W smętny i ponury piątek… znaczy, tego… we wtorek odwołano dwa mecze, dzięki czemu nie musieliśmy zezować, a we środą dostaliśmy dwa świetne spotkania, pięć bramek w jednym, trzy w drugim, słupki, poprzeczki, sensacje, cuda na kiju i kij z wynikami. Niestety, oba te spotkania rozegrano w tym samym czasie, więc ktoś kto nie ma nagrywarki płakał ze zmęczenia, usiłując śledzić równocześnie wydarzenia na boiskach w Niecieczy i w Chorzowie, a ktoś, kto ma nagrywarkę… nie miał żadnej przyjemności z późniejszego oglądania nagranego meczu, bo Twitter relacjonował wszystko na bieżąco, a drwiny z Legii słały się na chłopa wysoko. Kolejkę zakończyły kolejne nudne mecze, po których jedni spadli z podium, drudzy spadli na trawę i zostali odwiezieni do szpitala, a trzeci mogą spaść ze stołka. A kolejne mecze już jutro. I sobotę, i w niedzielę, i w poniedziałek, i we wtorek…
PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA – GÓRNIK ŁĘCZNA 2:0
– Człowiek się zapada po kostki w bagnie – narzekał trener Podoliński, jakby nie zauważył, że czynności odjęte przez odpowiednie organy tudzież czynniki dość zasadniczo oczyściły polską piłkę z…
– On mówił bez metafor – wtrącił Głos Wewnętrzny – Dosłownie.
Aaa, że błoto? No, fakt – boisko wyglądało jak siedem nieszczęść z „Albatrosa” i po godzinie gry piłkarze zaczęli wyorywać pozostałości osad z okresu kultury pucharów lejkowatych, ale sam mecz był zaskakująco dobry. Piłkarze, gdy nie musieli się wykazywać ponadludzkimi zdolnościami technicznymi (przyjęcie piłki bliżej niż na 3-4 metry), pokazali ambicję i charakter, Kato brał na klatę wszystko, co leciało w stronę bramki, Piaček wykopywał wszystko, co się odbiło od klaty Kato, a goście odbijali w stronę własnej bramki wszystko, co wykopał Piaček.
– Ale murawa po tym meczu będzie całkiem zniszczona – denerwowała się Opinia Publiczna – A w piątek mecz z Koroną.
Z Koroną? A, to spoko – Korona z Lechią grała na gorszej, a mecz był supcio łamane przez ojacie.
KORONA KIELCE – WISŁA KRAKÓW (wtorek, godz. 18:00)
Dobra, rozumiem. Opady. Ale bez przesady – gdyby Korona miała płytę już nawet nie w dobrym, ale choćby ledwie przyzwoitym stanie, to dałoby się grać – przykładem Bielsko.
– Albo Gliwice? – Głos Wewnętrzny śledził wydarzenia wszystkich arenach.
– A widziałeś murawę w Kielcach? – zdenerwowała się Opinia Publiczna – Bo ja tak, dziś w nocy. Śniła mi się, szczerząc przegniłe źdźbła i pluła szyderczo błotem.
Ciekawe, jak kielecka murawa będzie wyglądała we wtorek. Nie, nie przed meczem, bo pewnie klub ją doraźnie jakoś załata, ale powiedzmy: w połowie meczu.
PIAST GLIWICE – ŚLĄSK WROCŁAW (wtorek, godz. 20:30)
I kolejne wolne popołudnie w tygodniu przestaje być wolne.
– Będziecie płacić nadgodziny – wzruszył ramionami Maksymilian Paradyz.
Jedyna nadzieja w tym, że Śląsk będzie chciał wykorzystać stratę punktów przez rywali…
– A skąd wiesz, jakim wynikiem skończy się mecz w Kielcach?
Jakimkolwiek by się nie skończył, ktoś tam punkty straci, prawda?
