo jego telefon był w kieszeni. Donald Wilde Guerrier przypadków nie uznaje. A jeśli komuś coś nie pasuje, to pisze prosto – „spierdalaj”. Konta na portalach społecznościowych nie są najwyraźniej dla wszystkich.

Filozof z więzienia, mistrzowie photoshopa. Przegląd social media ninja

Apele, żeby zabrać Haitańczykowi dostęp do Internetu, nie były jak widać bezpodstawne. Po tym, jak do zdjęcia koszulki Wisły Kraków dołączył niechcący zdjęcie swojego przyrodzenia (TUTAJ), można było śmiało obstawiać, że czymś jeszcze błyśnie. Stwierdzenie, że trzeba być naprawdę wybitnie utalentowanym, by popisać się taką fotką, nie jest wielkim nadużyciem. Kolejny krok właśnie nastąpił, a Guerrier przynajmniej uczy się od najlepszych – w końcu zawodnicy z Premier League mogą być uważani za przykład.

Żyjemy w czasach, w których brak konta na portalu społecznościowym bywa odbierany jako dziwactwo. Facebook, Twitter, Instagram, mówisz i masz, im więcej, tym lepiej. Jasne, pan Waldemar, który robi na ochronie w Carrefourze w Przasnyszu może mieć problem ze zgarnięciem milionów obserwujących, ale piłkarz? Lecą lajki, subskrypcje, a w najgorszym razie, kiedy kariera się posypie można reklamować odkurzacze jak Freddy Adu.

social1 (2)

Jesteś bliżej kibiców? Pewnie. Nie musisz wychodzić do nich z szatni, ale wrzucisz z niej fotkę, skomentujesz mecz, pokażesz coś, czego nie mogą zobaczyć – trudno nie uznać tego za plus. Gorzej, kiedy pokażesz coś, czego zobaczyć raczej nie chcieli.

Reklama

***

Kurs Periscope’a poprowadził ostatnio Serge Aurier. Poznawaj świat z czyjejś perspektywy – takie hasło wita nas na stronie aplikacji. Perspektywa, jaką zaoferował Iworyjczyk, pozwala na przeniesienie się do mózgu idioty, który w dodatku jest zagrożeniem dla samego siebie. Sufit debilizmu został przebity po raz kolejny, tym razem naprawdę spektakularnie.

Aurier siada z ziomkiem do nagrania i zaczyna się – jazda po trenerze, jazda po kilku kolegach z zespołu, bez trzymanki. A wszystko w formie Q&A, gdzie fani zadają pytania, a gwiazda odpowiada. Trzeba mu oddać, że nie miał większych oporów przed spizganiem dość istotnej części swojej drużyny. I trudno dziwić się, że skończyło się upadkiem na ryj. Co będzie dalej? Na razie PSG rzuciło mu karę 180 tys. euro, przesunęło do rezerw i zabroniło kontaktowania się z zawodnikami pierwszej drużyny. Kontrakt jednak obowiązuje i można zastanawiać się, kto wyjdzie na tym lepiej. Czy zawodnik wyniesie coś z całej tej akcji? Jakoś nie chce się wierzyć, że Aurier jest w stanie mieć jakąkolwiek refleksję na inny temat niż to, kto komu robi laskę.

Także tego, Serge, uśmiechnij się i czekaj do czerwca. Ktoś na pewno szarpnie się na się na to, żeby mieć w drużynie taką osobowość.

social2

***

Reklama

Mario Balotelli to już klasyk na każdym polu działalności. Podobno kiedyś nawet więcej mówiło się o tym, co robi na boisku, niż o wszystkich ekscesach, które działy się poza nim. Teraz łatwiej wspominać odpalane w mieszkaniu fajerwerki, próby trafienia rzutkami w juniorów Manchesteru City, wjazd samochodem na teren kobiecego więzienia… I tak dalej, w tym przypadku materiału starczyłoby pewnie na kilka tomów powieści.

Wiadomo też, że Mario Balotelli od lat walczy z rasizmem. Szarpnął się, żeby przenieść swoją aktywność w tej sprawie na Twittera.

Nie bądź rasistą. Bądź jak Mario. Mario jest włoskim hydraulikiem, stworzonym przez Japończyków, który mówi po angielsku i jest Meksykaninem. Super, ale Balotelli zdecydował się na wersję, która zawierała coś jeszcze – Skacze jak czarny, kosi monety jak Żyd.

social3

Chyba nie trzeba pisać, że ta ostatnia część niezbyt spodobała się władzom angielskiej piłki. FA wbiła mu jeden mecz zawieszenia i 25 tysięcy funtów kary. Kiedy w tydzień zarabiasz 100 tysięcy, nie jest to przesadnie wielka kara.

Samo oskarżenie go o rasizm i antysemityzm jest trochę paradoksalne, bo Balotelli w historii prowadzenia swojego profilu na Twitterze dostał największą ilość właśnie rasistowskich komentarzy – do sierpnia ubiegłego roku było ich ponad 4 tysiące. Wystarczyło, żeby napisał, co jadł na śniadanie, by rozpętała się lawina niezbyt miłych postów.

