Tarasovs. Tak mi akurat przyszedł do głowy, bo nie dość, że grał w nowej masce, bo białej, to jeszcze walnął gola głową mistrzowi Polski na jego boisku i zapewnił wygraną. Wcześniej pamiętałem go z najbardziej obciachowej fryzury (czeski hokeista był przy nim ostrzyżony na jeża). Ale do rzeczy. Nie podoba mi się granie w maskach. Ani w maskach, ani w czapkach (Cech). W niczym co wykracza poza normę. Bo zwyczajnie, takiemu w masce jakoś głupio walnąć z główki, tyle że jego, jego walnąć.
Zatem robi się nierównowaga, niesportowa całkiem. To raz. Po drugie – wyobraźmy sobie sytuację skrajną (od tego jest wyobraźnia), że oba zespoły wybiegają w maskach. Jedni w czerwonych (Apacze), drudzy w czarnych (Murzyni), a rezerwowi w białych (Ku Klux Klan). A w nastepnej kolejce mają malunki – smoków (jak dawniej w NHL, zanim Tretiak, rusek, nie wymyślił maski drucianej) albo – docelowo – reklam. Tarasovs główkuje, a tam adres warsztatu samochodowego w Białymstoku.
Stanowczo ludzie w maskach mnie irytują, bo jak jesteś chory to graj, ale nie udawaj. Naprawdę chory leży w łóżku, albo w gipsie, albo w kostnicy.
Postuluję zakaz wygłupów, póki nie wymkną się spod kontroli i zmienią nasz sport ukochany w parodię. Tarasovs niczemu nie winien, ot halabardnik w teatrze masek, ale warto się zaniepokoić. Póki czas.
*
Aha, ze spraw ogólnych – trwa dyskusja ilu demonstrantów było na manifestacji Bolka i Alimenciarza. Zaproponowałem oficjalnie, wobec rozbieżnych danych (policja 15, tamci 80, w tysiącach), by zastosować wzory z piłki, gdy nie wiadomo ile sprzedano lewych biletów albo też ilu kibiców weszło na gapę (całe życie tak chodziłem). Mianowicie kołowrotki, można pożyczyć od Legii. I wtedy da się to określić co do sztuki! A jak wiadomo sztuka to sztuka!
W tę kolejkę było:
Legia: 24 021.
Lech: 14 336
Pogoń: 6348
Wisła: 10 057
Lechia: 11 106
Łęczna: 3833
Cracovia: 8605
Śląsk: 5934
Razem: (policzyłem w 6 sekund, długo, ale się starzeję) – 81 plus 3 plus 240 – 84 240 ludzi.
Hihi, więcej ludzi woli jednak Ekstraklasę niż kapusia.
*
I ciekawa dyskusja z Kołakiem, na temat właśnie sympatii politycznych i polskich sporów, niezmiennych. Pokusił się, jako człowiek inteligentny (z innymi zresztą staram się nie rozmawiać), o teorię następującą. Że z sympatiami politycznymi jest dokładnie tak jak z miłością do klubów. Nawet jeśli nieodwzajemniona, nawet jeśli przegrana, nawet jeśli w słabej formie – nie przemija. I zawsze ci będą zawsze za Legią, a ci za Polonią, na przykład, cokolwiek by się działo, nawet trzęsienie ziemi albo krach na giełdzie. Bowiem ludzie mają to zakodowane od tysięcy lat – nie cudzołóż (to już ode mnie, nie od Jarka).
Zatem spory w polityce to spory nieistotne, o to kto bardziej kocha swoich i bardziej jest zaślepiony i otumaniony, ale zarazem szczęśliwy.
Taki przykład banalny – spotkałem przypadkiem pana Budkę, ministra sprawiedliwości z Platformy i teraz jednego z jej szefów. Każdą dyskusję sprowadzam do piłki (bo normalny jestem), a on że idzie we wtorek na Piasta, zresztą mieszka w Gliwicach… Ja, że to efemeryda, on, że… tak naprawdę to jest żabiarzem i kibicuje… Górnikowi Zabrze!
Strasznie mi się to spodobało, że zamiast pierwszemu (Piast do niedzieli taki był), to woli OSTATNIEGO (bo Górnik takim był i pozostał).
Niesamowite, ale tylko my, kibice, wiemy czym jest miłość. Bezinteresowna zupełnie. Poza kibicami Barcelony, Realu, Man United etc. Oni karmieni są cukierkami, nie miłością.
Fajny ten Budka. Jak żartuję sobie – idealny do reklamowania lodów Zielona Budka. Bo w polityce zielony.
*
Wybrali Infantino. I tak, po cichu i niezauważalnie, Europa wygrała ostatnią Krucjatę ze światem arabskim, co pozwoli na kilka lat odwlec zmiany i utrzymanie futbolu w obecnym kształcie, naszej hegemonii w każdej wyobrażalnej formie. Takiej, że ośrodek decyzyjny pozostaje pod kontrolą. Oczywiście, Reszta Świata coś tam dostanie na osłodę, ale będzie to jak za Kolumba – będziemy dalej kraść złoto i srebro w zamian za paciorki.
Piszę My, choć też jesteśmy okradani, ale jakby mniej po chamsku, nie na rympał…
Dobra, dość przemyśleń, kończę, bo zgłodniałem.
*
Aha! Bym zapomniał. Piłka jest niesprawiedliwa. Wisełka moja ukochana na przedostatnim miejscu. Na 15. A mistrz Polski Lech na 8. No przepaść. I tak zerkam na brameczki. Ta ostatnia Wisła ma 30-27, plus 3. A Lech (czy z powodu Bolka nie warto nazwy zmienić?), no więc Lech ma 29-33 (minus 4!!!). Czyli Biała Gwiazda ma bilans lepszy o siedem goli, a jest w tabeli siedem miejsc niżej!!! Oszustwo!
*
Skoro się pobawiłem cyferkami, nie liczcie, że licząc widzów o coś tam się pomyliłem. Bo miałem na to tylko 6 sekund.