…a Piast może jednak spróbuje wrócić na fotel lidera i dzięki temu będzie choć trochę emocji.
ZAGŁĘBIE LUBIN – LECHIA GDAŃSK 1:0
Pierwsza połowa była beznadziejna, druga była lepsza, bo zaczęła się od gola…
– No, teraz spotkanie musi się otworzyć! – ucieszyli się komentatorzy.
– „Musi” to na Rusi – warknęło spotkanie i zamiast się otworzyć, uchyliło się tylko leciutko. Ot, tak na dwie groźniejsze akcje Lechii.
– Jak bardzo groźne? – zapytał Głos Wewnętrzny, który zasnął w dwudziestej minucie.
„Groźniejsze”. Nie „groźne”, tylko „groźniejsze” – „groźniejsze” niż te niegroźne. Ale niewiele.
Była jeszcze podróż Krzysztofa Piątka pod tytułem „W 8 sekund dookoła pola karnego”, były obolałe nerki Łukasza Janoszki, ale przede wszystkim było bardzo dobrze przygotowana murawa. I obawa, czy to czasem nie będzie teraz reguła: albo dobra murawa, albo dobry mecz.
TERMALICA BRUK-BET NIECIECZA – LEGIA WARSZAWA 3:0
Niepokonane miasto! Niepokonaaaaa…a zresztą, nieważne.
– Proszę o powstanie! – wrzasnął wójt.
– Kolejne? – czknął radny spod lasu – A tym razem przeciw komu?
– …o powstanie i odśpiewanie hymnu.
Radni powstali i starając się utrzymać równowagę, ryknęli:
– Czteeeeery słonie, zielone słonie! Każdy kokardkę ma na ogonie…
Tak się pisze historię, proszę Szanownej Wycieczki. Nie jakąś tam bardzo wielką, na skalę Europy, ale dla miejscowych to jednak był mecz z gatunku: „Kiedy się urodziłeś synku? Czekaj, czekaj, to chyba było jakoś zaraz po tym, jak dokopaliśmy Legii. Mecz był drugiego marca o osiemnastej… no ty się urodziłeś chyba jakieś dwa tygodnie później. Albo trzy”.
– Nieważne – legioniści udawali, że och, nic się nie stało – I tak będziemy mistrzami.
Możliwe. Ale nawet wtedy każdy będzie wam wypominał: „Aha, to ten sezon, w którym dostaliście w dupę w Niecieczy?”
RUCH CHORZÓW – CRACOVIA 2:3
– Jeśli się nie wygrywa 3:0… – zaczął Głos Wewnętrzny, ale umilkł, bo przypomniał sobie, że przecież Cracovia pierwsza strzeliła bramkę.
– Gdyby nie słupek… gdyby Mazek podniósł piłkę… – wyliczali kibice Ruchu – Gdyby Moneta prowadził piłkę trochę bardziej w prawo…
– Albo gdyby Cracovia wcale nie przyjechała do Chorzowa i sędzia przyznał wam walkower, c’nie? – zirytowała się Opinia Publiczna.
Działo się. Działo się dużo, działo się efektownie, a wygrał…
– …lepszy! – nadął się z dumy Kopiec Kościuszki.
No, skoro wygrał, to chyba jednak lepszy.
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – POGOŃ SZCZECIN 0:0
– Wstaaaań, unieś głowę!…
Pan Ignacy uniósł opadającą głowę, następnie uniósł opadające powieki, rzucił okiem na to, co się nie działo na boisku, wstał i skierował się do wyjścia.
– Ugotuję sobie jajko – postanowił – Na miękko. Jakieś emocje człowiek w życiu mieć powinien.
GÓRNIK ZABRZE – LECH POZNAŃ 0:2
– Co pan ma na swoją obronę, trenerze?
– Yyy… na obronę… na obronę to mam tak: Szewełuchina, Kopacza, Widanowa…
– Nie kogo, tylko co!