Jeśli chcecie wejść do grona tych, którzy postanowią pocisnąć Włochowi na Twitterze, Instagramie czy na Facebooku, pewnie nie będziecie mieć spokojnych nocy:

social4

***

Trudno powiedzieć, żeby Joey Barton był postacią, która nie wzbudza większych emocji. No, chyba że mówimy o jego czysto boiskowych atutach. Facet przez większość czasu wygląda, jakby poważnie rozważał obicie komuś ryja. I czasem na rozważaniach się nie kończyło. Zaliczyl m.in. skopanie nastoletniego fana Evertonu, przejechanie samochodem po nodze przechodnia, wyładowanie furii na klubowym „koledze” z Manchesteru City, Ousmanie Dabo, czy wreszcie bójkę pod McDonaldem w Liverpoolu, po której trafił na kilkadziesiąt dni do więzienia. To ostatnie wydawało się kwestią czasu.

Jeśli szukać zawodnika, który znalazł w Twitterze narzędzie do walki i krytykowania kogokolwiek, kto akurat mu podpadnie (a to może być dosłownie każdy), Anglik jest naprawdę dobrym przykładem. Zaczął od krytykowania Newcastle, w którym grał za czasów odpalenia swojego profilu, potem przejeżdżał się między innymi po Neilu Warnocku, krytykował Davida Beckhama za jego kolekcję bielizny, porównywał Neymara do Justina Biebera, szydził z piłkarzy irlandzkiego pochodzenia, którzy chcą grać dla Anglii. Do tego można dołożyć epicką kłótnię z Dietmarem Hamannem, któremu nie powierzyłby nawet prowadzenia sklepu ze zwierzętami. Oznajmiał też, że jest gotów pójść do więzienia w ramach walki o wolność słowa… Jak widać, zakres jego działań jest dosyć szeroki.

Materiał na profilowe:

social5

Do tego dochodzą cytaty z Orwella, Nietzschego czy Dalajlamy. Jak na kogoś, kto spędził w więzieniu 77 dni za starcie na pięści przy McDonaldsie, może wyglądać to na niezłą metamorfozę, ale tutaj zdania są podzielone. Fajnie, że facet poszerza swoje horyzonty, ale w 140 znakach trudno o wiarygodną ocenę tej przemiany. Zwłaszcza, że czasem można odnieść wrażenie, że patrzymy na wrzucanie losowo wybranych rzeczy z jakiejś choinkowej wersji Wielkiej Księgi Cytatów. Duży plus za to, że Barton przynajmniej nie przynudza.

***

Photoshop z Jasiem Fasolą jako selekcjonerem Rumunii? Czemu nie. Adrian Mutu nie był zbyt szczęśliwy, gdy trener nie powołał go na barażowy mecz z Grecją w walce o mundial w Brazylii. Victor Piturca najwyraźniej też nie był zachwycony, a wpis na Facebooku był właściwie końcem Mutu w kadrze. Nie pokonały go dyskwalifikacje za wciąganie kokainy, kontuzje i opinia cholernie przereklamowanego piłkarza, ale wrzucenie fotki (którą zresztą szybko usunął) ostatecznie zamknęło mu drzwi do reprezentacji.

Oddajmy mu, że w wielu przypadkach zdarzało się, że Jaś Fasola idealnie pasował do obrazu wielu ludzi, którzy dostawali w swoje ręce reprezentację. Tak, Polską też. W niektórych przypadkach nawet nie trzeba było silić się na podmienianie czyjejś twarzy na zdjęciu – wystarczała ta rzeczywista, a efekty (i reakcje) było podobne.

social6

***

Kolejna grupa ciekawych zawodników, to ci, którzy postanawiają za pośrednictwem Twittera oświadczyć całemu światu jakąś rewelacyjną, bardzo przemyślaną decyzję. Na przykład tak, jak zrobił to Saido Berahino z West Bromwich Albion. Pod koniec ostatniego okienka transferowego zawodnik miał być blisko Tottenhamu, ale kluby nie doszły do porozumienia. Co robi w takiej sytuacji dorosły facet? Jeśli myślicie, że zaciska zęby, zadowala się kilkudziesięcioma tysiącami funtów tygodniowo i postanawia utrzymać swoją formę, by powalczyć o transfer w kolejnym okienku, to jesteście w błędzie.

Berahino postanowił napisać na Twitterze, że nigdy więcej nie zagra dla WBA, tweet wymierzony był głównie w prezesa klubu (kolejna rozsądna rzecz). W swoim postanowieniu wytrwał nieco ponad 10 dni. I chyba dość skutecznie zniechęcił do siebie Koguty.

Darren Bent dokonał tego samego jeszcze na boisku, ale przy okazji jego odejścia media społecznościowe także zostały sprawnie wykorzystane.

Czy chcę grać w Hull? NIE. Czy chcę grać w Stoke? NIE. Chcę grać w Sunderlandzie, więc przestań się opierdalać, Levy – wspaniałe słowa skierowane do prezesa Tottenhamu, za które przyszło mu sporo zapłacić. Ale fakt faktem, ostatecznie wylądował właśnie w zespole Czarnych Kotów.

social7

Na całe szczęście, pod wodzą Steve’a Bruce’a, który na pytania o zachowanie swojego nowego napastnika odpowiedział z urokiem człowieka, który myśli, że iPhone to jakaś zupa z Wietnamu.

Słyszałem coś o tym, że Darren twitterował. Nie bardzo wiem, o co w tym chodzi, ale czytałem o tym w gazetach. Piłkarze to nie przedmioty, to ludzie, którzy są uwikłani w jakąś sytuację i chcą wiedzieć, co wydarzy się w najbliższej przyszłości. Postaramy się, żeby dopiąć szczegóły tej umowy – tłumaczył.

Sam Bruce niechcący został bohaterem Twittera – ktoś zauważył w nim całe masy niewykorzystanego potencjału, tworząc jeden z bardziej absurdalnych profilów na tym portalu. Już sama nazwa mówi dużo – Steve Bruce na weselach.

social8

Ryan Babbel to kolejny mistrz Photoshopa. Tym razem bohaterem został Howard Webb, który wystąpił w koszulce Manchesteru United, a powodem był karny dla Czerwonych Diabłów, który nawet menedżer Liverpoolu określił jako żart.

Do kogo może powędrować nagroda specjalna? Mocnym kandydatem jest partnerka Samira Nasriego, która nie odmówiła sobie tego, by skomentować decyzję Didiera Deschampsa, który nie wziął na mundial w Brazylii jej faceta. Pieprzyć Francję, pieprzyć Deschampa. Co za gówniany menedżer – tak mniej więcej to brzmiało. Jedyne, co dorównało temu tekstowi prostotą, to jego skuteczność.

Francuz zrezygnował z kadry i zapowiadał, że do niej nie wróci. Może czeka na to, aż Deschamps przyjdzie z przeprosinami, co rzeczywiście wydaje się prawdopodobne, Nasri w końcu jest w kadrze niezbędny. Zdążył jeszcze zmiażdżyć selekcjonera w prasie, oberwało się też bramkarzowi Hugo Llorisowi, który miał przyczynić się do skreślenia piłkarza Manchesteru City, co też pewnie zwiększa jego szanse na to, by założyć jeszcze koszulkę Les Bleus.  Sam trener pozwał Anarę Atanes i wygrał z nią proces. Modelka (nie mogło być inaczej) przepraszała, podkreślając, że nie chciała urazić całego narodu. Pieprzyć Francję – faktycznie, ma to sens…

***

Odpowiedzialność w sieci? Można się z tego śmiać, ale nie wszystkim jest do śmiechu, kiedy po jakimś czasie ktoś przypomina im, co wrzucali na swoje profile. Przekonał się o tym na przykład Sergi Guardiola. Chłopak, który miał dołączyć do rezerw Barcelony, musiał zastanawiać się, czy ktoś odgrzebie te parę zdań, które napisał na Twitterze. Zgodnie z zasadą, że w Internecie nic nie ginie, nie mogło stać się inaczej. Wykasowanie tweetów, zablokowanie profilu dla wszystkich obserwujących… To nie wystarczyło.

Screeny wpisów, w których obrażał Barcelonę krążyły po sieci w najlepsze, kiedy podpisywał kontrakt z klubem. Skoro tak nienawidził tej drużyny, po kilku godzinach został uwolniony od swojej umowy, dołączając do grona piłkarzy, którzy zawsze będą kojarzyć się z jakąś kuriozalną sytuacją, a nie kapitalną grą.

Błędy młodości? O tym może coś powiedzieć Miłosz Kozak, który po przejściu z Lecha do Legii zapewniał o tym, że marzył o grze w Warszawie. Jego aktywność na Facebooku trochę odbiegała od tych deklaracji, kiedy przed meczem Legia – Lech dość wyraźnie podkreślił swoje klubowe sympatie.

kozak

Odpowiedział na 192 pytania, ale to akurat mógł sobie odpuścić. Nie mówiąc już o tym miłym zwrocie, którego użył.

***

Nawet Cristiano Ronaldo pokazał, że trzeba uważać, komu powierza się prowadzenie swojego profilu w mediach społecznościowych. Może nie było tak, że nagle konto Portugalczyka przejęła laska od reklamy Żytniej, ale podziękowania za udział w konkursie bielizny dla chłopców nie wypadły zbyt dobrze.

social9

Oglądanie waszych zdjęć było prawdziwą przyjemnością. Serio? Prowadzący profil Portugalczyka przyznali później, że był to niezbyt fortunny dobór słów. Choć bardziej prawdopodobne, że robiła to już w swoim debiutanckim tweecie kolejna agencja.

Pamiętajmy jedną rzecz, która w internetach jest podstawą – zobaczonej rzeczy nie da się odzobaczyć.

Najnowsze

Polecane

Trzeba to przyznać: Sabalenka była w Nowym Jorku najlepsza na świecie

Kacper Marciniak
1
Trzeba to przyznać: Sabalenka była w Nowym Jorku najlepsza na świecie

Komentarze

0 komentarzy

Loading...