No i co ten biedny trener ma teraz powiedzieć? „Plosiem paniom, a bo Radek się nam mnie obraził, bo ja mu powiedziałem i on mi powiedział, i mu wtedy powiedziałem, i on mi powiedział, i teraz się nie lubimy, i niech mu pani powie, że ja mu jeszcze powiem”?
– Czuję się taka wyczerpana… – powiedziała misja trenera Ojrzyńskiego w Zabrzu.
BRAMKA KOLEJKI
Jakieś wątpliwości? Oczywiście, że wygrywa Mateusz Cetnarski i oczywiście, że drugie miejsce zajmuje Filip Starzyński. A na trzecim Patrik Mišak za to, że efektownie, ale przede wszystkim za to, że wreszcie.
KIKS KOLEJKI
Miejsce trzecie – Elvis Bratanović z Termaliki, który po zmarnowaniu swojej „dwusetki” powinien zmienić imię na „Połomski”. Miejsce drugie – Michał Pazdan. A wygrywa bezapelacyjnie Dziugas
Bartkus, który jeśli jeszcze raz strzeli takiego klopsa, to „pawełki”, „cabajady” i „przyrosie” pójdą na bezrobocie, a skalę farfoclowatości bramkarza będzie się mierzyć w „dziugasach” właśnie.
ASYSTA KOLEJKI
Wśród asystentów bramkowych wygrywa Krzysztof Piątek, podający do Filipa Starzyńskiego, a klasyfikacji „sztuka dla sztuki” – Tomasz Jodłowiec precyzyjnym „naskosem” podający do Adama Hlouška.
INTERWENCJA KOLEJKI
Długo prowadził Kohei Kato, który odgrywał „odwróconego kamikadze” i zamiast samobójczo atakować, samobójczo bronił wszystko, co leciało w stronę bramki (raz nawet zatrzymał klatą biegnącego mu na pomoc kolegę z drużyny). Potem ciekawie pokazali się Krzysztof Pilarz i naprawiający własny błąd Jakub Czerwiński, Grzegorz Sandomierski wygrał z Łukaszem Monetą, Arkadiusz Malarz wybronił strzał Wojciecha Kędziory… Ale ponieważ żadna z interwencji nie wyrywała z butów, doceńmy konsekwencję i odporność Japończyka.
RANKING SĘDZIOWSKO-OKULISTYCZNY
Pan sędzia Musiał (PBB_GŁ) zaryzykował decyzją bardzo, na szczęście piłkarze grali ostrożnie, faulowali się delikatnie, błędów pan sędzia popełnił niewiele. Minus dwie dioptrie tops.
Pan sędzia Marciniak (ZL-LG) – jedno zastrzeżenie: jeśli obraz telewizyjny nie kłamał, to żółta kartka dla Guldana była kompletnie od czapy i jeśli ktoś prócz Kuświka powinien ją dostać to raczej agresywny i „pompujący” całe zajście Krasić. Minus jedna dioptria.
Pan sędzia Kwiatkowski (RCh-C) miał słabych liniowych, ale sam sprawował się nieźle. Jedyna poważniejsza wątpliwość (bo w przypadku spalonych wątpliwości nie ma, ale to kwestia bocznych właśnie) to sytuacja przy 0:1. Ale tak oglądam, oglądam… Wątpliwość? Really? Minus dwie dioptrie.
Pan sędzia Frankowski (TBBN-LW) po raz kolejny spokojny i wyluzowany. Tak bardzo wyluzowany, że nie pokazał żółtej kartki Arielowi Borysiukowi i czasem nie gwizdał czegoś, co jeszcze w zeszłym roku skończyłoby się co najmniej obsztorcowaniem faulującego piłkarza. Ale ogóle na plus. Czyli na minus jedną dioptrię.
Pan sędzia Stefański (JB-PSz) po podliczeniu, zważeniu i zbadaniu licznikiem Geigera – minus trzy dioptrie.
Pan sędzia Jakubik (GZ-LP) pozwalał grać twardo, więc zawodnicy zaczęli grać ostro, a gdy sędzia pozwolił i na to – zaczęła się łomotanina. Minus cztery dioptrie.
CYTAT KOLEJKI
Andrzej Strejlau: „No i już, już Boninem akcja pójdzie…”
„Ja pójdę górą, ja pójdę górą, a ty Boninem…”
Tomasz Lach: „Podoba mi się, także z tyłu, Jakubik…”
Z tyłu też liceum?
Tomasz Lach: „Ciągle pada deszczośnieg”
Nad ranem możliwe opady deszczomgły, w południe przechodzące w słońcosmog, a wieczorem w mżawkozmrok.
Adam Mójta: „Nie myślimy o ósemce, nie myślimy o spadku, myślimy o Koronie”
Polski, Ziemi, czy brytyjskiej?
Piotr Stokowiec: „Nie jest to łatwa droga i trudna…”
Nie jest także kręta i prosta – jest równa i wyboista.
Bartosz Gleń: „Dziś Legia wyjątkowo serdeczna w obronie”
Ależ, wejdźcie, prosimy bardzo, drzwi do bramki otwarte, siądźcie w cieniu naszych obrońców, nie męczcie się, sami sobie strzelimy…
„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”
– Jest lepiej? – zapytał prezes LZS Poligon po zakończeniu kolejki?
Lepiej… nie mówić. Znaczy, formalnie – tak, jest lepiej. W 24 kolejce drużyna ugrała 28 punktów, a w 25. – aż 37, ale zjazd w klasyfikacjach i tak jest ogromny – w generalnej z 1021 na 2561, a w lidzie „poligonowej” (kod: 453322109) z miejsca 141 na 360. Płacz, zgrzytanie zębów, ból głowy i przykra świadomość, że nawet „poligonowe” rezerwy zagrały lepiej (44 punkty w 25 kolejce) oraz że… przepraszam, smutek odbiera mi głos, a irytacja plącze stukające w klawiaturę palce… że liga „poligonowa” (kod: 453322109) spadła z trzeciego miejsca w klasyfikacji lig prywatnych aż na miejsce dziesiąte. DZIESIĄTE! Ech, pójdę i zażyję 300 kropel waleriany na eterze, może to ześle jakieś ukojenie?…
– Nie ma waleriany, może być merlot.
Dobra, niech będzie. Ale w takiej sytuacji bez eteru, bo psułby bukiet.
W lidze „poligonowej” (kod: 453322109) kolejne trzęsienie tabeli: nowym liderem został prezes Rogal prowadzący drużynę Rogal i niech mi ktoś wytłumaczy, jak można zostać nowym liderem, mając na bramce Arkadiusza Malarza i Artura Jędrzejczyka w obronie (obaj po 0 punktów)? Na drugim FC Korniszon (prezes SzeregowyR), na trzecim Astmatycy prezesa Wolarusa, na czwartym lider z poprzedniej kolejki Master OfPuppets prezesa Świętego, na piątym arturofteam prezesa Artura Florka, a resztę pierwszej dziesiątki tworzą: Królik Mariusz, MZKS ARKA GDYNIA, Mokotown FC, Bydgoszcz FC i MKPS Ój Morświn.
Tabelę ligi poligonowej zamykają Kopernika Jasło na miejscu 1336 i Kings2016 na miejscu 1337, którzy dołączyli w ostatniej chwili i jeszcze nie zapunktowali. Zarząd ligi „poligonowej” (kod: 453322109) wyraża nadzieję, że zaczną punktować szybko i bardzo tłusto, bo w sytuacji, w jakiej znalazła się nasza liga, każdy punkt jest na wagę powrotu dobrego humoru nas wszystkich.
Andrzej Kałwa